Korona kontra Zieliński. A stawką znów fotel lidera
Pieniądze nie grają – ten nieco wyświechtany slogan jak ulał pasuje do opisu konfrontacji zespołów z, wydawałoby się, dwóch zupełnie różnych piłkarskich światów. Budżet Korony przed sezonem szacowano na 11 mln złotych, Polonii na... 45. Pierwszych skazywano na spadek, w drugich upatrywano kandydatów na mistrza.
Patrząc na tabelę i dotychczas rozegrane mecze, różnic trudno się doszukać. A jeśli już, to na korzyść Korony. To kielczanie są wyżej w tabeli, i to oni określani są jako rewelacja tego sezonu T-Mobile Ekstraklasy. – Ale mówienie o anonimowej niespodziance jest jednak przesadą – protestuje szkoleniowiec Polonii, Jacek Zieliński. – Możemy powiedzieć, że trafiamy na godnego przeciwnika. W tym roku jest on naprawdę dobrze zorganizowany i gra dobrą piłkę – mówi dla oficjalnej strony internetowej warszawskiego klubu.
Kto jak kto, ale Zieliński na miłe słowa wcale nie musi się wysilać, bo w całej lidze trudno znaleźć trenera, który miałby większy patent na Koronę niż on. Na sześć spotkań z zespołem z Kielc na szczeblu ekstraklasy (jako trener Odry, Dyskobolii, Polonii i Lecha) wygrał aż pięć, raz zremisował i nie zanotował ani jednej porażki. Bilans bramkowy prowadzanych przez niego drużyn w tych konfrontacjach to – uwaga – aż 16:2.
To właśnie Zieliński potrafił sensacyjnie wygrać w Kielcach ze swoją Odrą 1:0 (co też działo się w przededniu finału Pucharu Polski z udziałem Korony), to też w meczu z prowadzonym przez niego Lechem Korona zanotowała najwyższą porażkę w historii swoich ekstraklasowych występów – 0:5. A jeśli dodamy do tego jeszcze porażkę w Grodzisku 0:4 i kilka innych pojedynków z zespołami Zielińskiego, wyjdzie nam na to, że Korona najbardziej w poniedziałek obawiać się powinna właśnie... szkoleniowca Polonii.
Rok temu Korona wygrała w Warszawie 3:1
W tym dorobku trenera rodem z Tarnobrzega jest także ostatnie zwycięstwo Polonii nad Koroną – 3:1 na Ściegiennego w kwietniu ubiegłego roku. To już jednak – jak podkreślają w Kielcach – odległa historia, a i o statystykach meczów z zespołami Zielińskiego nikt raczej nie pamięta. – Tym bardziej że w naszej pamięci jest bardziej ostatni mecz w Warszawie na Konwiktorskiej niż ten w Kielcach – przyznaje pomocnik kieleckiego klubu, Aleksandar Vuković. Pamięć o wspomnianym przez Serba meczu nie jest przypadkowa.
To właśnie po sensacyjnej wygranej we wrześniu 2010 roku 3:1 z prowadzoną wówczas przez Jose Bakero Polonią kielczanie wskoczyli na podium ekstraklasy i zaczęli być nazywani mianem „rewelacji rozgrywek”. Analogia zatem oczywista. Z tą różnicą, że tym razem „żółto-czerwoni” rewelacją już są, a walka toczy się nie o „pudło”, ale o samego lidera. A dodatkowo – też o rehabilitację po pucharowej wpadce w Wejherowie. W Warszawie mają za to inny problem.
„Poloniści” blamażu w Pucharze Polski uniknęli. Ba! Pokonali Ruch Radzionków aż 4:0. Ból głowy szkoleniowcowi warszawian przyprawia natomiast brak trzech podstawowych zawodników. Z Koroną nie zagrają na pewno kontuzjowani Łukasz Teodorczyk i Bruno, a także pauzujący za kartki kapitan Łukasz Trałka. To w sumie połowa siły ofensywnej drużyny z Konwiktorskiej, a dokładniej strzelcy 5 z 10 dotychczas zdobytych przez Polonię bramek. W Koronie nie zagrają za to cały czas kontuzjowani Grzegorz Lech i Tadas Kijanskas.
Leszek Ojrzyński tydzień temu podczas derbów stolicy
W kim zatem należy upatrywać faworyta poniedziałkowego meczu? – Zagramy o zwycięstwo i myślę, że zdobędziemy trzy punkty – mówi z optymizmem na łamach oficjalnej strony Polonii obrońca stołecznego klubu, Adam Kokoszka. Były reprezentant Polski zaznacza jednak przy okazji, że wcale nie spodziewa się łatwej przeprawy: – Przed sezonem wiele osób spisywało Koronę na straty. Dużo zawodników odeszło, przyszedł nowy trener. Są jednak na pierwszym miejscu, a siedem kolejek naprawdę o czymś świadczy. To solidna drużyna, która gra bardzo twardo i charakternie, zdobywając punkty.
W podobnym tonie, doceniając klasę rywala, wypowiada się także Vuković. – Jak na polskie warunki Polonia to klasowy zespół. Szanujemy ich, ale na pewno się nie boimy. Te pieniądze, które inwestuje tam prezes Janusz Wojciechowski, nie są przecież tak duże jak te, które wydają szejkowie z Manchesteru City. Skupiamy się na sobie, na tym żeby zagrać dobry mecz, a nie na rywalu. Strachu na pewno nie odczuwamy, jedziemy do Warszawy po to, aby powalczyć o dobry rezultat – mówi serbski pomocnik.
Czy zatem Koronie uda się znów wskoczyć na fotel lidera? Czy może jednak Zieliński po raz kolejny już potwierdzi swój patent na „żółto-czerwonych”? O tym, jak potoczą się losy meczu, przekonamy się już w poniedziałek. Początek spotkania Polonia – Korona o godzinie 18.30. Bezpośrednio z Warszawy przeprowadzimy relację Scyzorykiem wyryte! z tego pojedynku. Nie zabraknie u nas także pomeczowych komentarzy – zawodników oraz trenerów, jak i również obszernej fotogalerii.
fot. Paula Duda, Michał Janyst, ksppolonia.pl
Wasze komentarze
jakie oni mają marzenia :))) 5:0 z Nami ? z Nami ?
Ambicji .. charakteru i waleczności Nam nie odbiorą!!