Ech. Szkoda, że to z Czechami
Żałuję, że sobotni mecz będziemy rozgrywać z Czechami. Żałuję, ponieważ bardzo lubię Czechów i chciałbym, żeby obok nas to oni awansowali do ćwierćfinału. To jednak już niemożliwe, więc oczywiście będę trzymał kciuki za naszych.
Mam wiele powodów, by lubić Czechów, a piwo jest akurat na ostatnim miejscu. Cenię sobie ich literaturę: Haška, Čapka, Hrabala, Pavla i wielu innych pisarzy. Uwielbiam filmy Formana i czeskie kino. Szanuję i podziwiam Czechów za ich tolerancję, dystans do samych siebie i zabarwione smutkiem poczucie humoru.
Niektórzy uważają Czechów za naród tchórzliwy, lecz to przecież czechosłowaccy cichociemni zabili w czasie wojny numer 3 w hitlerowskiej hierarchii, czyli Reinharda Heydricha. Był to najwyższy rangą nazistowski dostojnik, jaki zginął w wyniku zamachu dokonanego przez ruch oporu.
Zazdrościłem Czechom najcudowniejszego prezydenta na świecie, czyli Vaclava Havla. Zazdroszczę świetnych hokeistów. A piłkarzy też mają dobrych.
Tak, jestem niepoprawnym czechofilem. Do Pragi mógłbym jeździć co miesiąc. Co nie zmienia faktu, że w sobotni wieczór będę z całych sił kibicował Polakom.
A jeśli to Czesi awansują (tfu, tfu)? Cóż, będę im zazdrościł, bez zawiści. A potem właśnie im kibicował w dalszych rozgrywkach Euro.
Wierzę jednak, że w sobotę razem z innymi Polakami będę mógł z uśmiechem powiedzieć naszym czeskim braciom: „na shledanou”. Czyli „do widzenia”.
Grzegorz Kozera
Pisarz, copywriter. Autor kilku książek, w tym najnowszej "Droga do Tarvisio".
fot. Grzegorz Wajda
Wasze komentarze