Rosjanie, fanty i Fernando Morientes
Byłem zaskoczony. Kim, czym? Rosjanami. Polskie media szalały, na internetowych forach pełno było propagandy, zapowiedzi, ale również i ostrzeżeń o tym, co może się stać w Warszawie. A tutaj? Muszę przyznać, że było o wiele lepiej niż się spodziewałem. Trzykrotne wiele, rzekłbym.
Podczas meczu z Rosją miałem przyjemność gościć - no wreszcie, wreszcie! - przez cały czas na górnych trybunach, więc widok był i na kibiców, i (mam nadzieję, że przełożeni nie czytają!) na boisko. Naprawdę muszę przyznać, iż trafiłem w dobre miejsce. A na trybunie? Powiedziałbym, że mniej więcej po równo Polaków i Rosjan, zaś do tego doszli jeszcze goście korporacyjni. Zdołałem wypatrzeć pana Kręcinę, Janiaka i Marcina Mellera. Tego ostatniego spotkałem również podczas spotkania z Grecją, kiedy to miałem okazję do krótkiej pogawędki na bramach. Całkiem sympatycznie, po przeszukaniu wyraził żal, że nie mogła tego zrobić koleżanka obok i zadał całkiem ciekawe pytanie. Cytuję: "co z gejami w takim systemie?"
Otwarcie bram w dniu wczorajszym nastąpiło o 17:15, żeby kibice mieli dużo czasu, by porobić zdjęcia, zająć miejsca i obejrzeć na telebimach starcie Czechów z Grekami. Tutaj jeszcze atmosfera była w miarę w porządku, natomiast, gdy na niebieskiej trybunie (tej typowo "rosyjskiej") zaczęli pojawiać się Rosjanie... Ręce opadły. Gwizdy, wyzwiska, niepotrzebne okrzyki. Ze smutkiem stwierdzam, że bolało mnie zachowanie polskich kibiców i widziałem w spojrzeniach Rosjan z mojej trybuny, iż mają podobne do mnie zdanie. Jako Polak - byłem zażenowany.
Fatalne było również powitanie rosyjskich piłkarzy na płycie boiska. Zamiast dać kibicom rywala w fajny sposób powitać swoich ulubieńców, to z miejsca zaczęło się to samo. Polacy prowokowali - przez cały mecz. A wygwizdanie hymnu? Moim zdaniem było to po prostu... albo powiem dyplomatycznie - niemiłe. Ja rozumiem, że historia, że kontrowersje, że nienawiść, ale po co mieszać to wszystko do piłki? Nie wiem. Rosjanie byli w porządku, można było porozmawiać, pośmiać się, pożartować, grzecznie wykonywali prośby. Z ich strony wszystko było okej. I ze strony części Polaków, którzy bawili się wspólnie z Rosjanami, ba!, wielu nawet przytulało się do zdjęć. Można? Można.
Nie mogę też powiedzieć, iż każdy Rosjanin zachowywał się cudownie - z tego, co się dowiedziałem po meczu zbierała się już rosyjska "bojówka", ale szybkie pojawienie się panów w białych kaskach ostudziło nastroje. Niesamowite emocje budziła też flaga rosyjska, staczająca się po niebieskiej trybunie. Świetna!
A Polacy, gdy nie krytykowali wszystkiego i nie mieli do nas pretensji o miliony rzeczy, gdy nie skupiali się na wyzywaniu Rosjan, byli najlepsi. Naprawdę, najlepsi. To, co się działo na trybunie, cały doping, tysiące zdartych gardeł, tysiące szalików w górze, setki flag... Tego się nie da opisać, zapierało dech w piersiach i aż serce mi krwawiło, gdy nie mogłem wraz z tą biało-czerwoną armią wydzierać się tak głośno, jak się da. Nie dziwię się, że Polska drużyna grała do końca i dała z siebie wszystko. Przy takich kibicach? Musiała.
O zamieszkach poza stadionem każdy słyszał i przyznam, że nie potrafię tego obiektywnie ocenić. Z większości filmików - i relacji świadków - wynika, iż Polacy zaczęli, rzucali się na Rosjan, ale czy Rosjanie byli niewinni? Cóż, gdyby darowali sobie wspólny przemarsz w dniu ich święta narodowego lub chociaż nie nagłaśniali go... Może byłoby inaczej.
Na koniec pozwolę się pochwalić jednym z najbardziej miłych przeżyć w moim życiu. Jako młody chłopak, dzieciak z podstawówki (może gimnazjum już?) miałem serce w barwach Arsenalu (i do tej pory mam), ale jakiś szacunek dla Realu Madryt był. Figo, Zidane, Raul, Hierro, Redondo - oni sprawili, że miłość do piłki rosła z dnia na dzień. Oni i jeszcze jeden pan. Człowiek, który był jednym z moich idoli i do końca kariery był jednym z moich ulubionych zawodników. Powiem szczerze, że gdy spotkałem owego Fernando Morientesa błąkającego się po mojej trybunie i zdołałem zamienić z nim kilka dłuższych słów... Byłem uradowany jak ten dziesięciolatek, który latał kiedyś w jego koszulce po beznadziejnych wtedy boiskach. To było coś.
PS. Dziękuję fanom z Dąbrówki za flagę! Mam ją do tej pory!
PPS. Panie Szpakowski, ponoć krytykował Pan stewardów za przepuszczenie rosyjskiej flagi... Tak się składa, że owa flaga była w odpowiednim terminie zatwierdzona przez UEFA i dodatkowo była sprawdzona przed meczem przez delegata meczowego UEFA (co prawda teraz Rosja ma zapłacić karę...) i członków stowarzyszenia "Nigdy Więcej". Nie wiemy, o czym mówimy? To milczymy!
Daniel Burak
Kielczanin, student Akademii Obrony Narodowej. W czerwcu będzie pełnił rolę stewarda na Stadionie Narodowym podczas Euro 2012.
Wasze komentarze
Pozdrawiam
Pomogę Ci, jest to osoba niejakiego Dymitra Pożarskiego, bohatera Rosjan który w 16 wieku mordował Polaków i Litwinów...
I te pajace z "Nigdy Więcej" też się popisały, srają się ciągle o celtyki na polskich stadionach, a dopuścili aby sektorówka o takiej "treści" pojawiła się na €uro... Potwierdzili, że są niepoważna lewacką organizacją z którą nikt w Polsce nie powinien się liczyć.
Nie wiemy, o czym piszemy? To nie piszemy!
I tak, wiem, kogo to przedstawiało, ale skoro UEFA (UEFA, nie my) zatwierdza tę flagę to nie możemy nic na to poradzić, proste, więc raczej wiem o czym piszę. Tak samo ludzie z "Nigdy Więcej" nie są raczej mi podlegli. Stewardzi z bram mieli polecenie, żeby wpuścić i tyle.
A czy się ośmieszam wpisem? Każdy ma prawo do swojej opinii, ale to, co jest w owym wpisie to obiektywny opis tego, co się działo.
I na koniec jeszcze raz - opisuję SWÓJ sektor. Nie za wiele mogę powiedzieć o tym, co widniało na flagach w innych, bo miałem inne zajęcia.
Konformista? Co mogę zrobić z tą flagą, kiedy jest ona zatwierdzona przez coś co jest wyżej ode mnie? Ba, nawet nie stałem na bramach czy na owym sektorze. Na swoim nie miałem żadnych sierpów, żadnych młotów i żadnego Pożarskiego.