„Widziałem ogień w oczach kielczan”
Nie tylko Bogdan Wenta wypowiadał się bardzo pozytywnie na temat gry swoich podopiecznych po wygranej 36:27 w „świętej wojnie”. Niespodziewanie o kilka ciepłych słów o zwycięzcach Final Four pokusił się Lars Walther. - Widziałem w oczach kielczan ogień, bo walczyli od samego początku. W takiej sytuacji należy im pogratulować, bo chcieli wygrać o wiele mocniej od nas – przyznał szkoleniowiec Wisły.
Zarówno szkoleniowiec Vive, jak i Wisły mieli w Final Four nieco ułatwione zadanie. Obaj trenerzy w półfinałowych spotkaniach mogli dokładnie przyjrzeć się aktualnej formie rywali i w ostatniej chwili dostosować odpowiednią strategię na wielki finał. Jednak według Bogdana Wenty rywalizacja „Nafciarzy” z Azotami nie pozwoliła w 100 procentach rozpracować przeciwników. - Mecz z Puławami nie dał dobrego obrazu siły jaką dysponuje Płock, ponieważ tak samo jak u nas z Kwidzynem druga połowa była już zamkniętym meczem. Zwróciliśmy jednak uwagę na inne fakty z poczynań Wisły i w tym kierunku nasz zespół bardzo dobrze realizował swoją grę w obronie – stwierdził szkoleniowiec „żółto-biało-niebieskich”.
Wenta jednak zdradził, że początkowo taktyka na wielki finał miała wyglądać nieco inaczej. - Mieliśmy trochę inny plan wyjściowy. Jednak zmiany, które dokonaliśmy, bardzo nam się opłacały, bo dobrze otworzyliśmy zawody. Potem kontrolowaliśmy mecz, ale było kilka faz zachwiania, kiedy popełniliśmy parę błędów podań. Mimo wszystko nie straciliśmy linii i ta pierwsza połowa była bardzo dobra. Po przerwie tylko momentami trochę się rozluźniliśmy. Ogólnie jednak zespół realizował to, co sobie założyliśmy – cieszył się trener.
Popularny „Wentyl” bez wahania wymienił też graczy, którzy w jego opinii najbardziej przyczynili się do prestiżowej wygranej. - Szczególnie trzeba pochwalić Urosa Zormana z Mariuszem Jurasikiem za zagrania do skrzydła oraz Thorira Olafssona, który z najbardziej nieskutecznego zawodnika zmienił się najlepszego strzelca. Dobrze też grała obrona, mimo kilku błędów w początkowej fazie w przekazaniu obrotowego. Dzisiaj naszą ostoją był również Sławek Szmal, tak samo zresztą jak Marcus Cleverly wczoraj. To wszystko pozwoliło nam zdobywać piłki w obronie i pociągnąć kontrataki – mówił opiekun kielczan.
Słów pochwał dla kielczan nie żałował także Lars Walther, szkoleniowiec pokonanego zespołu. - Gratuluję Kielcom dzisiejszego meczu. Byli od nas lepsi w każdym elemencie. Jestem bardzo zawiedziony, ponieważ byliśmy gotowi na to spotkanie. Widziałem jednak w oczach kielczan ogień, bo walczyli od samego początku. W takiej sytuacji należy im pogratulować. Chcieli po prostu wygrać o wiele mocniej od nas. Możemy być zadowoleni tylko z tego, że zremisowaliśmy drugą połowę. Inną sprawą jest, że zdobyliśmy tylko jednego gola po rzucie z 9 metra, a to zdecydowanie za mało, jeśli grasz z takim rywalem jak Vive – przyznał szczerze trener „Nafciarzy”.
Wysokie zwycięstwo w „świętej wojnie” na pewno pozwoli kielczanom zyskać więcej pewności siebie przed decydującymi spotkaniami sezonu Superligi. Czy to jednak znaczy, ze Vive jest teraz faworytem do mistrzostwa? – Na papierze w półfinałach jesteśmy faworytem razem z Płockiem, ale jest to play-off. Szansę mamy troszkę większe niż nasi przeciwnicy. Ja jednak myślę teraz o Mielcu. Czeka nas trudny miesiąc, tym bardziej że doświadczenia z tamtego roku były dla nas brzydkie. Trzeba wyciągnąć wnioski. Myślę, że dzisiaj uczyniliśmy ku temu krok, bo była pełna realizacja zaleceń oraz wspólna gra w obronie i ataku – stwierdził Wenta.
Wasze komentarze