Remis to sukces, czy porażka? - Mogliśmy pożreć tego lwa
Choć przed tym meczem taki wynik wielu wzięłoby w ciemno, to po końcowym gwizdku sędziów kielczanie mogli czuć spory niedosyt. - Nie jesteśmy zadowoleni, bo prowadziliśmy trzema bramkami. Mogliśmy to wygrać. Nie ustrzegliśmy się błędów, szczególnie w ciągu dwudziestu pierwszych minut po przerwie – kręcił głową Piotr Chrapkowski.
W podobnym tonie wypowiedział się inny zawodnik kieleckiej drużyny. - Tak naprawdę to jest nic, bo prowadziliśmy przez większą część spotkania. W drugiej połowie nastąpiło rozluźnienie, choć powinniśmy kontrolować mecz. Nie zawsze wychodziło tak, jak chcieliśmy. Nie powinniśmy wdawać się z nimi w wybijankę, bo lepiej było mieć ułożoną grę w ataku. Niestety tak się nie stało. W końcówce musieliśmy gonić, na pewno szkoda, że się nie udało – przyznał Tomasz Rosiński.
Jednak remis w „jaskini lwa”, jak bez wątpienia można nazwać halę mistrzów Niemiec, jest sporym sukcesem Vive Targów. - Tak, ale mogliśmy pożreć tego lwa – powiedział Chrapkowski.
Jest już pewne, że kielczanie zajmą po fazie grupowej Ligi Mistrzów trzecie miejsce. Jednak pomimo tego, dzięki takiemu wynikowi, jak ten odniesiony w Sparkassen Arena, zyskają sporo psychicznej pewności siebie. - Na pewno udowodniliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną. To początek naszej drogi, celujemy bardzo wysoko i na każdym kroku będziemy starali się, aby nasza gra wyglądała coraz lepiej – zapewnił popularny „Chrapek”.
Dobre zawody rozegrał Marko Vujin, który często atakował obronę kielczan. Udało się go zatrzymać dopiero Piotrowi Chrapkowskiemu. - W pierwszej połowie tak, ale po przerwie, gdy graliśmy w przewadze, popełniłem duży błąd i uciekł mi za plecy. Ćwiczymy tę obronę dopiero kilka tygodni, to był czwarty mecz. Wiem, że możemy grać o wiele lepiej i wtedy takie gwiazdy jak Marko Vujin nie będą nam rzucać tak dużo bramek – zapowiedział kielecki zawodnik.
Z Kilonii Wojciech Staniec
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze