Oddajmy cesarzowi, co cesarskie. Trytki droga od zera do bohatera
Ile osób, gdy usłyszało, że w pierwszym składzie na mecz z Jagiellonią wyjdzie Przemysław Trytko złapało się za głowę? Zapewne bardzo dużo. W tym gronie byłem również ja. Życie często weryfikuje nasze podejście do pewnych kwestii. Nie inaczej było w piątkowy wieczór na stadionie przy ulicy Ściegiennego.
Na byłego gracza m.in. Arki Gdynia w zasadzie od momentu jego przyjścia do Kielc spadały gromy. Raz po raz obrzucano go krytyką. Nie ukrywam, że sam należałem do grona kręcących nosem na „Tryto”. No bo jak to? Z niższej ligi niemieckiej? Bez aprobaty ówczesnego trenera? Przecież ten transfer od początku wyglądał jak jedna wielka kpina.
Dodatkowo nie pomagał sobie sam zawodnik, marnując taką sytuację jak na przykład w końcówce spotkania z Wisłą Kraków. Teraz jednak nadszedł jego dzień. Nawet jeżeli był to tylko jednorazowy „wyskok” formy napastnika Korony, to mecz z „Jagą” będzie mógł wspominać bardzo miło.
I o ile do tego momentu gorzkie słowa zbierał zasłużenie, tak teraz, przynajmniej do kolejnego spotkania trzeba przyznać: brawo, Przemek! Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będę mógł napisać podobnie.
Ogólnie „złocisto-krwiści” rozegrali najlepszy mecz w sezonie. Bez dwóch zdań. Reakcja drużyny na stratę gola okazała się bardzo budująca. Można odwrócić złą kartę przegrywając, ale wygrać startując z takiego pułapu aż 4:1? Duża klasa.
Ta bramka w „plecy” to w zasadzie kropla kwasu w butelce słodkiego napoju. Patrząc na mecz z Jagiellonią i porównując go do innych w obecnym sezonie, naprawdę nie ma sensu szukać na siłę rzeczy, do których można by się przyczepić.
Jeszcze kilka słów należy się dwóm zawodnikom. Zakontraktowanie Serhija Pyłypczuka to był strzał w dziesiątkę. Pomocnik ten od momentu podpisania umowy z „żółto-czerwonymi” spisuje się świetnie. Nie inaczej było w piątek. Gol i asysta? Rewelacyjny wynik!
Przełamał się także Jacek Kiełb. Strzelił gola z karnego, którego w sumie sam wywalczył. No dobra, nie ma co umniejszać zasługi Daniela Gołębiewskiego, ale podanie „Ryby” otwierające drogę do bramki Jakuba Słowika było genialne.
Teraz kielczan czeka mecz w Szczecinie. Podopieczni Jose Rojo Martina smaku porażki nie zaznali już od czterech spotkań. Jeśli podtrzymają tę serię w przyszłą sobotę, to wiara w Hiszpana w stolicy województwa świętokrzyskiego może znacznie wzrosnąć...
Marcin Długosz
fot. korona-kielce.pl / Oskar Patek
Wasze komentarze
Oby sie historia nie powtorzyła
GOLAŃSKI!
A,że reszta starała się Jemu dorównać to tylko im chwała!
Co do Trytki...to nie mogę na niego patrzeć jak biega po boisku! Ale piłka to nie balet! TAK CHŁOPIE TRZYMAJ!!!!!