Dziękuję Bogu za te wszystkie bramki
- Jak zrodził się pomysł zatańczenia „harlem shake”? Wszystko wymyślił Siejo, a że mamy w szatni prawdziwą „bandę świrów”, to nie trzeba było nas długo namawiać. Chcieliśmy pokazać kibicom, jak dobra atmosfera panuje w szatni. Tu nie ma ludzi, którzy się w jakikolwiek sposób wyłamują – mówi w rozmowie z naszym portalem Maciej Korzym.
Dwa mecze rundy wiosennej już za wami. Zdobyliście w nich cztery punkty. Jesteście zadowoleni z tego dorobku czy jednak czujecie niedosyt?
- Na pewno szanujemy te cztery punkty, ale po ostatnim meczu pozostaje także niedosyt... Mówiąc kolokwialnie, mieliśmy drużynę Śląska na widelcu, ale niestety nie utrzymaliśmy korzystnego rezultatu do końca. Wydaje mi się, że w końcówce mieliśmy zbyt duże serca do gry i przez to chcieliśmy zdobyć drugiego gola, zamiast zamurować dostęp do naszej bramki. Jednakże z perspektywy rundy jesiennej trzeba te punkty szanować. Pamiętajmy, że wtedy mieliśmy zerowy dorobek po dwóch kolejkach.
W meczu ze Śląskiem zdobyłeś swoją szóstą bramkę w sezonie. Tak skuteczny dawno nie byłeś.
- Wypada mi się tylko cieszyć z tego, że zdobywam te bramki. Do końca sezonu zostało 13 kolejek i mam nadzieję, że uda mi się jeszcze powiększyć ten dorobek. Oby to również przynosiło punkty dla drużyny.
Grając w poprzednich klubach nie zdobywałeś tylu goli. Czy to wynika z innych zadań na boisku?
- Sam nie wiem, czemu tak jest. Być może mam teraz więcej szczęścia... Mogę tylko Bogu dziękować za kolejne gole.
Gorzej wygląda sytuacja z innymi napastnikami w Koronie. Czy po odejściu Marcina Żewłakowa nie czujesz się osamotniony w linii ataku?
- Myślę, że trener wie jakich ma zawodników do dyspozycji i to jest raczej pytanie do niego. Zostało jeszcze 13 kolejek do końca rozgrywek i możliwe, że szansę będą dostawać młodzi zawodnicy. Kto wie, czy któryś z nich nie wystrzeli z formą...
Przed ostatnim meczem został nagrany w szatni filmik z udziałem piłkarzy Korony, w którym tańczycie, niezwykle popularny w ostatnim czasie w sieci, tzw. „harlem shake”. Skąd się wzięła taka inicjatywa?
- Głównym pomysłodawcą był Michał Siejak z Korona TV. A że mamy w szatni prawdziwą „bandę świrów”, to nie trzeba było nas długo namawiać. Pomysł ogólnie był bardzo spontaniczny. Podeszliśmy do tego pod kątem żartu i zabawy, ale jednocześnie chcieliśmy pokazać kibicom, jak dobra atmosfera panuje w szatni. Tu nie ma ludzi, którzy się w jakikolwiek sposób wyłamują. Przy okazji mogliśmy zachęcić kibiców do przyjścia na mecz.
I chyba poskutkowało?
- Chyba tak, choć z frekwencją nadal nie jest najlepiej... Bywało, że na mecze pierwszej ligi przychodziło więcej kibiców. Ci najwierniejsi są jednak z nami zawsze.
Możemy jeszcze liczyć w tym sezonie na podobnego typu mobilizacje przed meczem?
- Może wymyślimy jakieś nowe tańce (śmiech). A mówiąc poważnie, to jesteśmy otwarci na różne pomysły i może jeszcze coś się wydarzy.
Kolejny pojedynek już w poniedziałek w Gdańsku. Lechia nie jest dla was łatwym przeciwnikiem, bo ostatnio przegraliście z nią na Arenie Kielc, a w tamtym sezonie na wyjeździe padł bezbramkowy remis.
- Na pewno zostawimy serducho na boisku w Gdańsku i jak zwykle jedziemy z zamiarem zdobycia trzech punktów. W ostatnim meczu, który tam rozgrywaliśmy, sędzia nie podyktował dla nas dwóch ewidentnych karnych i udało nam się tylko zremisować. Losy tego meczu mogły się potoczyć zupełnie inaczej... Z kolei w rundzie jesiennej nam nie wyszło i męczyliśmy się z rywalem, ale sytuacje do strzelenia bramki były. Teraz jednak skupiamy się wyłącznie na poniedziałkowym meczu.
Maciej Korzym znów trafi do siatki rywala?
- Nie jest ważne to, kto zdobędzie gola. Najważniejsze, żeby ta bramka dała nam zwycięstwo.
Rozmawiał Mariusz Kogut.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Wróżę ze lekko pykniesz ponad 10 brameczek , a w najbliższym meczu już dwie.
Demoluj ich tam wszystkich !