„Farciarze” prawie na półmetku. Szóste miejsce – sukces, czy porażka?
Fart Kielce najbliższe spotkanie w PlusLidze rozegra dopiero za ponad trzy tygodnie. Jedenastego grudnia drużyna prowadzona przez trenera Grzegorza Wagnera zmierzy się na wyjeździe z Treflem Gdańsk. Kielecki zespół obecnie plasuje się na szóstym miejscu. Jest dobrze, ale czy mogło być lepiej? Zapraszamy naszych czytelników do dyskusji.
Obecnie trwa przerwa w rozgrywkach siatkarskiej ekstraklasy, która wynika z udziału reprezentacji Polski w Pucharze Świata. Kielczanie wolny czas od PlusLigi wykorzystują na jak najlepsze przygotowanie do kolejnych potyczek. „Farciarze” ze względu na starcie Vive Targów Kielce z BM Atletico Madryt w Lidze Mistrzów, od wtorku trenują w Sędziszowie, natomiast 23 i 25 listopada zagrają sparingi ze Skrą Bełchatów. – Zawodnicy po meczu z Olsztynem dostali trzy dni wolnego. Później ciężko trenowaliśmy przez kolejne trzy dni. Po tym znów mieliśmy wolne. I zaczynamy wszystko „ciurkiem” – mówi Grzegorz Wagner. Ostatnim etapem przygotowań do dalszej walki o mistrzostwo Polski będzie turniej w Krośnie, którym wezmą udział AZS Politechnika Warszawska i Tytan AZS Częstochowa.
Do ligowej konfrontacji z Treflem Gdańsk jeszcze daleko. Długa przerwa w rozgrywkach jest dobrą okazją, by dokonać podsumowania dotychczasowych poczynań kieleckiego zespołu. Liczymy również na Wasze spostrzeżenia i oceny dokonań Farta w tegorocznych rozgrywkach. Zapraszamy do komentowania!
(Nie)zwycięski początek
Pierwsze spotkania „Farciarzy” nie należały do łatwych. Podopieczni Wagnera na starcie zmierzyli się z ZASKĄ Kędzierzyn-Koźle i Asseco Resovią Rzeszów. Oba starcia przegrane. Jednak w każdym z nich kielczanie zaprezentowali się z dobrej strony. – Myślę, że nie graliśmy źle – kwituje trener Farta. Pierwsze mecze napawały optymizmem przed kolejnymi, teoretycznie łatwiejszymi przeciwnikami.
„Falowanie i spadanie”
W trzeciej kolejce PlusLigi Fart ograł w Częstochowie miejscowy Tytan AZS aż 3:0. Nie były to efektowne zawody, aczkolwiek wygrane. W kolejnych spotkaniach na kielecki zespół spadł mały kryzys w postaci porażek z AZS Politechniką Warszawską 2:3 oraz Delectą Bydgoszcz 1:3. Dodatkowym rozczarowaniem był fakt, że obie przegrane padły przed własną publicznością. – Gdzieś uciekły nam te punkty, szczególnie w meczu z Warszawą, z która zagraliśmy bardzo słabe zawody. Nasz występ był fatalny. I tak dobrze, że zdołaliśmy zdobyć chociaż jeden punkt – mówi Michał Kozłowski, rozgrywający Farta. – Nie jesteśmy zadowoleni z meczu z Politechniką – mówi Michał Szczukiewicz, dyrektor sportowy klubu. – Z pozostałych gier, które ten zespół rozegrał wynika, że są dużo słabsi od nas i powinniśmy to wygrać. Na pewno to jest wpadka, ale takie rzeczy się zdarzają. Delecta jest na podobnym do nas poziomie. Będziemy z nimi walczyć o miejsce w tabeli i nie wiadomość o porażce nie była dla nas bardzo zła – dodaje.
Jastrząb i indyk na... kolanach?
„Farciarze” koniecznie chcieli przerwać passę porażek na własnym parkiecie. Jednak okazja ku temu nie była najlepsza. Pokonać Jastrzębski Węgiel? Ekipę, która jeszcze niedawno zajęła drugie miejsce w Klubowych Mistrzostwach Świata? Optymistyczna wersja. Ta realistyczna mówiła o tym, by rozegrać z faworyzowanym rywalem dobry mecz. A jednak, stało się. Kielczanie wygrali 3:1. – W tamtym sezonie wygrywaliśmy, bo Jastrzębie miało słaby sezon. Teraz ściągnęli kilka gwiazd do siebie, a okazuje się, że wciąż jesteśmy w stanie z nimi wygrać. Można powiedzieć, że „leży” nam ten zespół – przyznaje Szczukiewicz. Kielczanie swoją zwyżkową formę potwierdzili w meczu w Olsztynie, gdzie Indykpol przegrał z Fartem aż 0:3.
Co dalej?
Kielczanie obecnie z dziesięcioma punkami plasują się na szóstym miejscu w tabeli. Z jednej strony Farta w dobrym świetle stawia zwycięstwo nad Jastrzębskim Węglem, z drugiej natomiast pozostaje niedosyt po meczach z Politechniką i Delectą. Można tylko gdybać – jeżeli „Farciarze” zdobyliby z Bydgoszczą jedno „oczko” i wygrali w piątym secie z Warszawą, obecnie zajmowaliby czwarte miejsce. – Założeniem przedsezonowym było znaleźć się w pierwszej szóstce PlusLigi, czyli na chwilę obecną jest dobrze. Te dodatkowe punkty na pewno zmieniłby naszą sytuację w tabeli, ale nie udało się. Każdemu zdarzają się słabsze zawody. My nieoczekiwanie przegraliśmy z Politechniką, Jastrzębie przegrało z nami, a Resovią niespodziewanie uległa Częstochowie. Każdy ma jakieś wpadki – podkreśla dyrektor sportowy Farta.
Czy kluczem do sukcesów kieleckiej ekipy jest dobra komunikacja między Pierre Pujolem, a Marcusem Nilssonem? Grzegorz Wagner nie zgadza się z tą tezą. – No nie chodzi tylko o Nilssona, ale też o pozostałych zawodników. Zacznijmy od tego, że ci dwaj siatkarze nie wygrają nam ligi. Mamy czternastoosobowy zespół, w którym każdy z graczy jest wartościowy. Jeżeli ta współpraca między rozgrywającymi, a pozostałym zespołem będzie się układać, powinno być korzystniej. Odpowiednie wnioski będziemy mogli wyciągnąć dopiero po pierwszej rundzie. Ale mogę już powiedzieć, że zarówno każdy z naszych zawodników może grać lepiej. To dobry prognostyk na przyszłość.
Fart w dotychczasowych spotkaniach pokazał, że choćby piąta lokata jest jak najbardziej w zasięgu. O wyższe szczeble z pewnością będzie ciężko... – Najpierw utrzymajmy tę pozycję, na której obecnie jesteśmy. Oczywiście do czwartego miejsca nie jest daleko, ale z tymi wszystkimi założeniami poczekajmy do końca rundy – zaznacza Wagner.
Jak myślicie? Na co stać „Farciarzy” w spotkaniach z Treflem Gdańsk i Skrą Bełchatów? Czy dotychczasową grę kieleckiego zespołu można ocenić pozytywnie? Zapraszamy do dyskusji.
Fot. Krzysztof Żołądek (swietokrzyskie.org.pl) / Paula Duda
Wasze komentarze