Ojrzyński: Twierdza Kielce nie padła. Martwi zdrowie zawodników
- Co z tego, że oddaliśmy 20 strzałów na bramkę, skoro tylko 4 z nich były celne – narzekał po piątkowym meczu trener Korony, Leszek Ojrzyński. Jednak sen z powiek spędzają mu przede wszystkim urazy. Już w meczu z Polonią nie w pełni sił zagrali Paweł Golański i Tomasz Lisowski.
Łukasz Smolarow (asystent trenera Polonii): - To był mecz podobny do tych, które już w Kielcach się odbywały. Wiem, bo sporo tych spotkań obejrzałem. Pod względem walki, zaangażowania, a być może i ilości żółtych kartek, dorównaliśmy drużynie z Kielc. Zawodnikom należą się brawa za ostatnie 30 minut, które wytrzymali – mimo gry w osłabieniu. Wiemy, jak bardzo ciężko gra się przez tak długi czas bez jednego zawodnika. Choć, z drugiej strony, szkoda, że nie udało się dowieźć tego wyniku do końca. Czemu trener Piotr Stokowiec nie przyszedł na konferencje? To nie pierwszy raz, kiedy tak się dzieje. Trzeba tę jego decyzję uszanować.
Leszek Ojrzyński (trener Korony): - Mecz fatalnie się dla nas ułożył. Straciliśmy szybko bramkę, choć – z drugiej strony – mieliśmy jeszcze mnóstwo czasu, aby odrobić straty. Od 20. minuty zebraliśmy się do kupy, zaczęliśmy przeprowadzać dobre akcje. W 34. minucie, po zamieszaniu w polu karnym, dograniu Pavola Stano do Maćka Korzyma, sam nie wiem, jak ta bramka dla nas nie padła. Gdybyśmy strzelili gola, na pewno grałoby się nam łatwiej. Co z tego, że oddaliśmy 20 strzałów na bramkę, skoro tylko 4 z nich były celne. Całe szczęście, że udało nam się wyrównać. Dzięki temu, twierdza Kielce w tym roku znów nie padła. Kilku zawodników grało z urazami, będą musieli teraz pojechać do lekarza. Mam tu na myśli Pawła Golańskiego i Tomasza Lisowskiego. Wiemy z kim teraz gramy, mecze Korony z Wisłą zawsze wyzwalają dodatkowe emocje. Dlatego dobrze, abyśmy przystąpili do tego spotkania, w jak najmocniejszym składzie.
fot. Paula Duda, ksppolonia.pl
Wasze komentarze