Sport będzie miał z naszej strony zawsze zielone światło
Na początku września władzę na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach objął profesor Jacek Semaniak – miłośnik i kibic sportu. I właśnie na ten temat i nie tylko Maciej Wadowski rozmawiał z JM Rektorem.
Panie rektorze zacznijmy naszą rozmowę od pytania: czym w ogóle dla pana jest sport?
- We współczesnym świecie nade wszystko liczy się wyczyn. I osoby osiągające najbardziej spektakularne wyniki w sporcie wyczynowym są rozpoznawalne przez większość ludzi w swojej ojczyźnie i całym świecie. Taki jest obraz sportu kształtowany przez współczesne media. Natomiast dla mnie tak naprawdę istotą sportu pozostanie to, że daje on możliwość przekraczania barier w wymiarze indywidualnym. Daje zadowolenie z tego, że udało mi się coś osiągnąć, na przykład: lepszy wynik w biegu na 100 metrów, dłuższy dystans przejechany jednego dnia na rowerze.
Rozpoczął pan we wrześniu swoją kadencję na stanowisku rektora Uniwersytetu Jana Kochanowskiego. Jakich działań ze strony pana rektora i uczelni możemy się spodziewać w ramach wspierania sportu na naszej uczelni?
- Uczelnia zrobi wszystko, żeby stworzyć jak najlepsze warunki do tego, aby sport było łatwiej uprawiać. W wymiarze uczelnianym nie będziemy stawiać na tworzenie zawodowych zespołów, które osiągałyby świetne wyniki w rozgrywkach krajowych i międzynarodowych. To wymagałoby znacznych nakładów finansowych. Chociaż mam nadzieję, że i na to przyjdzie czas. Raczej będziemy skupiać się na tym, aby sport był ważnym narzędziem integracji sportowców naszej uczelni, ale i także społeczności akademickiej. Nie ma nic lepszego od integracji środowiska poprzez kibicowanie swoim. Rywalizacja i kibicowanie sprzyja tworzeniu więzi z Uczelnią, tworzeniu jej pozytywnego wizerunku, uczy bycia razem. Przeznaczyliśmy pewne środki finansowe na rozwój sportu akademickiego, wsparcie działań prowadzonych wspólnie z akademickim klubem AZS. W ubiegłym roku zapadła także decyzja podjęcia wysiłku sięgnięcia po środki finansowe na budowę hali sportowej. Nie jest to pierwsza próba jej budowy, a z tego co pamiętam trzecia. Mam nadzieję, że tym razem nam się powiedzie. Na pewno te osoby, które tworzą i rozwijają środowisko sportowe na naszej uczelni będą mieć z naszej strony zielone światło.
Właśnie, na zakończeniu sezonu sportowego w czerwcu tego roku pan rektor wyraził nadzieję, że za trzy albo cztery lata spotkamy się na nim już w nowej hali sportowej. W jakiej fazie przygotowań do jej budowy jest obecnie uczelnia?
- Nie nazwałbym tego halą sportową. Jest to projekt budowy Centrum Rehabilitacji i Sportu. Nie będzie to tylko hala sportowa z pełnowymiarowym boiskiem do piłki ręcznej, ale również zaplecze rehabilitacyjne z różnego typu pracowniami z zakresu fizjoterapii, rehabilitacji, siłownią. Będzie to obiekt o łącznej powierzchni ponad 3000 m2. Ma on być zlokalizowany w części B kampusu uniwersyteckiego przy ulicy Świętokrzyskiej w bezpośrednim sąsiedztwie: Biblioteki Głównej i Centrum Języków Obcych i trzech największych wydziałów uniwersytetu. Budynek Centrum Rehabilitacji i Sportu ma zamykać od strony wschodniej plac uniwersytecki, który będzie pełnił funkcję ważnego punktu komunikacyjnego studentów całego uniwersytetu. Chcemy, aby to przedsięwzięcie zostało sfinansowane w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego województwa świętokrzyskiego. W chwili obecnej projekt Centrum jest po ocenie formalnej i w trakcie oceny merytorycznej. Czekamy na wyniki tej oceny, potem czeka nas decyzja Zarządu Województwa i ogłoszenie listy rankingowej projektów. Zobaczymy, na którym miejscu będzie ten projekt. Ma on wartość 11 milionów złotych, możemy liczyć na dofinansowanie w wysokości 85%. Jeżeli takie dofinansowanie będzie, to nasz wkład własny wyniesie około 1-1,5 miliona złotych. Nawet gdybyśmy nie uzyskali dofinansowania ze środków ministerstwa, zabezpieczymy te środki we własnym zakresie. Liczymy na to, że ten projekt uda się nam zrealizować do końca tej kadencji.
