Trudny początek z Górnikiem. „Szukamy formy”
Pierwsze spotkanie w nowym sezonie było dla zawodników Vive Targów ciężkie. - Nasze podejście do meczu było takie jak zawsze, byliśmy bardzo skoncentrowani, może aż za bardzo bo trochę byliśmy usztywnieni – zaznaczył jednak Grzegorz Tkaczyk. - Dziękuję za takie przyjęci – dodał Bartłomiej Tomczak.
Inauguracyjne spotkanie od pierwszej minuty nie układało się po myśli kielczan. W pierwszej połowie popełniali oni proste błędy, grali niezwykle ospale, często nie radzili sobie z fenomenalnymi interwencjami bramkarza Górnika - Sebastiana Suchowicza. To ostatecznie doprowadziło do tego, że Górnik na przerwę schodził prowadząc 13:11. Dopiero w drugiej połowie, Vive zaczęło grać bardziej skutecznie, szybko odrobiliśmy dwubramkową stratę.
Jednak można uznać, że początek nowego sezonu „żółto-biało-niebiescy” nie mogą zaliczyć do udanych. Silne wzmocnienia jakie poczynił Górnik, w postaci wspomnianego wcześniej Sebastiana Suchowicza, oraz Mateusza Korneckiego, Roberta Orzechowskiego, Michała Kubisztala, Adama Twardo, Michała Bednarczyka i w zupełnie ostatniej chwili, byłego zawodnika Vive - Bartłomieja Tomczaka, wiele razy dały się we znaki naszym zawodnikom. - Zagraliśmy naprawdę ciężki mecz. Górnik wzmocnił się przed sezonem i postawił nam trudne warunki. My rozegraliśmy słabe spotkanie, a mecz nie przebiegał po naszej myśli. W drugiej połowie wyeliminowaliśmy błędy, które przydarzały się przed przerwą, za dużo jednak niewykorzystanych sytuacji i dlatego skończyło się tak, a nie inaczej. Ale to pierwszy mecz ligowy, pierwsze przetarcie, więc myślę, że w końcu się rozkręcimy - przyznaje kapitan Vive Grzegorz Tkaczyk. - Nasze podejście do meczu było takie jak zawsze, byliśmy bardzo skoncentrowani, może aż za bardzo bo trochę byliśmy usztywnieni. Ale to spowodowane było pierwszym meczem oraz tym, że Górnik także się wzmocnił – dodał Tkaczyk.
Z Tkaczykiem zgadza się Michał Jurecki, który jak sam mówi, na wyżyny formy kielczan trzeba jeszcze poczekać. - To był pierwszy mecz, dopiero zaczynamy ligę, więc zawsze jest ciężej. Tak naprawdę większość z nas nie wie jeszcze na jakim poziomie czy też etapie, jest nasza forma. Czy już ona jest, czy jeszcze jej nie ma. Jeśli chodzi o Vive, dzisiaj widzieliśmy dwie różne drużyny. Najpierw biegaliśmy ospale, wolno, później zaczęliśmy coś tam biegać, ale bramkarz który zagrał super zawody nam to bardzo utrudniał – mówi „Dzidziuś”.
Niewątpliwie starcie pomiędzy Vive a Górnikiem, było ważnym wydarzeniem nie tylko przez jego inauguracyjny charakter, ale przede wszystkim poprzez oficjalne pożegnanie Bartłomieja Tomczaka, który raptem cztery dni temu rozwiązał kontrakt z Vive i przeszedł do śląskiego zespołu. - Stało się to bardzo szybko, niespodziewanie, ale cóż takie jest życie sportowca. Nieraz trzeba podjąć jakieś kroki, zmienić coś w swoim życiu. Wraz z zarządem postanowiliśmy, że dla dobra Vive i mojego będzie lepiej jak zmienię barwy klubowe. Mam nadzieje, że wszystkim wyjdzie to na dobre. Na meczu zostałem super przyjęty zarówno przez kolegów, zarząd jak i kibiców. Naprawdę były to znakomite dwa lata, za które chciałbym bardzo wszystkim podziękować, bo był to dla mnie wspaniały czas – wyjawił.
Popularny „Kopara” choć nie do końca zadowolony z wyniku nowej drużyny, widział w niej jednak wiele pozytywów: - Graliśmy bardzo cierpliwie, spokojnie, nie nerwowo jak Vive. Wykorzystywaliśmy błędy przeciwnika, później troszkę pokrzyżowały nam plany czerwone kartki dla Adama Twardo i Michała Kubisztala, mniej koncepcji w ataku i ta gra się posypała. Myślę, że nie zasłużyliśmy na taki siedmiobramkowy wymiar kary. Do pewnego momentu Vive było w zasięgu. Kielczanie mają dużą ławkę i jest im łatwiej. Ale graliśmy momentami jak równy z równym – przyznał na zakończenie skrzydłowy.
Autor: Magdalena Niewęgłowska
foto. Anna Benicewicz-Miazga/CKFoto.pl
Wasze komentarze
od nowa niszczą zamiast to budować, trudno jest ich nawet sklasyfikować...