Korona lepsza, ale bez zwycięstwa. Mistrz ledwo zremisował
Remis z mistrzem Polski cieszyć powinien. Tak jest zazwyczaj. Ale Koronę punkt wywalczony z wrocławskim Śląskiem radować raczej nie może. Bo kielczanie byli zdecydowanie lepsi od swoich rywali, a bramkę stracili… z niczego. I w końcówce meczu.
Kielce, niedziela, godz. 14.30
vs.
Korona Kielce - Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)
Bramki: Korzym 67' - Ćwielong 82'
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski Rezerwowi: |
Śląsk Wrocław: Marian Kelemen Rezerwowi: |
Koniec. - No i remis. Z mistrzem Polski - więc cieszy. Ale i smuci. Bo Korona była dziś zdecydowanie lepszym zespołem.
90. min - Trzy minuty doliczone przez sędziego.
90. min - Kontra Korony. Sierpina niczym struś pędziwiatr pędzi do piłki, ale - w ostatniej chwili - tuż przed polem karnym uprzedza go jeden z obrońców Śląska. Gdyby nie to, pomocnikowi Korony pozostałoby tylko umieścić piłkę w bramce.
88. min - Rzut wolny dla Śląska z ok. 20 mtrów. Strzela Stevanović, ale (całe szczęście) prosto w mur.
86. min - Mamy debiut w Koronie. I to taki trochę angielski. Bo za Maćka Korzyma wchodzi Karol Angielski.
84. min - Tylko czemu napastnik Śląska doszedł do takiej sytuacji? Szkoda. Tracimy prowadzenie.
82. min - Ajjj. Z niczego. Tak bramkę zdobywa wrocławski Śląsk. A dokładniej - Piotr Ćwielong. To chyba odwet za te wszystkie śmichy, chichy z naszej strony. Strzał z ok. 12-13 metrów, precyzyjny, w długi róg, Małkowski był bez szans.
81. min - Stano główkuje, ale za lekko. Kolejna okazja obrońconapastnika (taki koroniarski neologizm) "żółto-czerwonych".
78. min - I mamy debiut. W Koronie. Za Kuzerę na boisku pojawia się Adamek.
76. min - A Śląsk? Stawia wszystko na jedną kartę. Za obrońcę (Pawelca) na murawę wchodzi pomocnik (Patejuk). A wcześniej za Diaza wszedł Gikiewicz.
74. min - Kijanskas z woleja, ale jego uderzenie zablokowane. Korona gra dobrze, Korona atakuje i - co ważne - prowadzi JAK NAJBARDZIEJ zasłużenie.
72. min - Stano! I mogło, i powinno być dwa zero. Słowak z najbliższej odległości uderza głową, ale broni Kelemen. Słowak dobija, ale znów broni jego rodak.
69. min - Tak się bawi, tak się bawi Ko-Ro-Na. Auu! (fot. Tomasz Porębski).
67. min - KOOOORZYM!!! Doczekaliśmy się. Indywidualna akcja "Korzenia", strzał lewą nogą z ok. 20 metrów, z narożnika pola karnego, w krótki róg bramki strzeżonej przez Kelemena - i GOL. Korona prowadzi, Korona wygrywa, Korona - wreszcie - bije mistrza!
63. min - "Golo" z wolnego. Ale gola nie ma. (fot. Mateusz Buchta).
59. min - Korona ma przewagę, Korona jest lepsza, ale - wiemy, powtarzamy się - goli z tego nie ma. A szkoda.
56. min - Urazów mamy już dość. I kontuzji też. Przypominamy: z Legią z boiska zejść musiał Sobolewski, dziś - Janota. Przed chwilą drżały nam serca, gdy opatrywany przez lekarzy był Golański. Z kwaśną miną, kulejącą nogą, ale obrońca Korony - całe szczęście - na boisku został.
54. min - Stano! Strzał głową z kilku metrów - i znów broni słowacki bramkarz.
52. min - Gol, nie, nie ma. Co tu się działo! Strzał głową (Lenartowskiego?) broni Keleman, w olbrzymim zamieszaniu podbramkowym Śląsk po kilku sekundach wybija ostatecznie piłkę poza pole karnym. Aj, szkoda!
50. min - Żółta kartka dla Piotrka Ćwielonga. I od razu nam się przypomniało. Mówisz Ćwielong, myślisz - no właśnie...
49. min - Lisowski z rzutu wolnego, zamiast dośrodkowywać - strzela. Wybór - zły. Bo i strzał lekki i prosto w Kelemena.
47. min - ck22" - też liczymy podobnie - może Angielski, może Adamek, może ktoś inny przełamie naszą ofensywną niemoc.
46. min - No to zaczynamy. "Bij Mistrza" - hasło obowiązuje, czas je zrealizować.
Przerwa. Jakie wnioski, Drodzy Czytelnicy, po 45 minutach? Taktyka ze Stano zdaje egzamin, czy jednak nie? Kto zawodzi, a kogo warto wprowadzić z ławki? A może należy dać już dziś zadebiutować Kamilowi Adamkowi, byłemu góralowi z Bielska-Białej?
Przerwa. No i po "pierwszej połówce". Tradycyjnie - czekamy na drugą, oby tę lepszą.
45. min - Dwie minuty doliczone przez sędziego do pierwszej połowy meczu.
43. min - Rzut rożny dla Korony, zamieszkanie w polu karnym, piłka wędruje od nogi do nogi, ale nie wędruje tam, gdzie wszyscy (no dobra - prawie wszyscy) na stadionie chcieliby ją widzieć. Znaczy do siatki.
41. min - Ciśniemy, ciśniemy, ale - na razie - bijemy głową w mur.
