Zaczęło się wspaniale... Niestety, potem Korona nie wytrzymała tempa, trzy punkty dla Legii
Chyba nikt nie wierzył, że piątkowy mecz na Kolporter Arenie tak się rozpocznie. Po kwadransie Korona prowadziła z Legią 2:0, a do tego było to efektem naprawdę kapitalnej gry. Niestety, kielczanie utrzymali prowadzenie tylko początku drugiej połowy i czerwonej kartki Miguela Palanci, co całkowicie rozbiło gospodarzy. Legia wykorzystała to bezlitośnie i wygrała 4:2, choć spotkanie też kończyła w osłabieniu – z boiska wyleciał Michał Pazdan.
Prowadzący w tym meczu gospodarzy trener Sławomir Grzesik zdecydował się na kilka niespodzianek. W podstawowej jedenastce na „szpicy” wystawił Michała Przybyłę, zaś funkcję stoperów pełnili Radek Dejmek i Bartosz Rymaniak.
Korona zaczęła ten mecz fantastycznie. Żółto-czerwoni byli zdeterminowani, agresywni, charakterni. Swoją postawą całkowicie zaskoczyli przeciwników, którzy nie mogli odnaleźć się na boisku. A przede wszystkim ten styl dał natychmiastowe efekty.
W 7. minucie Arkadiusz Malarz po dośrodkowaniu z głębi pola wręcz znokautował przy wyskoku Rymaniaka i sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr od bramki. Do piłki podszedł Miguel Palanca i uderzył w prawy, dolny róg. Bramkarz Legii wyczuł jego intencje, ale uderzenie było na tyle precyzyjne, że golkiper był bez szans.
Pięć minut później Korona prowadziła już 2:0. Po rzucie rożnym piłkę głową przedłużył Kasper Hamaleinen, ale wprost pod nogi niepilnowanego Rafała Grzelaka. Defensywny pomocnik uderzył z woleja i futbolówka wpadła do siatki, mimo ofiarnej interwencji Michała Pazda i Malarza.
Potem Legia się otrząsnęła, częściej była przy piłce, ale długo nie potrafiła stworzyć naprawdę groźnej okazji. Dopiero w 17. minucie przed swoją szansą stanął Miroslav Radović, ale jego strzał w świetny sposób wybronił Zbigniew Małkowski – wracający do podstawowego składu po długiej przerwie.
To jednak nie oznacza, że kielczanie stanęli w ataku. Wręcz przeciwnie, atakowali dalej, choć na strzały decydowali się z dalszej odległości. Tak uczynili Palanca, a chwilę potem Grzelak i z wielkimi problemami te piłki zatrzymywał Malarz.
W 29. minucie Legia, niestety, zdobyła bramkę kontaktową. Z prawej strony dobrym dośrodkowaniem popisał się Hamaleinen, futbolówka minęła wszystkich, aż dotarła pod nogi Guilherme. Ten jeszcze zwiódł obrońcę i uderzył nie do obrony.
Legia dążyła do zdobycia wyrównującego gola, ale wobec bardzo dobrej postawy kieleckiej defensywy, nie była w stanie tego uczynić w pierwszej połowie. Za to Korona próbowała swoich szans w kontratakach. Po takich akcjach kolejne okazje stworzyli Jacek Kiełb (strzał z dystansu w środek bramki) i Palanca (głową nad poprzeczką). I to gospodarze schodzili na przerwę do szatni w dużo lepszych nastrojach.
Tuż po wznowieniu gry bardzo złą decyzję podjął Palanca – Hiszpan, mając na koncie żółtą kartkę, faulował w brutalny sposób Guilherme. Sędzia Tomasz Musiał wyrzucił pomocnika z boiska i Korona musiała grać w dziesięciu.
„Wojskowi” od razu rzucili się do ataku. Na szybki strzał zdecydował się Thibault Moulin, ale dobrze między słupkami spisał się Małkowski.
A już w 57. minucie Legia wyrównała. Po ładnej akcji zespołu i po podaniu Guilherme (choć Brazylijczyk raczej skiksował – w rzeczywistości chyba chciał uderzać) piłkę do siatki gospodarzy wpakował Nemanja Nikolić.
