Brakowało im "głodu meczowego"
I znów wielkiego zaskoczenia nie było. Piłkarze Vive Targów Kielce wprost rozgromili drużynę Stali Mielec, kończąc spotkanie z 20-bramkową przewagą. Różnica w ilości zdobytych bramek mogła być jednak zdecydowanie większa – niejednokrotnie piłkarze obijali słupek, lub po prostu nie trafiali w bramkę.
Mimo to gra Vive była wczoraj bez porównania lepsza. Już początek spotkania zapowiadał pogrom zmęczonej, bo przecież grającej trzeci mecz w przeciągu trzech kolejnych dni drużyny z Mielca. Zaledwie 9 minut wystarczyło gospodarzom, aby uciec na sześć bramek. W trakcie spotkania przewaga rosła za sprawą gry zespołowej, na której deficyt narzekał Bogdan Wenta po poprzednim meczu. – Zwłaszcza w pierwszej połowie tych podań było więcej – mówi Michał Jurecki. – Już od początku narzuciliśmy swój styl grania, zyskaliśmy widoczną przewagę i nie graliśmy tak indywidualnie, jak dzień wcześniej.
– Zagraliśmy na pewno lepsze zawody, zarówno w obronie, jak i w ataku. Wygrana dwudziestoma bramkami to dobry wynik – przyznaje Rafał Gliński, kolejny zawodnik kieleckiej drużyny. – Cieszymy się, że ta gra wyglądała już lepiej i czekamy na kolejny mecz w sobotę – dodaje Jurecki.
Drużyna Vive Targi Kielce musi wygrać sobotni mecz, aby szybko awansować do finału. Oczywiście nikt nie ma wątpliwości, że tak się stanie, choć sami piłkarze przyznają, że jeszcze nie czas zaprzątać sobie głowy finałowymi spotkaniami. – Przed nami mecz z Mielcem. Nie myślimy jeszcze o finałach, bo one zaczną się dopiero za dwa tygodnie. Na razie skupiamy się na tym, gdzie jesteśmy – przekonuje Jurecki.
Dlaczego wtorkowy mecz nie mógł być rozegrany w takim stylu jak wczorajszy? – Brakowało nam tzw. głodu meczowego, żeby wejść odpowiednio w mecz, dlatego we wtorek to gorzej wyglądało. Ale i tak wygraliśmy jedenastoma bramkami. Mamy nadzieję, że potwierdziliśmy, że właśnie potrzebne nam było to wprowadzenie i z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
Zwycięstwo Vive było też swoistym prezentem urodzinowym dla kończącego wczoraj 35 lat Mariusza Jurasika. Czy piłkarze ręczni jakoś to uczcili? – Po meczu czasu na świętowanie nie ma – z uśmiechem wykręca się Jurecki, sugerując spytanie samego „Józka”. Do solenizanta niestety nie udało nam się dotrzeć, w każdym razie życzymy mu zdrowia – bo to dla zawodnika niezbędne – a także wielu sportowych sukcesów.
fot. Patryk Ptak
Mariusz Jurasik starszy o rok