39. min - Stano!!! Aj, ależ okazję zmarnował teraz obrońca-napastnik Korony. Dostał w prezencie piłkę od obrońców Śląska, uderzył niepilnowany z ok. 10 metrów, ale - ehhh - za lekko i prosto w bramkarza.
36. min - Będzie zmiana. Za "Janotkę" - Łukasz Sierpina. Niestety, kolejna w tej - dopiero rozpoczętej - rundzie w kieleckim zespole.
33. min - Niedobra wiadomość. Michał Janota leży na murawie, i - niestety - nie wygląda "to" (znaczy - uraz) za dobrze.
31. min - Kapitalna, powtarzamy - KAPITALNA, interwencja Małkowskiego Po strzale głową Kaźmierczaka z kilku metrów. Golkiper "żółto-czerwonych" wyciągnął się jak struna, i końcami palców wybił do boku piłkę zmierzającą do bramki.
28. min - Golański uderza z dystanu, ale Kelemen broni jego strzał.
26. min - A jak było naprawdę? Ktoś ogląda mecz w TV, podpowie?
25. min - Choć, gwoli sprawiedliwości, zawodnicy gości protestowali, że podczas wybicia piłki nasz golkiper faulował obrońcę Śląska.
24. min - Świetna okazja Śląska. Rzut wolny z ok. 20 metrów, po faulu Lisowskiego na Sobocie, do piłki podchodzi Mila, ale - ufff - uderza prosto w mur. Dogrywa jeszcze piłkę w pole karne, ale tam Wasiluka uprzedza interweniujący w powietrzu Małkowski.
22. min - Swoją drogą oba kluby pochwalić się mogą... swoimi autokrami. Przyznacie - i jeden i drudzi, robią wrażenie. (fot. Oskar Patek).
20. min - Śląsk strzela. Albo inaczej - próbuje strzelać. Bo uderzeniom z dystansu Mili i Diaza do perfekcji brakowało duuuużo. A nawet bardzo dużo.
16. min - Kamil Kuzera ucierpiał w starciu z jednym z zawodników Śląska. Ale, ale, to gość twardy jak skała. szybka pomoc masażystów, i "Kuzi" znów wraca do gry.
13. min - Na boisku (na razie) bez bramek, za to na trybunach - a jak - efektownie. Oto oprawa kieleckich ultrasów z okazji przypadającego na 1. marca Narodowego Dnia Pamięci o "Żołnierzach Wyklętych". (fot. Tomasz Porębski).
11. min - Wybijanka, taka piłkarska, zakończona strzałem z ok. 10 metrów Kuzery, niestety - prosto w ręce bramkarza.
9. min - Korona gra pressingiem, twardo, agresywnie - tak jak nas do tego przyzwyczaiła. Ale, poza strzałem Lenartowskiego z 1. minuty, okazji bramkowych (na razie) niestety brak.
7. min - A oto i "Młyn" Nasz młyn.
5. min - Szybkie tempo od początku, ale tempo gry dyktuje Korona.
3. min - A kto, a kto, a kto ma dziś zdobywać bramki dla Korony? Odpowiadamy: Pavol Stano. "Panocek" dziś ustawiony (znów) jako napastnik. Taktyczny majstersztyk Leszka Ojrzyńskiego? Ocenimy po meczu.
1. min - I się rzekło. Zaczęliśmy. Tzn. nie my, a piłkarze. I od razu pierwsza groźna akcja - strzał z dystansu Artura Lenartowskiego.
14.28 - Piłkarze już na murawie, powoli zaczynamy. (fot. Tomasz Porębski).
14.25 - "Bij mistrza" - to hasło będzie nam dziś towarzyszyć. Co najmniej przez ok. 2 godziny.
14.22 - Ale przed meczem, dla śmiechu i lepszego samopoczucia, można sobie przypomnieć co też dzieje się czasami w kieleckiej szatni.
14.20 - "Młyn" nabity, ponoć wszystkie bilety wyprzedane, znaczy Harlem Shake zadziałało.
14.18 - Gramy z mistrzem. Ale nie ma co się bać, bo mistrz ponoć abydkuje. Patrząc na kłopoty organizacyjno-sponsorskie, problemy z wypłatą premii, no i z utrzymaniem najlepszych zawodników (patrz Tomasz Jodłowiec) król jest nagi, i AŻ PROSI SIĘ GO POKONAĆ. Prawda?
14.15 - A oto i Śląsk. Wielki (ponoć) Śląsk. Tak się przynajmniej przedstawiają na fladze.
14.12 - Do meczu ok. 20 minut. Ale, ale. Już wiadomo - Korona bez (kontuzjowanego) Pawła Sobolewskiego i (w Koronie przynajmniej - emerytowanego) Marcina Żewłakowa. na lewej flance najprawdopodobniej biegać będzie (!) Tomek Lisowski.
14.10 - Halo, halo. Arena Kielc, piękne (no dobra, zimowe, wietrzne) niedzielne popołudnie, w sam razy aby - no właśnie - obejrzeć świetne piłkarskie widowisko. T-Mobile Ekstraklasa, Śląsk-Korona, czas zapiąć pasy i rozpocząć odliczanie.
13.00 - Emocje po zwycięskim meczu z warszawską Legią powoli opadają, ale kibice kieleckiego zespołu muszą przygotować się na kolejną dawkę emocji. W niedzielę ekipa Leszka Ojrzyńskiego zmierzy się z aktualnym mistrzem – Śląskiem Wrocław. „Wściekło-krwiści” nie boją się i chcą zagrać co najmniej również dobrze, jak w poprzednim starciu. Przeczytaj zapowiedź spotkania!
Wasze komentarze