Pokażmy, że dalej jesteśmy drużyną narodową!
No, to teraz wszyscy możemy pokazać, że jesteśmy (z) drużyną narodową... Reprezentacja Polski odpadła z Euro - po trzecim a nie jak w ostatnich turniejach (na które się zakwalifikowaliśmy), po drugim meczu. Czyli jest progres...
Progres faktycznie jest, bo trzeba przyznać, że biało - czerwoni grali lepiej niż w poprzednich imprezach (tak, ciężko to przełknąć kiedy i tak się odpada). Można by nawet rzec, że grali jak nigdy - odpadli jak zawsze. Oj, przepraszam - powinno być "graliśmy", "odpadliśmy". Wszyscy jesteśmy Polakami, wszyscy chcieliśmy zwycięstw naszej drużyny i deklarowaliśmy wsparcie. I nie może być tak, jak to zazwyczaj w polskim sporcie, czyli: razem wygrywamy, ale już sami przegrywacie.
Albo jesteśmy Polakami na początku i na końcu, albo jesteśmy farbowanymi Polakami (jakich nie brakuje już na boisku). Albo mamy flagę w sercu, albo tylko na pokaz! Nie wyszło, nie awansowaliśmy. Taki sport. Czesi, Grecy a przecież i Rosjanie - też mieli swoje marzenia. Nie wszyscy mogli je zrealizować.
Mecz z Czechami? Nasz najgorszy na Euro. Od samego początku wiedzieliśmy, że musimy wygrać a mimo to od samego początku byliśmy ustawieni defensywnie. Rozumiem ostrożność z Grekami, rozumiem z Rosjanami, ale tu? Bać się zaatakować z grubej rury? Wóz albo przewóz, wymiana ciosów... Nie jestem największym znawcą futbolu, ale... panie trenerze! To nam miało zależeć na bramkach!
Nie mam nic do zawodników. Walczyli jak mogli, w większości zostawili na boisku serce i wypracowaną siłę. Wykorzystali swoje większe lub mniejsze umiejętności. Były przecież i piękne chwile i to oni nam je dali. Zawodników natomiast mamy takich jakich mamy. Nie znajdziemy lepszych (przecież Ci, którzy weszli w drugiej połowie z Czechami niewiele wnieśli), nie wyciągniemy ich z ligi, która nie znaczy nic (niemal nic) na mapie Europy. Liczyć możemy, że co jakiś czas ktoś
zostanie wypatrzony, trafi do takiego Dortmundu a potem miliony Polaków będzie ufało, że da im powody do radości. Chyba, że znów siądzie na ławie i przez pół roku, rok zagra kilkadziesiąt minut...
Oby się to kiedyś zmieniło, ale materiału za wiele na ten moment to my nie mamy. Tak krawiec kraje jak mu materiału staje. Szkoda, że materiał nienajlepszy a do tego krawiec bojaźliwy. Wszyscy wierzyliśmy, chcieliśmy spełniać marzenia o awansie do choćby ćwierćfinału, ale na trzeźwo - nie mieliśmy wielu argumentów.
Jeszcze jedna sprawa. Tyle było walki o Orzełka na strojach, o barwy narodowe, flagę podczas hymnu... Tymczasem drugie spotkanie z rzędu nasz trener pojawia się na meczu w niebieskiej koszulce, bez Orzełka. Dlaczego?!
Paweł Papaj
Dyrektor ds. marketingu Vive Targi Kielce.
fot. Grzegorz Wajda
Wasze komentarze