Bozia dała im trzy punkty. Korona coraz bliżej podium
Jeśli ktoś sądził, że dobra postawa Korony Kielce jesienią była tylko przypadkiem, teraz powinien publicznie przyznać się do pomyłki. Złocisto-krwiści wygrali drugi wiosenny mecz ligowy, i to z mistrzem Polski, Wisłą Kraków na jej terenie. – Stąpamy twardo po ziemi. Walczymy o utrzymanie – mówi Maciej Korzym. Ale fakty są jasne – Korona jest już piąta w tabeli!
Kibice przy Reymonta całą swoją złość wylewali na kieleckich zawodników i sędziego głównego spotkania, Szymona Marciniaka. Bo ich Wisła biła głową w mur, nie potrafiła postraszyć Zbigniewa Małkowskiego w żaden sposób. Jak profesorowie na środku defensywy Korony grali Pavol Stano i Piotr Malarczyk, ale to cała drużyna zasłużyła na pochwałę za postawę w obronie. Wisła zmieniała ustawienie, próbowała różnych rozwiązań, w końcu zdecydowała się na desperackie posunięcia. Wszystko na nic.
- Przyjechaliśmy do jaskini lwa. Mieliśmy swoje założenia i zrealizowaliśmy je, choć na pewno nie w stu procentach. Tak wspaniale nie było, ale na pewno w dużym stopniu udało nam się wykonać pewne rzeczy. Czuliśmy się na boisku w miarę dobrze, a Bozia dała nam trzy punkty. Możemy tylko cieszyć się z tego zwycięstwa, ale spokojnie, nikt mocno głów nie zadziera do góry. Dalej twardo stąpamy po ziemi i gramy o utrzymanie – zapewnia Korzym.
Trzy punkty Korona zdobyła po wspaniałej akcji, którą niezbyt mocnym, ale technicznym i precyzyjnym strzałem wykończył Paweł Sobolewski. Przy tej sytuacji ładną asystą, po zagraniu piętą, popisał się Jacek Kiełb, ale to „Sobol” spisał się wprost wyśmienicie. – Bramka jak bramka, co tu więcej mówić – mówił skromny autor gola. – Jak smakuje? Wprawdzie jej nie jadłem, ale wyśmienicie! Nie wiem czy zagrałem dobrze, bo nie lubię siebie oceniać, ale jeżeli tak niektórzy uważają, to bardzo im za to dziękuję. Mnie najbardziej cieszy zwycięstwo. Wszyscy wiemy, jak ważne są mecze z Wisłą dla naszych kibiców, ale dla nas samych też. To cenny triumf.
Korona dużą pewność siebie zyskała w momencie, gdy rywale stracili zawodnika. Tuż po przerwie, w 48. minucie, drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył stoper wiślaków, Michał Czekaj. To sprawiło, że złocisto-krwiści, którzy w pierwszej połowie raczej rzadko atakowali, śmielej ruszyli pod bramkę gospodarzy. W efekcie już dziesięć minut później trafili do siatki.
Po meczu okazało się, że właśnie do gry w przewadze chcieli doprowadzić kielczanie. – W przerwie powiedzieliśmy sobie, że 3-4 zawodników Wisły ma żółtą kartkę, że musimy to wykorzystać. To trzeci mecz krakowian w tym roku, który skończyli grając w dziesięciu. Różnica jest taka, że w tamtych spotkaniach Wisła remisowała, ale dzisiaj nawet na to jej nie pozwoliliśmy. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego zwycięstwa – cieszył się Tomasz Lisowski.
Korona po zwycięstwie na Reymonta ma już 31 punktów, co pozwoliło złocisto-krwistym przesunąć się na piąte miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Kielczanie wyprzedzają m.in. Wisłę i Lecha Poznań. Czwarty Ruch ma raptem dwa punkty przewagi nad drużyną Leszka Ojrzyńskiego, a trzecia Polonia Warszawa trzy.
Kolejny mecz Korony już w najbliższy piątek, gdy na Arenę Kielc przyjedzie Podbeskidzie Bielsko-Biała (początek o godz. 18).
Z Krakowa Tomasz Porębski.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze