Remis jak zwycięstwo. Ręka Boska nad nami czuwała
Kielczanie wychodząc wczoraj na murawę oczekiwali trudnego starcia, mimo iż rywalem była rozbita Wisła Kraków. Z pewnością się nie zawiedli. - Ten remis można ze względu na okoliczności uznać za zwycięski – mówił po końcowym gwizdku Zbigniew Małkowski.
Sposób w jaki Korona wydarła „Białej Gwieździe” trzy punkty musiał zaimponować. - Prognozowałem, że będzie to ciężki mecz, szkoda trochę, że nie wygraliśmy, ale ten remis można ze względu na okoliczności uznać za „zwycięski”. Kończyliśmy w „dziewiątkę”, w dodatku na niezbyt dobrym boisku. Nasi pracownicy robili co mogli, ale płyta była zwyczajnie słaba – dodał Małkowski.
W nieco gorszym nastroju, co zrozumiałe, był vis-a-vis kieleckiego golkipera – Siergiej Pareiko. - Mecz potoczył się po naszej myśli, zdobyliśmy bramkę a gospodarze otrzymali czerwoną kartkę. W drugiej połowie jednak nie stworzyliśmy praktycznie żadnej sytuacji w polu karnym Korony. Nie wiem kto zawinił przy bramce dla kielczan, podanie poszło ze środka. Wszyscy jesteśmy winni straty punktów, takie coś nie miało prawa się wydarzyć – oceniał Estończyk.
Rywalizacja z Wisłą zawsze wzbudza niemałe emocje wśród „złocisto-krwistych” fanów. Nie inaczej było tym razem. - W spotkaniu z Wisłą nie patrzy się na to w ilu gramy. Dajemy z siebie wszystko, ponieważ wiemy jakie ten mecz ma znaczenie dla naszych kibiców. Bramka Maćka Korzyma cieszy podwójnie, bo do czwartku praktycznie w ogóle nie trenował. Nie odpuścił jednak pojedynku z „Białą Gwiazdą” i ręka Boska znowu nad nami czuwała – zakończył numer jeden w talii trenera Ojrzyńskiego.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze