Klemenz nie czuje się gwiazdą i… planuje otworzyć bibliotekę
Lukas Klemenz jest jednym z najnowszych nabytków kieleckiej Korony. 19-latek opowiedział nam dzisiaj o początkach swojej piłkarskiej kariery, kulisach transferu do francuskiego Valenciennes oraz o tym, jak odnajduje się w stolicy województwa świętokrzyskiego. Odniósł się także do negatywnych opinii po swoim ekstraklasowym debiucie.
Już sam początek biografii Klemenza jest wyjątkowo ciekawy. Piłkarz urodził się bowiem w południowych Niemczech, nieopodal Monachium. Jego mama jest Polką, ojciec zaś Amerykaninem. Jego pobyt za zachodnią granicą trwał jednak niedługo, gdyż po krótkim czasie rodzina wróciła do kraju, gdzie Łukasz rozpoczął piłkarską karierę.
Klemenz jest wychowankiem Sparty Prudnik, z której przeniósł się do Fortuny Głogówek. Ma za sobą również występy w juniorskich drużynach Pomologii Prószków. Na głębszą wodę udało mu się wypłynąć dopiero w barwach Odry Opole, czym wzbudził duże zainteresowanie na rynku transferowym. – Pojawiły się oferty, i to nawet z ekstraklasy. Na pewno poważna była oferta Cracovii, rozmawiałem z jej prezesem. Bardzo mu zależało na mojej przeprowadzce do Krakowa, ale zdecydowałem się jednak na Valenciennes – wspomina zawodnik.
|
Golański wierzy w pierwszą ósemkę i liczy na wsparcie kibiców - Jak się gra z drużyną teoretycznie lepszą, mającą lepszych piłkarzy, to ta mobilizacja jest większa. Tak na pewno będzie też u nas – mówi kapitan żółto-czerwonych, Paweł Golański. |
Dużą przeszkodą w rozwoju dalszej kariery było problemy zdrowotne. Piłkarz ma wrodzoną wadę serca i przeszedł zabieg, w czasie którego wstawiono mu zastawkę. - Nie grałem w piłkę prawie rok. Paradoksalnie, to dopiero testy w Widzewie mnie uratowały (piłkarz przechodził je będąc piłkarzem Odry – przyp. red.). W czasie treningów dobrze się czułem, zarówno w Prószkowie, jak i już potem w Łodzi. Dopiero tam pierwszy raz pojechałem do kardiologa, bo nigdy wcześniej nie miałem przeprowadzonych takich badań – opowiada.
Na boisko wrócił po długiej przerwie i grając w barwach Odry Opole dobrze poznał trzecioligowe realia: - Najgorzej jest chyba z tymi drużynami, które dopiero awansowały z IV ligi, bo ciężko zmienić ich mentalność. Grają tzw. „rąbankę”. Nie ma jednak co generalizować, bo są też ekipy, które potrafią się utrzymać przy piłce i ładnie ją rozegrać.
Transfer do Valenciennes był dla Klemenza szansą na przejście do innego, lepszego piłkarskiego świata. - Dopiero tam spotkałem się z pełnym profesjonalizmem. Trenerzy, masażyści, naprawdę wszystko. Nawet obciążenia były dostosowane do organizmu. Totalna przepaść pomiędzy tym, co było w Opolu – przyznaje.
Piłkarzowi nie udało się jednak zrobić furory na francuskiej ziemi – nawet nie trenował z pierwszą drużyną. - Było dosyć ciężko, bo przede wszystkim pojechałem tam bez znajomości języka. Oczywiście uczyłem się trochę przed wyjazdem. Nie był to jednak taki poziom, abym swobodnie mógł rozmawiać w szatni –mówi Klemenz.
- Jestem za to przekonany, że piłkarsko za bardzo nie odstawałem. Może brakowało mi trochę siły i dynamiki. Z czasem to jednak poprawiłem. Trenerzy drugiej drużyny trochę mnie „blokowali”. Nie motywowali nas, nie dawali tej nadziei na przebicie się do pierwszej drużyny. Szczerze przyznam, że ten debiutancki sezon nie był najlepszy, ale już w sparingach w następnym okresie przygotowawczym wypadałem całkiem nieźle. Nawet zarząd klubu był zaskoczony, dlaczego nie trenuję z pierwszą drużyną. Nie dostałem wtedy tej szansy i ta forma spadła, co też odbiło się na reprezentacji kraju – wspomina wyraźnie rozżalony. - Mogło się to ułożyć zupełnie inaczej…
Wypożyczenie do Korony może być dla niego szansą powrotu na właściwe tory. – Na pewno nie odbieram tego jako kroku w tył. Pracuję tutaj z dobrymi szkoleniowcami i piłkarzami. Jest Paweł Golański czy Olivier Kapo, od których mogę się wiele nauczyć - twierdzi Klemenz.
