AZS fatalny, Effector rewelacyjny – zagrywka zaważyła
– Kielecki zespół wygrał ten mecz zasłużenie. Nam natomiast do wygranej brakowało zbyt wiele – podkreśla kapitan Wkręt-metu AZS Częstochowa, Dawid Murek. – Bez ryzyka ciężko wygrać mecz. Udało nam się zagrać dwa sety na dobrym poziomie, ale niewiele nam to dało, bo pozostałe przegraliśmy przez błędy – dodaje Marek Kardos, szkoleniowiec ekipy przyjezdnej.
Dawid Murek (kapitan AZS-u): Gratulacje dla ekipy Effectora, bo wygrali zasłużenie. My zdobyliśmy tylko jeden punkt i przegraliśmy zasłużenie. Do znudzenia będziemy powtarzać, że jeszcze dużo nauki przed nami. Trzeba pracować, żeby wygrać w najbliższym starciu. Również tym razem walczyliśmy od dobry wynik, ale popełniliśmy za dużo błędów. Co prawda, play-off znacząco się od nas oddaliły, ale jak to przystało na zespół z Częstochowy – będziemy grać do końca.
Michał Kozłowski (kapitan Effectora): W końcu udało się odczarować Halę Legionów. Odnieśliśmy sukces po tych porażkach. Dwa punkty zostały w Kielcach z czego bardzo się cieszymy. Teraz pozostało nam skoncentrować się na najbliższym meczu z Olsztynem. Chcemy w tym spotkaniu zgarnąć pełną pulę.
Marek Kardos (trener AZS-u): Kalkulacja jest prosta – nie wygraliśmy przez własne głupie błędy. Naszą bolączką jest słaba zagrywka. Musimy w tym elemencie zrobić progres, bo na razie nie możemy się niczym poszczycić w tak mocnej lidze. Bez ryzyka ciężko wygrać mecz. Udało nam się zagrać dwa sety na dobrym poziomie, ale niewiele nam to dało, bo pozostałe przegraliśmy przez błędy. Dostajemy piłkę i nie wiemy, co z nią zrobić. Spodziewaliśmy się ciężkiej przeprawy i tak też było.
Dariusz Daszkiewicz (trener Effectora): Grało nam się dużo ciężej niż w poprzednim meczu. Widać, że ta nauka w przypadku AZS-u procentuje. Zagraliśmy bardzo dobrze w zagrywce – w tym elemencie bezpośrednio zdobyliśmy osiem punktów, przy dwunastu zepsutych. Cieszy mnie gra i zaangażowanie zespołu – po pięciu porażkach potrzebowaliśmy takiego przełamania. W dobrej dyspozycji byli wszyscy siatkarze. Zadowala mnie również powrót skutecznych i punktowych bloków „Miłego”. Myślę, że to zaproszenie na mecz reprezentacji dodatkowo go uskrzydli i będzie robił stałe postępy. Chciałbym pochwalić drużynę za walkę od początku do samego końca.
Fot. Grzegorz Pięta