Niech święto trwa! Bawmy się jak Irlandczycy
Czy po dwóch meczach Mistrzostw Europy w wykonaniu biało-czerwonych możemy skakać z radości? Czy też po sytuacjach, które mogłyby nam dać zwycięstwa powinniśmy opuszczać głowy? Czy jesteśmy dumni z reprezentacji? Tak! Cieszmy się Euro!
Uśmiechajmy się, bo po kilku dniach Mistrzostw okazuje się, że kadra gra nieźle, stadiony zachwycają Europę, a przyjezdni w zdecydowanej większości chwalą sobie nasz kraj. Tak, tak - nie chwali się dnia przed zachodem słońca, ale póki co Polska w oczach Europy wygląda dobrze (a nie jak w wielu pesymistycznych prognozach sprzed lat a nawet miesięcy, mówiących o tym, że w czerwcu 2012 roku się zbłaźnimy).
To teraz sportowo. Po remisie z Grecją znów dzieliliśmy się na optymistów i pesymistów. Optymiści patrzyli na pierwszą połowę spotkania w wykonaniu Polaków. Pesymiści z kolei - mam takie wrażenie - patrzyli nie tyle na grę biało - czerwonych, co na grę Rosjan. Wystarczył jeden dobry mecz w ich wykonaniu na Euro, by część z nas (włącznie ze mną) uznała ich za jeden z najlepiej grających zespołów na Mistrzostwach. Wszyscy po tym meczu z Czechami baliśmy się, że Sborna skopie nam tyłki. Dobrze, że nie uwierzyli w to i zawodnicy naszej drużyny.
Możemy się spierać, ale tak dobrze grających i walczących Polaków nie widziałem od bardzo dawna. Można mieć zastrzeżenia, pisać o błędach obrony czy o nie najlepszym kreowaniu akcji pozycyjnych. Pamiętajmy jednak, że w naszej drużynie nie mamy tak wielu klasowych zawodników jak drużyny, które stawiamy sobie za wzór. Dlatego tak ważne jest to, co dzieje się na naszych oczach. Każdy z nich ambicją nadrabia ile może.
Przed meczem z Czechami pojawia się jednak jedno pytanie - czemu (jako organizatorzy) robimy sobie pod górkę przenosząc się do Wrocławia? O sukcesie na turniejach decydują czasem detale. Czesi we Wrocławiu grają od pierwszej kolejki, my zagramy pierwszy raz (nie licząc sparingu sprzed wielu miesięcy). Niezrozumiałe są w tym momencie decyzje polityczne, które ponoć zadecydowały o tym, że spotkanie przeniesiono do Wrocławia (początkowo miało się odbyć na Narodowym!). Mimo wszystko wierzę, że damy radę!
Z meczu z Rosją wynieśliśmy jeszcze jedną wiedzę. Polacy pomagają swojej drużynie narodowej. Stadion, który żył cały mecz (wiem to i z relacji telewizyjnej, i relacji bezpośrednio z Narodowego) był czymś pięknym! Okazuje się, że kilkadziesiąt tysięcy Polaków potrafi głośnym dopingiem wspierać drużynę. I to mimo, że od Euro odcinają się w większości kibice, którzy na stadionach napędzają w trakcie rozgrywek ligowych świetny doping. Sporo było obaw o wsparcie dla kadry, ale jednak da się!
To wsparcie to w największej mierze zasługa gry Polaków. Niech cieszą nas nią jak najdłużej. Wygrajmy z Czechami, przejdźmy dalej. Obrazki patriotyczne, ludzie wiwatujący z flagami i barwami narodowymi, skandujący POLSKA, wpadający sobie w objęcia po bramce i patrzący na siebie z niedowierzaniem po niewykorzystanej sytuacji - to wszystko są piękne chwile, które wspólnie przeżywamy. Niech święto w Polsce trwa!
P.S. Co do dopingu - musicie przyznać - Irlandczycy wczoraj przebili wszystkich! Przegrywać 4:0, a mimo to głośnymi pieśniami dodawać otuchy swoim, dawać im znak "jesteśmy z Wami", to coś pięknego! Szacunek, Irlandio!
Paweł Papaj
Dyrektor ds. marketingu Vive Targi Kielce.
fot. Grzegorz Tatar, Grzegorz Wajda
Wasze komentarze
Szkoda tylko, że w TV trzeba było wsłuchiwać się w ich pieśń poprzez słowotok panów Szeleszczącego i Trzeszczącego.
Na ARD komentator niemiecki wykazał sie wyczuciem i podczas całej tej pieśni powiedział moze ze 3 zdania, co stanowiło wartość dodaną do tej emocjonującej chwili.
Przykre to ale wychodzi na to że Niemcy mają inteligentnych czujących klimat komentatorów a my mamy Szpakowskiego i Trzeciaka...
Dla tych co nie słyszeli http://www.youtube.com/watch?v=mmCosY56lRI&feature=player_embedded