Władze wielu uczelni w Polsce postanowiły w swojej działalności postawić na sport. Czy Uniwersytet Jana Kochanowskiego zamierza pójść tą samą drogą?
- Rzeczywiście w Polsce niektóre uczelnie wykorzystują sport w swoich działaniach marketingowych. Natomiast te działania nie są tu najważniejsze. Jest to dobry sposób na promowanie uczelni, ale najważniejsze jest to, że sport kształtuje poczucie przywiązania do uczelni. W związku z tym będziemy robić wszystko co możemy, w ramach posiadanych środków, żeby właśnie poprzez sport kształtować poczucie przynależności do wspólnoty akademickiej naszej uczelni. Mam nadzieję, że nowo powstająca infrastruktura sportowa w postaci Centrum Rehabilitacji i Sportu przełoży się na uruchomienie na naszej uczelni w perspektywie kilku lat nowego kierunku studiów pod nazwą wychowanie fizyczne. Uważam, że to dopiero stworzyłoby optymalne warunki do rozwoju sportu akademickiego na naszym uniwersytecie. W zasadzie mamy spełnione wszystkie warunki, oprócz dostępu do infrastruktury, żeby poważnie myśleć o utworzeniu tego kierunku. Dopóki jednak tego nie ma, będziemy wspierać formułę współpracy z Akademickim Związkiem Sportowym, którą mamy. Zadbamy także o poszukanie dodatkowych środków finansowych na to, żeby nasz sport akademicki rozwijał się jeszcze lepiej.
Jest pan rektor częstym gościem na meczach naszych piłkarzy ręcznych i siatkarek. Czy w obecnym sezonie także będzie im pan kibicował?
- Ja po prostu jestem obecny na niektórych meczach i rozgrywkach. Oczywiście, jeśli czas pozwala. Jak przychodzę i drużyna przegrywa to później mam dylematy: czy przyjść następnym razem, bo może znowu przyniosę pecha… Ale przychodzę, a gdy drużyna wygrywa, to mnie bardzo to cieszy.
Chciałbym się teraz w naszej rozmowie cofnąć do czasów studenckich Jacka Semaniaka. Jak w tamtych czasach wyglądał AZS, sport na naszej uczelni? A może pan rektor trenował w ramach AZSu albo angażował się w jego działalność?
- Pan rektor, wtedy kiedy studiował nie angażował się w działalność AZSu. Z uwagi na to, że w pierwszych latach swojego studiowania bardzo aktywnie angażowałem się w działalność harcerską. Oczywiście, jako student korzystałem z tych możliwości, jakie uczelnia stwarzała w zakresie uprawiania sportu. To znaczy oprócz zajęć z wychowania fizycznego, był wątek obozu narciarskiego w Bukowinie Tatrzańskiej. Dla mnie był to pierwszy wyjazd na narty, gdzie przyswoiłem sobie podstawowe techniki zjazdowe i po kilkunastu latach je odświeżyłem tak, że nie mam strachu przed stokiem. Były w tamtych czasach także obligatoryjne zajęciach z pływania. Mam natomiast bardzo wielu przyjaciół, moich rówieśników, którzy swoją aktywność studencką związali z działalnością sekcji AZS na uczelni i do tej pory to wspominają, kiedy widzimy się na różnego typu spotkaniach towarzyskich.
Znany pan rektor jest jako zapalony rowerzysta, o czym ja sam mogłem się przekonać spotykając pana kilkakrotnie na kieleckich ścieżkach rowerowych. Czym dla pana jest rower?
