Chrapkowski w wakacje się nie nudził. Choć jego koledzy pukają się w czoło...

13-11-2014 22:20,
Tomasz Porębski

Piłkarze Vive Targów Kielce (bo jeszcze wiosną tak nazywała się ta drużyna) w ostatnim sezonie znów stanęli na wysokości zadania i zdobyli mistrzostwo Polski. Potem wyjechali na zasłużone urlopy. Większość szczypiornistów wakacje spędziła w ciepłych krajach, ale jeden z nich zaskoczył i wybrał się w podróż naprawdę niebanalną.

Piotr Chrapkowski postanowił… wejść na Kilimandżaro, a dokładnie na szczyt Uhuru na wulkanie Kibo, który wznosi się na wysokość 5895 m n.p.m.

- Koledzy do dzisiaj w szatni powtarzają: „Chrapek, ty chyba zwariowałeś. My leżeliśmy, odpoczywaliśmy, a ty się katowałeś – śmieje się lewy rozgrywający Vive Tauron Kielce (bo obecnie taka jest nazwa zespołu).

Pole, pole...

Chrapkowski do Tanzanii poleciał razem z żoną i dwójką przyjaciół. Na pomysł wpadli na początku tego roku i od razu przystąpili do organizacji wyjazdu. Wszystko mieli dopięte na ostatni guzik, ale... scenariusz się skomplikował. – Bo gdy z Berlina przylecieliśmy na docelowe lotnisko, okazało się, że na miejscu nie ma umówionego przewodnika. Była druga w nocy, a my oddaleni o 50 kilometrów od miasta. Próbowaliśmy dzwonić, kontaktować się, ale bezskutecznie. Nikt nie odbierał. W końcu wsiedliśmy do taksówki, by dojechać do najbliższego miasta, ale prawdę mówiąc, nawet nie wiedzieliśmy, gdzie jedziemy. Było bardzo ciemno, a na drodze żadnych świateł – wspomina zawodnik.

Taksówkarz w pole jednak nie wywiózł, do miasta dojechali i tam znaleźli nocleg. A z samego rana... zadzwonił przewodnik. – Był zdziwiony, że nie ma nas na lotnisku. Bo przecież on tam dotarł. A że pięć godzin później... To nic, u nich to normalne. Mieszkańcy Tanzanii nigdy się nie spieszą. Ciągle powtarzają „pole, pole”, co oznacza powoli. I mawiają: Europejczycy mają zegarki, my mamy czas – dodaje Chrapkowski.

Oko w oko z lwem

Następnego dnia grupa polskich podróżników podjechała pod bramę parku, na wysokość około 1800 m. i zaczęła wędrówkę. – Maszerowaliśmy 6-7 godzin dziennie. Widzieliśmy, jak pięknie zmienia się flora i fauna, jak las deszczowy przechodzi w skarłowaciałe drzewa. Potem zaczęła się kamienna pustynia, a przy samym szczycie oczywiście lodowiec. Niesamowite przeżycie. Tym większe, że zdecydowaliśmy się na mniej komercyjną drogę, niezwykle malowniczą Machame route. Chcieliśmy odciąć się na kilka dni od pędzącego świata, komórek, internetu i pobyć z naturą prawie sam na sam - opowiada szczypiornista.

To była też dzika trasa. Zawodnik Vive miał m.in. bliskie spotkanie w cztery oczy z ogromnym lwem, ale na szczęście akurat wtedy siedział w samochodzie. Znać o sobie dało też okoliczne ptactwo – w pewnej chwili skrzydlaty złodziejaszek podfrunął i ukradł kanapkę, pozostawianą przez polską ekipę bez opieki na dosłownie kilkadziesiąt sekund.

Podejście na szczyt nie wymagało alpinistycznych wyczynów, ale dużego hartu ducha już tak. – To długi, męczący trekking pod górę. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Do tego dochodzi problem aklimatyzacji. Każdy z nas przeżywał trudne chwile. Ciśnienie śródczaszkowe wzrasta, ma się wrażenie, że głowa zaraz wybuchnie. Co gorsza, niektórym nie pomagają nawet silne leki przeciwbólowe. Moja żona w pewnym momencie usiadła na kamieniu i zemdlała, dosłownie „odleciała” na kilkanaście sekund. Na szczęście potem ból ustąpił. Ale po drodze spotkaliśmy mnóstwo wycieńczonych osób, które zwyczajnie nie dały rady – mówi.

Wreszcie na szczycie

Nic dziwnego, że przy postojach wszyscy padali błyskawicznie, bo organizmy wymagały natychmiastowej regeneracji. Ale konsekwentnie szli do przodu. Atak szczytowy rozpoczął się nietypowo, bo o północy. – Czemu tak późno? Może przewodnicy, którzy nas prowadzili, nie chcieli, żebyśmy widzieli, jak daleka czeka nas jeszcze droga. A była naprawdę długa. To było trudne podejście, zwłaszcza, że temperatura spadła do minus 15 stopni. Palców u stóp nie czułem – mówi.

