London Calling...
Pewnie wielu z Was marzyło kiedyś, aby reprezentować nasz kraj na Igrzyskach Olimpijskich, uczestniczyć w ceremonii otwarcia czy wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego. My też... Niestety, takie marzenia spełniają się tylko dla nielicznych.
I co prawda połowicznie, ale jednak w końcu nam się to udało – jedziemy do Londynu! Nie będziemy co prawda reprezentować tam Polski i walczyć o medale, a jedynie dopingować. Ale i tak jest to już coś. „Coś”, na co jeden z nas czekał od dziecka...
Choć na co dzień nie zajmujemy się dziennikarstwem, to uważni czytelnicy CKsportu być może kojarzą nasze artykuły skupione wokół koszykówki (Michał) i piłki ręcznej (Maciek). Na te dyscypliny niestety nie udało nam się zdobyć biletów. Mamy za to m.in. na kolarstwo górskie, gdzie bardzo liczyliśmy, że obejrzymy Maję Włoszczowską zdobywającą medal. Jednak, jak wiemy, Mai w Londynie nie będzie. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że będzie za to nasza Paula Gorycka, druga po Rafale Dobrowolskim, reprezentantka Kielc.
Jeśli już jesteśmy przy biletach – nie było łatwo je zdobyć. Podobnie jak na Euro, ponad rok temu mieliśmy losowanie. I co tu dużo mówić – trochę nam się nie poszczęściło. Może wybrzydzamy, ale początkowo wylosowaliśmy tylko ćwierćfinał piłkarski na Wembley... I ta piłka nożna to było takie nasze minimum olimpijskie. Ale wiadomo człowiek chciał więcej - kolejne bilety na szczęście udało się kupić w następnych fazach sprzedaży.
Będąc w Londynie będziemy chcieli nie tylko oglądać zmagania sportowców, ale też poczuć klimat igrzysk, przekonać się jak to ogromne miasto poradzi sobie z najazdem tłumów kibiców, być może poszukać kieleckich śladów. Chcemy pokazać Wam igrzyska okiem zwykłych kibiców, bez zbędnego upiększania i cenzury, w formie krótkich notek wraz ze zdjęciami. Zawodowcami nie jesteśmy, dlatego od razu zastrzegamy sobie nieregularność ich pojawiania się.
Do Londynu wyruszamy drugiego sierpnia. Trzymajcie kciuki, by jak najmniej padało... No i wypatrujcie na zawodach naszej „kieleckiej” flagi! ;)
Michał Filarski | Maciej Wadowski |
Wasze komentarze