I już chwilę później kibice z Łazienkowskiej mogli świętować. W 61. minucie w pole karne wpadł Miroslav Radović. Jego uderzenie zablokował Małkowski, ale później piłkę kopnął jeszcze Aleksandar Prijović, ta odbiła się od głowy Rymaniaka i pechowo wpadła do bramki. Próbował ją wybijać jeszcze Ken Kallaste, ale futbolówka przekroczyła całym swoim obwodem linię bramkową. Goście prowadzili, a Korona w dodatku straciła kontuzjowanego Kiełba – zastąpił go na murawie Dani Abalo.
Dobra wiadomość dla kieleckich fanów nadeszła w 70. minucie. Pazdan brutalnie sfaulował Vanję Markovicia i sędzia pokazał mu drugą żółtą i po chwili czerwoną kartkę. Siły na boisku zatem były wyrównane.
I bardzo szybko, bo po dwóch minutach i świetnym zagraniu Markovicia, przed swoją szansą stanął Mateusz Możdżeń, ale z szesnastu metrów uderzył nad poprzeczką.
Legia nieźle zaatakowała w 76. minucie, ale po zagraniu Radovicia, strzał z najbliższej odległości Prijovicia wybronił w kapitalny sposób Małkowski. Dwie minuty później uderzał sam Radović, ale prosto w kieleckiego bramkarza. Swoich sił z dystansu próbował też Odjidja Ofoe, ale znów świetnie między słupkami spisał się doświadczony golkiper. To było prawdziwe oblężenie żółto-czerwonej bramki.
Te ataki gości przyniosły w końcu efekt. W 84. minucie świetnym podaniem Prijovicia obsłużył Radović i szwajcarski napastnik serbskiego pochodzenia z zimną krwią wykończył skutecznie tę sytuację. Potem Prijović, w ostatniej akcji meczu, uderzył jeszcze raz na bramkę - w sposób ładny, techniczny, ale piłka tym razem przeleciała obok słupka. Mimo to, legioniści i tak mogli cieszyć się ze zwycięstwa i kolejnych trzech punktów.
Kolejny mecz Korona w sobotę, 5 listopada na wyjeździe z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (godz. 15.30).
Korona Kielce – Legia Warszawa 2:4 (2:1)
Bramki: Palanca (8’ k), Grzelak (12’) – Guilherme (29’), Nikolić (57’), Rymaniak (61’ sam), Prijović (84’)
Korona: Małkowski – Gabovs, Rymaniak, Dejmek, Kallaste – Możdżeń, Grzelak, Marković (81’ Cebula), Palanca, Kiełb (63’ Abalo) – Przybyła (73’ Kotarzewski)
Legia: Malarz – Broź, Rzeźniczak, Pazdan, Guilherme – Moulin, Jodłowiec (55’Prijović) – Hamaleinen (46’ Kucharczyk), Odidja Ofoe, Radović – Nikolić (73’ Czerwiński)
Żółte kartki: Marković, Palanca, Dejmek, Cebula – Pazdan
Czerwone kartki: Palanca – Pazdan
Widzów: 8477
Wasze komentarze
Małkowski - niezły powrót do bramki - pozytywnie
Gabovs - w sumie nie zagrał zle - bez jakichs kardynalnych bledow ale i bez szalu zreszta do tego nas przywyczaił
Rymaniak o Dejmek - nietypowy środek stoperów aleeeee w sumie to nie bylo az taz źle - no znow 4 bramy w plecy oczywiscie niezbyt dobrze swiadczy o obronie - ale mecz kartkowy dosc dziwny i pomimo samobuja Rymaniaka uwazam ze nie zagral zle
Kallaste jak zawsze sredni level - nic wiecej
Najlepsu na boisku dzis wedlug mnie Palanca i Kielb - zreszta w koncy srodek pola (no moze po za Mazdzeniem) zagrał w koncu agresywnie i mimo czerwonej kartki Palanku uwazam ze on i Kielb zagrali dzi najlepiej. W koncu byla agresja w grze - no po Palance widac ze chyba byl az przemotywowany. Dobre spoktanie Grzelaka i niezle Markovcia. Możdżeń dzis niestety zupelnie bezbarwny - szkoda. A Przybyła - hmmmm chyba nietsety nie ta liga - owszem duzo biegał ale niestety niewiele z tego wynikalo.
ZMIENNICY: Abalo - hmmm oczekiwalem po gosciu wiecej ale moment w ktorym wszedl na boisko tez zrobil swoje.
