Wenta: Nic nam się nie należy. Wszystko musimy zdobyć!
Mistrzowie Polski rozgrywki Champions League w nowym sezonie zainaugurują meczem z francuską Dunkierką. - Jest to ciekawy zespół, ale gramy u siebie. Dobrze byłoby rozpocząć Ligę Mistrzów od zwycięstwa. W tym spotkaniu sami zobaczymy w jakim jesteśmy miejscu – uważa Bogdan Wenta, trener Vive Targów Kielce.
- Nie możemy pamiętać o wysokim zwycięstwie w meczu towarzyskim podczas okresu przygotowawczego. Teraz wyniki Dunkierki we francuskiej lidze robią wrażenie. W ostatnich tygodniach graliśmy z zespołami nie tej klasy, a także z zespołami, które grają zupełnie inaczej w niż Dunkierka, czyli wysoko w obronie, 3-2-1, czy 3-3. Ciekawie realizowana, a w ataku poparta rzutem – zauważa Wenta. - Trudno powiedzieć w którym etapie przygotowań był wtedy zespół Dunkierki. My byliśmy dopiero w drugim tygodniu. Ta gra różnie wyglądała. Pewne szczegóły, klucz gry tego zespołu pozostanie. Tak jak my mamy pewne zagrywki, czy reakcje tak samo oni. Teraz pozostaje kwestia wykorzystania możliwości zawodników – dodaje.
Teoretycznym faworytem tego meczu wydają się być kielczanie. Jednak Wenta przestrzega przed lekceważeniem kogokolwiek. - Rhein Neckar Loewen zremisowało w pierwszej kolejce z Motorem Zaporoże. Ten mecz pokazał, że pierwsze spotkania pokazują „who is who”. Może dobrze, że my zaczynamy od dwóch pojedynków u siebie. To nam pokaże w którym miejscu w naszej grupie jesteśmy – uważa.
- Wydaje mi się, że wszyscy patrzymy z perspektywy tego co udało nam się osiągnąć rok temu. Teraz rola, którą będziemy odgrywać jest inna. Moje podstawowe pytanie brzmi, co nam się należy? Wydaje mi się, że nic. Musimy wszystko zdobyć. Postrzega się nas pewnie już trochę inaczej. Grupę mamy silniejszą, bo jest potentat, czyli Kilonia, a także zespół stworzony z Koldinga i Kopenhagi. A jak się spojrzy na nazwiska to grają tam dobrzy zawodnicy. Jest Dunkierka, a także zespół z naszej ligi, czyli Wisła Płock. Najmniej się mówi o Porto. Sytuacja będzie trudna, a w każdym meczu musimy grać jak o finał, jakby to był dla nas ostatni mecz – kończy trener mistrzów Polski.
fot. Patryk Ptak