Zawodnik nie chce również stracić miejsca w młodzieżowej reprezentacji Polski. - Gra na poziomie seniorskim mnie do tego zbliży. We Francji grałem z juniorami. Fakt, byli to dobrzy piłkarze, ale to jednak nie to samo. Dosyć długo znam się już z trenerem Dorną. Moim celem są na pewno zbliżające się młodzieżowe Mistrzostwa Europy. Mogę się do nich dostać tylko dzięki naprawdę dobrej grze – ocenia swoje szanse piłkarz.
Lukas Klemez przebywa w Kielcach niewiele ponad miesiąc, mimo to bardzo pozytywnie ocenia klub i ludzi w nim pracujących.: - Sztab trenerski jest bardzo konkretny. Trener Tarasiewicz cieszy się bardzo dobrą opinią we Francji. W pewnym momencie głośno było o tym, że zostanie trenerem w Valenciennes. Tak się jednak nie stało.
- Dotychczasowe wyniki klubu nie były zadowalające, ale ta pierwsza „ósemka” nie jest tak daleko jak się wydaje. Jesteśmy w takiej sytuacji, że w każdym meczu musimy walczyć o komplet punktów, nieważne czy będzie to mecz z Legią czy Lechem. Muszę zrobić wszystko, aby utrzymać tę drużynę. To jest mój obowiązek – zapowiada piłkarz.
Klemenz szybko złapał też dobry kontakt z nowymi, klubowymi kolegami. Nawet snuje już plany związane z Kielcami. - Dobrze trzymam się z Przemkiem Trytko. Oboje dużo czytamy i chodzi nam nawet po głowie pomysł otwarcia wspólnej biblioteki. Może się nam to uda – planuje.
Czy nie boi ogromnych oczekiwań, jakie wiążą z nim w Kielcach? - Po to się trenuje, aby pokazywać swoje umiejętności na boisku. Na pewno żadnej presji się nie boję. Mnie to motywuje. Jeśli ktoś na mnie liczy, to znaczy, że też mnie wspiera – odpowiada.
Początek roku to okres dużych perturbacji w Koronie. - Mój menager był od dawna dogadany zarówno z prezesem, jak i trenerem. Ufam mu i wiem, że nie wrzuciłby mnie na minę. Tak się też nie stało – twierdzi Klemenz.
|
Młyn Korony na dwóch poziomach trybun. Czy to się uda? Zróbmy dwupoziomowy młyn na meczu Korony Kielce z Legią Warszawa – apeluje SKKK „Złocisto-Krwiści”. |
Na inaugurację rundy wiosennej zawodnik doczekał się też debiutu w nowych barwach. W meczu z Górnikiem opuścił jednak boisko przedwcześnie, po obejrzeniu dwóch żółtych kartek. – Na portalu Weszło spotkałem się z negatywną oceną mojego występu, a w szczególności tego, co po nim mówiłem. Ja pracuję na boisku, a oni są dziennikarzami. Nie wiem, może to ich podbudowało, że tak napisali. Może Górnik miał sytuacje, fakt. Nie oznaczało to jednak, że od razu nas zmiażdżą i o to chodziło w mojej wypowiedzi. Nie pokryłem w jednej sytuacji Iwana, oni mi to pokazali. A co mnie już kompletnie śmieszy – nikt się pod tym artykułem nie podpisał. Jeżeli chcą pisać, pewnie, proszę, ale niech się chociaż podpisują – odpowiada na zarzuty portalu piłkarz.
- Chcą być postrzegani jako obiektywny portal, ale prawda jest taka, że jak się na kogoś uwezmą, to całą rundę potrafią go krytykować – dodaje.
W najbliższej kolejce Koronę czeka spotkanie z aktualnym mistrzem Polski, Legią Warszawa. – To ważny mecz, głównie dlatego, że gramy przed własną publicznością. Legia przyjedzie zmotywowana po porażce z Jagiellonią. Czeka ich też piekielnie ciężki mecz z Ajaxem i sama podróż może być dla nich wycieńczająca. Dla nich na pewno Liga Europy jest o niebo ważniejsza niż ekstraklasa – ocenia.
Kontrakt piłkarza z kieleckim klubem wygasa wraz z końcem czerwca. Czy istnieje zatem możliwość, że zostanie on w Kielcach dłużej? - Moja umowa z Valenciennes jest tak skonstruowana, że oni mogą ją w każdej chwili przedłużyć. Gdyby mnie jednak we Francji nie chcieli i nie kazaliby mi wrócić, to chętnie tutaj zostanę. Mówię to już teraz, mimo iż jestem w Kielcach dopiero od miesiąca – deklaruje zawodnik.
Pomocnik dał się poznać jako niezwykle otwarta i ciepła osoba. - Nie zamykam się na ludzi. Jestem normalną osobą, z tą różnicą, że gram w piłkę i jest to transmitowane w telewizji. Jest pełno o wiele bardziej przydatnych zawodów, jak na przykład lekarze. Nie czuję się gwiazdą, nie odmawiam nigdy zdjęcia bądź autografu – kończy Klemenz.
Wasze komentarze