Kilimandżaro po kilku godzinach udało się jednak zdobyć! – Wszyscy ucałowaliśmy szczyt, dostaliśmy ogromnego zastrzyku energii. Ale potem powiedzieliśmy sobie: nigdy więcej! – śmieje się zawodnik.

Czy na pewno to koniec? – A skąd... Już kilka dni później, gdy emocje opadły, stwierdziliśmy, że byłoby fajnie coś takiego powtórzyć – mówi.

Chrapkowski wszedł na Kilimandżaro

Archiwum galerii

------------

Dziękujemy, że jesteś z nami i wspierasz twórczość dostępną na CKsport.pl. Kliknij w link poniżej i postaw naszej redakcji symboliczną kawę.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Ostatnie wiadomości

Poniedziałkowy pojedynek Korony Kielce z Puszczą Niepołomice będzie arcyważny w kontekście walki obu zespołów o utrzymanie. Przeanalizujmy zatem czego możemy się spodziewać po drużynie prowadzonej przez Tomasza Tułacza.
Za nami rozgrywana w środku tygodnia 29. kolejka Fortuna I Ligi. Na zapleczu ekstraklasy sześć klubów walczy o udział w barażach.
Komisja do spraw Licencji Klubowych Polskiego Związku Piłki Nożnej przyznała licencję Koronie Kielce na występy w PKO BP Ekstraklasie w sezonie 2024/2025. Po raz pierwszy od lat kielczanie nie mają nadzoru finansowego.
Na konferencji prasowej przed spotkaniem z Puszczą Niepołomice trener Korony Kamil Kuzera poruszył kwestię Fredrika Krogstada oraz Jacka Podgórskiego. Obu graczom za kilkanaście tygodni skończą się umowy z zespołem.
W 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zagra na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. – Mocno na to zapracowaliśmy i musimy iść tą naszą drogą. Jeżeli utrzymamy tę dyscyplinę i konsekwencje, tak jak w ostatnim pojedynku to możemy być optymistami przed kolejnym spotkaniem – powiedział przed potyczką Kamil Kuzera, trener „żółto-czerwonych”.
– Już mecz ze Stalą trochę nas zbudował, jednak po drodze przydarzyła się wpadka z Wartą, bo tak to nazywam, gdzie nie zagraliśmy dobrze i straciliśmy trzy punkty. Wygrana nad Radomiakiem pokazała, że musimy w siebie wierzyć, bo potrafimy grać. Jak jesteśmy zdeterminowani, bezpośredni oraz odważni, to takie taktyczne i typowo piłkarskie rzeczy same przychodzą – mówi przed poniedziałkową rywalizacją z Puszczą Niepołomice Jacek Podgórski, zawodnik Korony Kielce.
W poniedziałek Korona Kielce będzie chciała pokazać, że pogrom Radomiaka nie był dziełem przypadku i wygrać na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. Z kogo nie będzie mógł w Krakowie skorzystać trener Kamil Kuzera?
Przed 20-krotnymi mistrzami Polski rewanżowy mecz ćwierćfinału Orlen Superligi z KGHM Chrobrym Głogów. Sobotni (27 kwietnia) pojedynek może zdecydować o awansie do finałów ligowej rywalizacji.
– Piłka ręczna to taka dyscyplina, w której my, skoczkowie narciarscy, zostalibyśmy zmieceni z boiska. Widzę, że ten sport wyróżnia walka i zaangażowanie. I tak to powinno wyglądać – powiedział po meczu Industrii Kielce w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z SC Magdeburgiem znakomity polski skoczek narciarski, Dawid Kubacki, który oglądał go z trybun Hali Legionów.
Bartosz Frankowski będzie sędzią meczu 30. kolejki PKO BP Ekstraklasy, w którym Korona Kielce zmierzy się z Puszczą Niepołomice. Spotkanie przy ulicy Józefa Kałuży będzie 25 konfrontacją z udziałem „żółto-czerwonych” prowadzoną przez tego arbitra.
Podczas ćwierćfinałowego starcia Industrii Kielce z SC Magdeburg kontuzji doznał Michał Olejniczak. I choć samo zdarzenie wyglądało dramatycznie, uraz jest zdecydowanie mniej groźny niż spodziewano. To byłoby na tyle jeśli chodzi o dobre informacje, ponieważ kieleckiego szczypiornistę czeka dłuższa przerwa.
Industria Kielce w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów pokonała S.C. Magdeburg 27:26. – Trudno określić, jak układają się teraz szanse na awans – powiedział po spotkaniu Alex Dujszebajew, kapitan „żółto-biało-niebieskich”.
