„Chcę meczu za 15 minut, by się odgryźć. Jest jeszcze zbyt wcześnie na zmiany”
Nie tak sympatycy Korony Kielce wyobrażali sobie starcie swojego klubu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. - Nie byliśmy dziś w stanie wygrać z gospodarzami. Nie do końca wychodziło nam rozgrywanie piłki tak, jak w poprzednim spotkaniu. Nie udało się i mamy 0 punktów – ocenił pechowy strzelec samobójczej bramki, Piotr Malarczyk.
„Malar” przyznał, że „żółto-czerwoni” w poniedziałek wypadli zwyczajnie słabo: - Przewagę Podbeskidzia widać było i na boisku, i z boku. Odstawaliśmy od rywali. Ukazała się duża różnica między meczem z Piastem, a tym dzisiejszym. Nie potrafimy się przełamać na wyjeździe, choć liczyliśmy na to pod wodzą nowego szkoleniowca.
Jose Rojo Martin po dobrym debiucie zanotował pierwszą wpadkę na ławce trenerskiej kielczan. - Gdybym strzelił sytuację, którą miałem, to mówiono by, że Korona znów nie wygrała na wyjeździe, ale pokazała charakter. Trzeba ciężko pracować, bo od razu za pstryknięciem palców nic nie zmienimy. Nowy trener jest już w klubie miesiąc. Jak wszystko odmieniłoby się w tak krótkim czasie, to byłoby to dziwne i nierealne – powiedział Daniel Gołębiewski.
„Złocisto-krwiści” nie potrafią wygrać na boisku rywala już od dziewiętnastu spotkań. - W pierwszej połowie tworzyliśmy akcje, ale już po przerwie mieliśmy tylko jedną sytuację. Należało ją wykorzystać. Ta seria jest już zdecydowanie zbyt długa. Tkwi to w naszych głowach, ale myślę, że w końcu się przełamiemy – skwitował Michał Janota.
W starciu z „Góralami” nie widać było tej Korony, która pokonała u siebie Piasta Gliwice. - Podbeskidzie, podobnie jak i my, stwarzało sobie sytuacje. Zawiedliśmy przede wszystkim samych siebie. Nie potrafiliśmy zagrać tak jak przed tygodniem. Chciałbym, żeby następny mecz był za 15 minut. Chcę już odgryźć się za tę dzisiejszą porażkę, bo nie jest miło wracać do domu w takich nastrojach – przekonywał Gołębiewski.
Piłkarze z Kielc, szczególnie w drugiej połowie, wydawali się mocno zmęczeni. - Treningi się zmieniły, nasze organizmy zareagowały tak, jak zareagowały. To materiał dla nas i trenerów, że było niekorzystnie. Trzeba zrobić tak, by częściej wyglądać jak w starciu z gliwiczanami. Teraz przed nami przerwa na kadrę, więc jest trochę czasu – skomentował Malarczyk.
Stoper odniósł się także do sytuacji, w której pokonał własnego bramkarza: - Co do samobója, to gdybym uniknął dotknięcia piłki to poszłaby ona wzdłuż bramki, a tak to się odbiła i niestety wpadła.
Świetny mecz rozegrał Zbigniew Małkowski, który uchronił „żółto-czerwonych” przed kanonadą strzelecką w wykonaniu bielszczan. - Zbyszek trzyma dobrą formę od początku sezonu. Daliśmy mu dużo okazji, by się wykazał. On ma pracę, kiedy w grze defensywnej drużyny jest coś nie tak, jak trzeba – ocenił Daniel Gołębiewski.
Napastnik ten skomentował również fakt, że drugi mecz z rzędu szansę gry w wyjściowym składzie kosztem niego dostał Karol Angielski: - Tak jak już kiedyś mówiłem, nie jestem zadowolony z tego, że zaczynam mecz na ławce. To jest jednak chyba naturalna reakcja. Jeśli komuś to odpowiada, to niech skończy ze sportem.
Kolejny mecz Korona rozegra dopiero w sobotę, 14 września. - Przez dwa tygodnie przerwy reprezentacyjnej skupiamy się już tylko i wyłącznie na Legii. Potem przyjdzie pora na kolejny wyjazd, który musimy wygrać, by myśleć o awansie do pierwszej ósemki – zakończył Janota.
fot. Paweł Jańczyk (korona-kielce.pl)
Wasze komentarze
Szkoda,że to bramkarz.
Zdecydowanie wolałbym by był to napastnik!!!