Wysoka porażka z Podbeskidziem na koniec przygotowań
Na zakończenie zimowego okresu przygotowań Korona Kielce zmierzyła się w Bielsku - Białej z miejscowym Podbeskidziem. Obaj szkoleniowcy wykorzystali to spotkanie do eksperymentów i sprawdzili praktycznie całą kadrę swoich zespołów. Całe spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 4:1, a na wynik spotkania spory wpływ miały podejmowane przez arbitra decyzję.
W pierwszej połowie Marcin Brosz wystawił teoretycznie słabszą jedenastkę. W Koronie w meczu nieoficjalnym zadebiutował Bartosz Rymaniak, który wystąpił na prawej stronie obrony. Duet stoperów stworzyli Rafał Grzelak i Bartosz Kwiecień. Na nowej pozycji próbowany był również Łukasz Sierpina, który grał na lewej obronie.
Spotkanie nie zaczęło się najlepiej dla podopiecznych Marcina Brosza, bo już w 7. kapitalne uderzenie z dwudziestu metrów oddał Damian Chmiel i pokonał Dariusza Trelę. Radość piłkarzy nie trwała jednak długo, bo już kilka minut później w polu karnym faulowany był Łukasz Sierpina i arbiter tego spotkania zdecydował się wskazać na punkt karny. Do ustawionej na jedenastym metrze piłki podszedł kapitan Korony w tym spotkaniu, Rafał Grzelak i pewnie pokonał Wojciecha Kaczmarka.
Kielczanie mogli pójść za ciosem, bo wychodzącego na czystą pozycję Cebulę wypatrzył Grzelak. Młody pomocnik przegrał jednak pojedynek z golkiperem „Górali”. Niewykorzystane sytuacje zwykle lubią się mścić i po chwili piłkę z siatki wyjmować musiał Dariusz Trela. Pokonał go Adam Mójta, który wykorzystał rzut karny podyktowany po faulu naszego golkipera na Chmielu.
Mójta nie poprzestał jednak na jedynym golu. 6 minut później faulowany w polu karnym był Mateusz Szczepaniak i arbiter zdecydował się podyktować trzeci w tym pojedynku rzut karny. Z decyzją długo nie zgadzali się kielczanie, a w protestach przodował Rafał Grzelak. Na nic się to zdało i Trela skapitulował po raz trzeci.
Piłkarze Korony praktycznie do ostatnich chwil pierwszej połowy starali się odrobić straty. Kaczmarka próbował pokonać Pilipczuk, ale jego uderzenie głową bez trudu padło łupem doświadczonego bramkarza drużyny prowadzonej przez Roberta Podolińskiego.
W przerwie trenerzy dokonali bardzo wielu zmian. Marcin Brosz zmienił całą jedenastkę i zadanie gonienia wyniku przypadło tym zawodnikom, którzy najprawdopodobniej są najbliżej wyjściowego składu. Na boisku pojawił się więc Łukasz Sekulski, Charlie Trafford, Dimitrij Wierchowcow oraz Tomasz Zając. Najbardziej wysuniętym piłkarzem był Airam Cabrera, a za rozgrywanie piłki zamiennie odpowiadali: Fertovs i wspomniany Kanadyjczyk z polskim paszportem.
Praktycznie od samego wznowienia gry żółto - czerwoni wzięli się za odrabianie strat. W 51. minucie Charlie Trafford próbował uruchomić wychodzącego na dobrą pozycję Aleksandrsa Fertovsa, lecz w ostatniej chwili powstrzymali go defensorzy gospodarzy. Zubasa próbował również pokonać Vladislavs Gabovs, ale litewski bramkarz czujnie odbił strzał.
Te próby na nic się zdały, bo tego popołudnia do bólu skuteczni byli „Górale”. W 57. minucie piłkę na 20. metrze przyjął Demjan i uderzył z woleja. Zbigniew Małkowski nie miał najmniejszych szans na interwencję i musiał wyjmować piłkę z siatki.
Aktywny na murawie był również Łukasz Sekulski, który występował na skrzydle. Chwilę po stracie czwartej bramki próbował dojść do bezpańskiej piłki tuż przed bramką, ale obrońcy byli dużo szybsi.
Podbeskidzie nie spoczęło na laurach i próbowało jeszcze podwyższyć rezultat. W 64. minucie na bramkę Małkowskiego uderzał Kato, ale piłka minimalnie minęła słupek. Kilka minut później w ostatniej chwili atak gospodarzy zastopował Vladislavs Gabovs.