- Rower to jest coś takiego, co bardzo lubię. Z uwagi na to, że można z niego skorzystać nawet jak się ma godzinę albo dwie czasu wolnego. Rower daje możliwość aktywnego wypoczynku i obcowania z naturą, a także spotkań. Zwłaszcza w Kielcach jest to łatwe w przypadku jazdy miejskim odcinkiem ścieżki rowerowej. Na trasie dwudziestokilometrowej pętli nie zdarzyło mi się jeszcze, żebym kilka albo kilkanaście razy nie powiedział: cześć albo dzień dobry osobom, które nadjeżdżały z przeciwka albo jadącym w tym samym kierunku. Natomiast, kiedy jest więcej czasu można się wyrwać za miasto i kontemplować okoliczne krajobrazy, nie zza szyby samochodu, tylko tak bardziej bezpośrednio.
Jakie inne sporty pan rektor chętnie uprawia?
- Dzięki tym, którzy są bardziej aktywni sportowo i mają dar przekonywania w ostatnich kilku latach, było mi dane doświadczyć przygód narciarskich. Właśnie w Bukowinie, z którą wiążą mnie wspomnienia z lat studiów i która dla środowiska kieleckiego jest miejscem nieobojętnym. Inaczej oddycha się górskim powietrzem. Przy okazji doskonali się techniki zjazdowe, dzięki uprzejmości i wielkiej cierpliwości oddanych instruktorów. Natomiast w zeszłym roku po raz pierwszy, a w tym po raz drugi poznałem uroki żeglowania. Jest to taka dobra szkoła życia i daje możliwość bycia razem, oderwania się od różnych spraw i podziwiania piękna mazurskich jezior. Troszkę także biegam, ale przyznam się szczerze, że wolę rower.
Jakie sporty pan rektor lubi najbardziej oglądać jako kibic?
- Najbardziej chyba lubię siatkówkę. Dlatego, że jest to taka gra, gdzie w jednej minucie może się stać coś, co sprawia, że wynik jest daleki od tego, jakiego się spodziewaliśmy, sądząc po przebiegu meczu. Doświadczaliśmy tego w przypadku, kiedy grała nasza reprezentacja narodowa czy nasze drużyny kieleckie. Ja zresztą też grywałem w siatkówkę w reprezentacji szkoły. Siatkówka odrodziła kulturę kibicowania w naszym kraju i to dla mnie też ma znaczenie. I przyznam, że kiedy rodziła się siatkówka w Kielcach, kiedy Fart zaczynał od II ligi, a potem przeszedł jak burza I ligę i trafił do Ekstraklasy, zawsze chodziłem i oglądałem te mecze. Teraz gra Effector, też pewnie będę chodził na mecze i kibicował tej drużynie.
A co sądzi pan rektor o innych kieleckich drużynach: szczypiornistach Vive czy piłkarzach Korony? Czy uczęszcza pan na ich mecze?
- Piłka ręczna jest tradycją kielecką. W zasadzie został obecnie stworzony hegemon w Superlidze piłki ręcznej. W związku z tym te mecze, które się odbywają w ramach rozgrywek ligowych może nie przyprawiają o wielki dreszcz emocji, ale gwarantują duże poczucie pewności, jeżeli chodzi o wynik. Ten dreszczyk emocji jest wtedy, kiedy rozgrywane są mecze w ramach Ligi Mistrzów, bo tutaj więcej jest tych niewiadomych. Ostatnie lata pokazały, że nie jest lekko. W tym roku zespół został wzmocniony, kibicujemy. Oglądam głównie te relacje w telewizji. Na meczach byłem kilka razy. Bardzo istotne jest również, że piłka ręczna jest uprawiana w Kielcach na bardzo wysokim międzynarodowym poziomie. Jest to świetna promocja tego miasta i stanowi wyróżnik na poziomie krajowym i międzynarodowym. Od czasu do czasu chodzę na mecze piłki nożnej. W ubiegłym sezonie oglądało się je przyjemnie. Korona grała radosny, żywiołowy, niewyrachowany futbol i były tego wyniki. Początek tego sezonu był taki, jaki był. Zaczyna się to jednak zmieniać. W dalszym ciągu będziemy kibicować.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Maciej Wadowski