Industria Kielce w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów pokonała S.C. Magdeburg 27:26. – Na wyjeździe przy takiej grze w ataku pozycyjnym to może skończyć się nawet 10 bramkami straty – powiedział po spotkaniu Tałant Dujszebajew, trener „żółto-biało-niebieskich”.
W trakcie spotkania Ligi Mistrzów między Industrią Kielce, a Magdeburgiem, którego stawką jest awans do Final4 tych rozgrywek, potwornie wyglądające kontuzji nabawił się Michał Olejniczak.
Wielkie emocje w Hali Legionów podczas ćwierćfinałowego spotkania Industrii Kielce z Magdeburgiem w ramach Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski, przy głośnym wsparciu z trybun, walczyli niesamowicie i wygrali 27:26.
Korona Kielce w ostatnim meczu rozprawiła się na własnym terenie z Radomiakiem Radom aż 4:0. Żółto-czerwoni nie dali rywalom szans, zainkasowali komplet punktów i tym samym podtrzymują swoje szanse na utrzymanie w elicie. Kto Waszym zdaniem był najlepszym kieleckim zawodnikiem tego starcia? Ogłaszamy wyniki sondy!
W swoim trzecim sezonie w Lotto Superlidze Global Pharma Orlicz 1924 Suchedniów znalazł się w czołówce, ale tym razem medalu nie zdobył. Suchedniowska drużynę czeka jeszcze finał rozgrywek o Drużynowy Puchar Polski.
W ubiegły weekend na boiskach 1. Ligi rozegrano 28. serię gier. Upłynęła ona pod znakiem świetnego powrotu z zaświatów Wisły Kraków oraz kolejnych triumfów Lechii i Arki, które zdecydowanie uciekły reszcie stawki i pewnie kroczą po Ekstraklasę.
Korona Kielce poznała termin ostatniego meczu na Suzuki Arenie, w którym zmierzy się z Ruchem Chorzów.
Sławomir Szmal ogłosił chęć startu w wyborach na prezesa Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Legendarny bramkarz chce zreformować organizację zarządzającą rodzimym handballem, a o swojej decyzji poinformował na specjalnej konferencji prasowej.
Dwóch zawodników Korony Kielce: Piotr Malarczyk oraz Jewgienij Szykawka zostało nominowanych do najlepszej jedenastki 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Dla Białorusina jest to pierwsze tego typu wyróżnienie w trwającym sezonie.
W 29. kolejce Ekstraklasy padł absolutny rekord frekwencji w XXI wieku. Na Stadionie Śląskim spotkanie pomiędzy zaprzyjaźnionymi Ruchem Chorzów i Widzewem Łódź oglądało przeszło 50 tysięcy osób.
Maciej Giemza z Piekoszowa obok Kielc wraz z pilotem Rafałem Martononem zwyciężyli w pierwszej rundzie Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych – rajdzie Baja Drawsko Pomorskie 2024.
20-krotni mistrzowie Polski rozpoczynają decydującą rywalizację o Final Four Ligi Mistrzów. Do Hali Legionów przyjeżdża obrońca trofeum – S. C. Magdeburg.
Pogoń Siedlce niepokonana od dwóch miesięcy, a Radunia Stężyca z okazałym przełamaniem. Za nami 29. kolejka II ligi.
Grad goli na początek oraz na zakończenie kolejki. Tak minęła 29. seria PKO BP Ekstraklasy.
W środę (24 kwietnia) Industria Kielce podejmie Magdeburg w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. – Jestem gotowy na to, aby wprowadzić naszą drużynę do Kolonii – powiedział przed spotkaniem Alex Dujszebajew, kapitan „żółto-biało-niebieskich”.
Już w najbliższą środę (24 kwietnia) Industria Kielce podejmie Magdeburg w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. – Przed nami wymagający mecz, ale taki mamy etap sezonu – powiedział przed spotkaniem Arkadiusz Moryto, skrzydłowy „żółto-biało-niebieskich”.
Przed Industrią Kielce decydująca rywalizacja o awans do Final Four Ligi Mistrzów. – Magdeburg jest silniejszy niż rok temu – powiedział przed pierwszym spotkaniem Tałant Dujszebajew, trener „żółto-biało-niebieskich”.
Kolejną kolejkę mają za sobą zawodnicy występujący w RS Active IV lidze. W 24. kolejce Korona II Kielce wygrała u siebie 1:0 z GKS-em Rudki, a Orlęta zwyciężyły 6:0 z Arką Pawłów.

Copyright © 2024 CKsport.pl Redakcja Reklama

Projekt i wykonanie: CK Media Group