Kotarzewski - hmmmmmmmm jakos nie wiec co napisac
No i rodzynek na koniec CEBULA - wieczny "talent" - Korona powinna go jednak oddac do jakiejs WIernej Małogoszcz, albo cos niech chlopak pogra na swoim poziomie - bo niestety to co pokazuje ostatnio to jakis blamaż
Patrzac dzis na wynik - dramat - ale z drugiej strony ja w koncy dzis widizałem walczącą Korone - i gryby nie przemotywowany Palanka i czerwo - kto wie jakby sie to dzi skonczylo
Mimo wszytsko jakies swiatelko w tunelu dostrzegam !
No i znowu klapa może ktoś ma inny pomysł.
Poza tym - widac bylo walke, szkoda, ze tak za Wilmana nie walczyli....
na plus Małkowski, czekaliśmy pół roku Zbyszek....
Pozytyw...oczywiście-I połowa....
Stoczyles Korone na dno.
Miej honor i odejdz wreszcie od koryta, bo nic nie potrafisz i nie chce Ci sie pracowac, a w Koronie nie ma miejsca na leniuchowanie.
Najwyzszy czas odsunac Paprockiego od koryta.
Cebula - myślę, że to już jest ten moment w którym musimy się pogodzić, że z tego grajka nic już nie będzie. Chłopak ma duży talent, ale zero ambicji, żeby być lepszym. W każdym meczu jest popychany, poniewierany i sprowadzany do parteru. Ekstraklasa to nie jest poziom dla niego. A łatka młodego talentu z roku na rok będzie odchodzić w zapomnienie.
Kotarzewski - Rozczarowanie. Wychwalany pod niebiosa przez niektórych. Wiecznie pokrzywdzony z powodu braku szans od kolejnych trenerów na grę w pierwszym zespole.I jak już ją dostał to grał, a raczej tylko biegał po boisku jak amator. Chyba się wyjaśniło, że derby z Łagowem to maks jego możliwości.
Przybyła - Nie będę się tym razem pastwić nad nim. Druga połowa tradycyjnie w jego wykonaniu dramatyczna, ale oddajmy mu to, że w pierwszej walczył i miał kilka udanych zagrań. Mecz z Legią na malutki plus dla niego.
Nadzieja jest tylko taka, że po tym co ostatnio pokazywali był jakiś minimalny promyk. Jeśli uda się utrzymać zaangażowanie i wyeliminować 5 kolumnę to będzie lepiej, tym bardziej, że gorzej być nie może.
Jeśli to utrzymają , to zapaliło się światełko . Zapłacę 30 zł za następny bilet . Panowie , miejcie jaja !!!
Jeśli chodzi o mecz, to bramkarz Legii za faul na Rymaniaku - minimum powinien dostać żółtą kartkę (najpierw wali rękami w Rymaniaka a potem ściąga go dodatkowo na ziemię – przyjrzeć się na powtórkach). Obrońca Korony nie jest panienką i nie zwija się z bólu. Gdyby to Małkowski faulował np. Guilherme, zawodnik legii na pewno jęczałby z bólu (tak jak po wślizgu Palanki), co by z pewnością skutkowało czerwoną kartką dla bramkarza Korony. Komentatorzy dorzucili by swoje (co za brutalne wejście Małkowskiego!). Tu natomiast zamartwiali się nad stanem zdrowia Malarza po „zawirowaniach” z jego osobą w ostatnim tygodniu. Żenada!
Dobrze chociaż, że sprostował Smokowski fakt, za co Kielczanom podpadł Guilherme - za atak na chłopca podającego piłki. A swoją drogą, gdzie był sędzia w tej sytuacji? Albo gdzie był Musiał z Krakowa przy „łapach” Guilherme na Małkowskim (dobrze, że mu zębów nie wybił). Gdzie był sędzia, przy dwukrotnych „łapach” Prijovica na Małkowskim?
Legia po tym meczu na bank zdobędzie mistrzostwo Polski. Przy takich sędziach, przy takich komentatorach, sami sobie hodują potworka... A potem trafią na mocny klub i co będzie? Odpowiedź w najbliższą środę. 0:7!
ZAWSZE! uważałem,że mecze bez dopingu to jak baba bez....!
Zawsze wku... mnie to, że pajac walcząc z MŁYNEM zniszczył widowisko!
Ale po tym jak jacyś IDIOCI! z narożnego sektora na który przeniósł się MŁYN po kolejnym laniu i żenadzie zaśpiewali NIC SIĘ NIE STAŁO KORONO i tak dalej...
Popieram Pikników i Januszy różnej maści! Idźcie i nie wracajcie!