Korona zdobyła stolicę! „Żółto-czerwone” show w Warszawie
Co to był za mecz! Gol Michała Przybyły w 90. minucie zapewnił Koronie historyczne zwycięstwo na stadionie Legii. „Żółto-czerwoni” zagrali z pazurem, przez cały mecz świetnie się bronili, i kontrowali. I to jak! Korona dalej jest niepokonana na wyjeździe. Po mistrzu (Lechu) tym razem utarli nosa wicemistrzowi.
Dziewięć meczów przy ul. Łazienkowskiej i zero punktów. Z takim bilansem do niedzielnego spotkania z Legią przystępowali piłkarze Korony. W czterech ostatnich próbach kielczanie nie zdobyli nawet bramki na stadionie „Wojskowych”. „Jaką drużyną Korona by nie była – taki bilans będzie robił wrażenie” – pisała przed meczem – nieco lekceważąco zresztą - oficjalna strona klubowa Legii Warszawa.
I fatalna passa, i nieco lekceważące podejście, mogły jednak tylko zmobilizować kielczan.
Ci na niedzielny mecz wyszli z nowymi… skrzydłami. Trochę z konieczności, a trochę celowo. W wyjściowej „jedenastce” zabrakło kontuzjowanego Serhiya Pyłypchuka, ale też – o czym zdecydował Marcin Brosz - Pawła Sobolewskiego. Zastąpili ich Łukasz Sierpina i Tomasz Zając. Ten ostatni już w 2. minucie zainicjował akcję, która zakończyła się golem. Piłka ostatecznie trafiła pod nogi Kamila Sylwestrzaka, a ten zagrał ją płasko do Przemysława Trytki. Napastnik Korony z kilku metrów trafił do siatki.
„Żółto-czerwoni” zaskoczyli Legię. Bardzo dobrze prezentował się Zając, ciężar gry brał na siebie Cebula.
Sierpina i Zając próbowali strzałów z dystansu, ale bez efektu. Gospodarze obudzili się mniej więcej po kwadransie. Bez Guilherme, Kucharczyka, Prijovica, Pazdana i Jodłowca (wszyscy rozpoczęli mecz na ławce) prezentowali się jednak kiepsko. W 26. minucie Adam Ryczkowski zagrał efektownie piłkę do Saganowskiemu, ale napastnikowi Legii zabrakło centymetrów, aby dosięgnąć ją i skierować do bramki.
W 36. minucie „żółto-czerwoni” mogli podwyższyć prowadzenie. Po rzucie wolnym, i kilkudziesięciometrowym dośrodkowaniu, piłkę głową w pole karne zgrał Malarczyk. Uderzenie Dejmka z kilku metrów zostało jednak zablokowane. Dwie minuty później Zbigniew Małkowski, który wrócił do bramki, obronił groźny strzał Rzeźniczaka. To była najlepsza szansa Legii na gola w pierwszej połowie.
Na drugą połowę Henning Berg wysłał i Gulherme i Prijovica. Był to sygnał, że żarty się skończyły. Szwajcar serbskiego pochodzenia już chwilę po wejściu na boisko mógł – i nawet powinien – strzelić gola. Po świetnej akcji, i mocnym dośrodkowaniu Brozia, napastnik „Wojskowych” nie trafił jednak w piłkę. „Legioniści” atakowali coraz większymi siłami, ale i narażali się przez to na groźne kontry. Jedną z nich mógł wykorzystać Zając. Gdy już zamierzał oddać strzał, piłkę spod nóg wyłuskał mu jednak Guilherme.
Wysiłki gospodarzy przyniosły skutek w 58. minucie - po bardzo kontrowersyjnej „jedenastce” i golu Nikolica. Według sędziego bramkarz Korony faulował w polu karnym wychodzącego na czystą pozycję lidera strzelców ekstraklasy.
Legia była dalej groźna. Mnóstwo ożywienia wniósł Guilherme.
Brosz odpowiedział zmianami – wpuścił na boisko Nabila Aankoura, Michała Przybyłę i Pawła Sobolewskiego. Zamysł był prosty: świeże siły miały pomóc przy kontratakach. Tych było dużo, ale żaden z nich nie przyniósł skutku, czyli gola. Choć w 90. minucie swojej piłki meczowej nie wykorzystał najpierw Sierpina (obronił Kuciak), a w odpowiedzi Prijović (obronił Małkowski). Ale to co najlepsze dopiero miało nadejść. Tuż przed końcowym gwizdkiem Przybyła – po fatalnym błędzie Rzeźniczaka – wyszedł sam na sam przed Kuciakiem i strzałem z ostrego kąta wpakował piłkę do siatki.
Szok i niedowierzanie! Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.
Korona wygrała pierwszy raz w historii przy ul. Łazienkowskiej i dalej pozostaje niepokonana na wyjeździe. Po remisie z mistrzem Polski, czyli Lechem, tym razem kielczanie utarli nosa wicemistrzowi, Legii.
Legia Warszawa – Korona Kielce 1:2 (0:1)
Bramki: Nikolić (58’ k.) - Trytko (2’), Przybyła (90')
Legia: Kuciak – Broź, Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski – Furman, Makowski (66’ Jodłowiec), Ryczkowski (46’ Guilherme), Duda – Nikolić, Saganowski (46’ Prijović)
Korona: Małkowski – Gabovs, Dejmek, Malarczyk, Sylwestrzak – Fertovs, Jovanović, Sierpina, Zając (69’ Sobolewski), Cebula (63’ Aankour) – Trytko (66’ Przybyła)
Żółte kartki: Furman – Trytko, Zając, Jovanović
Widzów: 16 381
Wasze komentarze
Na przyszly sezon ustalajcie terminarz tak, zeby Korona grala tylko i wylacznie na wyjezdzie! A co! Gospodarze zawsze sa dla nas goscinni :P
a korona wygrała to dobrze, gdyby prywaciaż wziął trochę doinwestował z rozumem, to i klub z czasem byłby może na jakimś poziomie.
Ale!!!
0:3 BEZ!!! Malara
1:2 Z!!! Malarem.....
Ciagle jednak uwazam ze trzeba natychmiast wzmocnic ofensywe. Panowie z zarzadu nie siedzcie w swoich gabinetach tylko cos zrobcie w tym temacie bo to jest niezbedna koniecznosc aby zespol dobrze dzialal.