W 73. minucie z rzutu wolnego dogrywał Tomasz Zając, który przez wielu uznawany jest za prawdziwego wygranego zimowego okresu przygotowawczego, lecz jego dogrania nie był w stanie zamknąć Łukasz Sekulski. Nieskutecznością popisywali się również Charlie Trafford i Tomasz Zając. Do końca spotkania niewiele już się zmieniło i Korona Kielce ostatecznie przegrała z Podbeskidziem Bielsko - Biała 4:1.
Pierwszy mecz drużyny Marcina Brosza w Ekstraklasie już w poniedziałek, 15 lutego, a rywalem będzie Pogoń Szczecin.
Podbeskidzie Bielsko - Biała - Korona Kielce 4:1 (3:1)
Damian Chmiel 7’, Adam Mójta 29’, 35’, Demjan 57’ - Rafał Grzelak 11’
Korona: Trela (46' Małkowski) - Rymaniak (46' Gabovs), Grzelak (46' Dejmek), Kwiecień (46' Wierchowcow), Sierpina (46' Sylwestrzak) - Pawłowski (46' Sekulski), Aankour (46' Fertovs), Marković (46' Jovanović), Pyłypczuk (46' Zając), Cebula (46' Trafford) - Przybyła (46' Cabrera).
Podbeskidzie: Kaczmarek (46, Zubas)- Tarnowski (46’ Sokołowski), Piacek, Baranowski (46’ Nowak), Mójta (71’ Jaroch) - Deja (59’ Bartlewski) - Kowalski (68’ Jonkisz), Kato, Możdżeń (64’ Kołodziej), Chmiel (60’ Chmiel) - Szczepaniak (46’ Demjan)
fot. Korona Kielce
Wasze komentarze
W pierwszej połowie bardzo dobrze wyglądała nasza lewa strona. Zarówno Pawłowski i Sierpina wydają się być w dobrej dyspozycji, ale Łukasz ewidentnie nie może grać na obronie. Dobrze (poza faulem na karny) zagrał Grzelak, całkiem nieźle Kwiecień. Nawet irytujący zwykle Aankour był dzisiaj ok. Wierzcie bądź nie, ale w 1 połowie Korona grała naprawdę dobrze - był m.in. słupek, o którym tu nie wspomniano, a także kilka sensownych akacji. Dobrze też wyglądały stałe fragmenty gry. Co do Rymaniaka...nie jestem zachwycony, że będzie grał w Koronie, ale obiektywnie trzeb przyznać, że dziś jakieś wielkiej kaszany nie robił. Co innego Ukrainiec....to jest dla mnie dopiero katastrofa...ani do przodu ani w obronie. Dno. Zero zaangażowania. A już kwintesencją jego znakomitego występu jest akcja, po której dostaje piłke od środkowego obrońcy i zamiast uciec mu (z tego co wiem to skrzydłowy powinien być raczej szybszy niż stoper) to ta sierota ledwo co przebiegła 10m a już dała sie złapać. W obronie notorycznie spóźniał się, nie pomagał Rymaniakowi na stronie. Nie mam złudzeń, że Korona w 1 poł. grała w 10. Marković też słabo - dużo akcji szło przez nasz środek. Wydawał się być zagubiony i czasem nawet podpowiedzi kolegów z drużyny nie przynosiły zamierzonego efektu.
W 2 połowie też nie było źle. Z nowych zawodników zdecydowanie najlepsze wrażenie wywarł na mnie Trafford. Chyba najlepszy z naszej ekipy - naprawdę DOBRY transfer, patrząc przez pryzmat tego spotkania. Reszta średnio, ale tragedii nie było. Trochę więcej może się spodziewałem po Zającu, ale i tak zdecydowanie lepiej niż Ukrainiec. Sekulski ruchliwy, szuka gry - może być niezły. Trochę się martwię o Wierchowcowa - nie grał przekonywająco. Widać, że chyba czuje się jeszcze nieswojo, brak mu pewności siebie w niektórych sytuacjach.
Ja bym jeszcze się wstrzymał ze skazywaniem Korony na spadek. Dajmy im szansę (nawet Rymaniakowi!). Jeśli będą nadal grali konsekwentnie w obronie to co było jesienią na wyjazdach to powinno być dobrze :) Jeśli jednak,zechcą lub będą zmuszeni to oni prowadzić grę... no to mamy problem. Nie umieliśmy tego robić w rundzie jesiennej i po tym meczu śmiem twierdzić, że nie powinniśmy grać otwarcie w żadnym nadchodzącym meczu (też i u siebie).
Zespół jak zespół, ważne że się kaska zgadza na kontach urzędasów, krewnych i znajomych Parkingowego i Prawdomównego Wojtka, jak to oni mówią: "psy szczekają, karawana jedzie dalej!" Alleluja i do przodu!