Krajobraz po Ruchu: Skuteczny Korzym i solidny Jovanovic kluczem do sukcesu
Cel przed spotkaniem z Ruchem Chorzów był jasny: nie myśleć o porażce w Gdańsku i zgarnąć pełną pulę w sobotnim meczu. To zadanie podopiecznym Leszka Ojrzyńskiego udało się wykonać w stu procentach. Zwycięstwo 2:1 pozwoliło kielczanom wrócić na właściwe tory i powiększyć przewagę nad jeszcze aktualnym wicemistrzem Polski do czterech „oczek”.
Już przed rozpoczęciem meczu obaj szkoleniowcy mówili, iż jest to spotkanie z gatunku tych o „6 punktów”. Wiadomo było, że drużyna, która wygra tę rywalizację będzie miała spokojniejszą głowę i znacznie przybliży się do pozostania w ekstraklasie. Lepsi okazali się gospodarze, choć błędem byłoby powiedzieć, że było to łatwe zwycięstwo Korony.
Przede wszystkim „złocisto-krwiści” bardzo dobrze rozpoczęli to spotkanie. Wysoki pressing sprawił, że piłkarze Ruchu mieli spory problem z wyprowadzeniem akcji. Kielczanie natomiast robili to, co potrafią najlepiej, czyli zagrywanie długich piłek na Macieja Korzyma. Napastnik Korony po raz kolejny potwierdził swoją znakomitą dyspozycję. Już w 4. minucie znalazł się w sytuacji sam na sam z Peskoviciem, ale górą z tego pojedynku wyszedł bramkarz gości. Jednak kilkanaście minut później nie miał już nic do powiedzenia i Korzym mógł celebrować swoje siódme trafienie w sezonie. Tym samym był to czwarty gol „Korzenia” w rundzie wiosennej. Szkoda tylko, że ten w spotkaniu z Lechią Gdańsk nie został uznany…
Wychowanek Sandecji okazał się bez wątpienia jednym z architektów sobotniego zwycięstwa i ciężko sobie obecnie wyobrazić bez niego atak Korony. Będąc w takiej dyspozycji ma dużą szansę, aby pierwszy raz w karierze przekroczyć liczbę dziesięciu bramek w jednym sezonie ekstraklasy.
Jednak nie byłoby trafień Korzyma gdyby nie celne podania pozostałych zawodników „żółto-czerwonej” drużyny. Tym razem asystował ten, którego mało kto spodziewał się w wyjściowej jedenastce, a mianowicie Łukasz Jamróz. Ojrzyński postanowił sprawdzić 23-latka na pozycji prawego pomocnika, na której był już testowany w kilku zimowych sparingach. Trzeba przyznać, że „Jamro” starał się być aktywny, wygrał kilka pojedynków główkowych, ale niewiele z tego wynikało. Jego ocenę poprawia asysta przy pierwszej bramce, gdy na wślizgu wyłożył piłkę Korzymowi. Mimo tego już w przerwie meczu został zmieniony przez Mateusza Staporskiego.
Po raz kolejny w tej rundzie na sporo ciepłych słów zasługuje Vlastimir Jovanovic. Bośniak jak zwykle zostawił dużo sił na placu gry. Zaliczył sporo cennych przechwytów, ale udowodnił także, że jest wszechstronnym zawodnikiem. Na początku meczu, gdy Pavol Stano wędrował pod pole karne przeciwnika, to właśnie „Jovka” tworzył parę stoperów z Kijanskasem. Natomiast pod koniec rywalizacji potrafił kilkakrotnie po odebraniu rywalowi futbolówki rozpocząć kontratak. Jedyne co można zarzucić temu pomocnikowi to mała liczba strzałów z dystansu. Zresztą to tyczy się całej drużyny. Uderzeń zza pola karnego w kieleckim zespole było jak na lekarstwo.
Dobry mecz rozegrał również Paweł Golański. Prawy obrońca Korony coraz częściej przypomina zawodnika sprzed transferu do Steauy Bukareszt. „Golo” imponuje dużym spokojem i pewnością siebie, czego przykładem jest dobrze wykonany rzut karny. Golański bliski był również szczęścia po strzale z rzutu wolnego, gdy piłka nieznacznie minęła bramkę strzeżoną przez Peskovicia.
Piłkarze Korony w ostatnich meczach przyzwyczaili do dobrze wykonywanych stałych fragmentów gry. W konfrontacji z Ruchem ten element nie był jednak ich mocną stroną. Piłkarze gości dobrze radzili sobie z dośrodkowaniami z rzutów rożnych i wolnych, wiedząc jak groźni w „szesnastce” są kielczanie.
Z pewnością „żółto-czerwoni” wciąż mają co poprawiać w grze obronnej. W niektórych momentach zwyczajnie brakowało koncentracji i tylko nieskuteczność rywali sprawiła, że piłka jedynie raz zatrzepotała w bramce Korony. Szczególnie w oczy rzucało się niedokładne krycie przy stałych fragmentach gry. Świetne okazje do zdobycia gola głową mieli Mindaugas Panka i Marcin Baszczyński, ale obaj skierowali piłkę nad bramką.
Ogólnie trener Ojrzyński może być zadowolony z postawy swoich podopiecznych. Mimo braku Kuzery i Sobolewskiego dobrze wyglądała gra skrzydłowych. Zarówno Foszmańczyk, który wywalczył rzut karny, jak i występujący w drugiej połowie Stąporski starali się napędzać akcje w bocznych sektorach boiska. Jeśli jeszcze poprawią celność dośrodkowań, to może to być groźny element gry Korony.
Całe spotkanie z pewnością nie było nudnym widowiskiem, a kibice obejrzeli kilka interesujących akcji z obu stron. Co najważniejsze, „wściekło-krwiści” znów walczyli o każdą piłkę, a tego się od nich wymaga przede wszystkim. Jeśli do tego dojdzie skuteczna i efektowna gra w ofensywie to kibice nie będą mogli narzekać. Teraz przed piłkarzami ekstraklasy przerwa na mecze reprezentacji. A już po niej, 28 marca, Korona zmierzy się w Bielsku-Białej z Podbeskidziem. Oby i po tej potyczce mogła cieszyć się z kompletu punktów!
fot. Paula Duda
Mariusz Kogut
Wasze komentarze