Nie ma Małego Głoda. Zmienił się w Głód Zwycięstwa
Jest kilka godzin do meczu biało - czerwonych. Najwyższa pora przygotować się na mecz. Jadę więc do sklepu. Ale zanim odpalę testowany z okazji Euro najnowszy model samochodu sponsora Euro, obowiązkowo za szyby trzeba przyczepić flagę. Choć nie tylko, bo w gratisie dostałem ostatnio też biało-czerwone nakładki na lusterka. Zastanawiałem się nad koszulką na lusterko i szalikiem na tylną szybę, ale z obu wybrałem tylko to pierwsze. Jedno i drugie to już wyglądałoby odpustowo. Chyba.
W samochodzie pora włączyć radio. Denerwuje mnie gadanie ekspertów a zaraz po nich reklamy (stadion oszalał itp.) więc zapodaje płytę z muzyką na Euro. Koko spoko i inne kawałki - czadowe. Wszystko byłoby cacy, gdyby nie to, że w testowym samochodzie nie ma paliwa. W takim razie podjeżdżam koniecznie na zieloną stację, bo tam można wygrać bilety. A nóż jeszcze dziś jakiś został. Na wszelki wypadek na miejscu prócz paliwa kupuje olej, bo skoro ma naklejkę sponsora Euro, to kusi. Pytanie, który sklep wybrać już nie jest tak oczywiste. Czy ten z grającą biedronką czy na przykład z apelującym o dobrą grę Heniem?
W sklepie od razu przy wejściu kołatki, okulary przeciwsłoneczne, kredki do twarzy. Trzeba brać. No i ten puchaty cylinder. Nie piszę o ręcznikach, szlafrokach i kubkach, bo chyba oczywiste jest, że zaopatrzyłem się w nie dawno temu?
Żeby przeżywać mecz, trzeba jednak coś więcej. Na szczęście od razu w oczy rzuca się kiełbasa i ser kibica. Choć sa i kabanosy (oczywiście kibica), i jest mały zgryz. Najwyżej wezmę konserwę narodową. Albo wszystko. Wziąłbym wodę, ale pierwsza w oczy rzuca się woda kibica. Jak wezmę colę to mogę pojechać na finał, ale z kolei z pepsi mam od razu pewną szklankę, hmmm... Do tego piwko - to oficjalne (zielone), to z którym staje do hymnu czy to z piątego stadionu? Nie wiem, pomóżcie!
Jeszcze tylko chrupki kibica, słone paluszki z biało-czerwonym opakowaniem i mieszankę wedlowską z polskimi smakami. Patrzcie jaka zmiana! Nawet te co mają 2 kalorie sa biało-czerwone. I te z orzeszkiem w środku, i misie do żucia. Na jutrzejszy poranek szukam jogurtu, patrzę - nie ma Małego Głoda, zmienił się w Głód Zwycięstwa. Dobrze, że tzatziki nie są biało - czerwone. Na koniec przy kasie Sławek i Slavko podpowiadają mi, żeby wrócić po szampon z logo UEFA Euro 2012. A może szampan? Tak awansem. Nie, poczekam. Na wszystko biorę jeszcze tylko ekologiczną torbę z kwiatkami (odpuściłem kupowanie koszulki dla psa i karmy na Euro). I uwaga, o dziwo płacę w złotówkach. Idąc do samochodu napotykam jeszcze różne osoby w znajomych barwach, a sam kupuje trzy skarby kibica (a nóż jakieś ciekawostki są). Choć kusi mnie w pizzerii tydzień grecki (ale czemu grecki?!), to wracam do domu.
P.S. Najważniejsze mieć Polskę w sercu, a nie na pokaz. Do boju biało - czerwoni!
Paweł Papaj
Dyrektor ds. marketingu Vive Targi Kielce.
Wasze komentarze