Vuković: Zagraliśmy dla siebie. I dla trenera
– Wczoraj na treningu ćwiczyliśmy rzuty wolne i w żartach powiedziałem sobie, że jest 90. minuta meczu i trzeba strzelić gola. Jak sędzia gwizdnął w końcówce faul, od razu sobie o tym przypomniałem. Małe marzenia czasem jednak się spełniają – powiedział po remisie z Wisłą Aleksandar Vuković.
W doliczonym czasie gry „Vuko” ustawił piłkę na 20. metrze. Uderzył mocno, futbolówkę głową strącił jeszcze Cezary Wilk, czym całkowicie zaskoczył swojego bramkarza. – Miło strzela się takie bramki dające bardzo cenny punkt. Ale nie jestem bohaterem, bo cała drużyna walczyła i do końca dążyła do tego, żeby wygrać. Zremisowaliśmy, ale w końcu po walce! – cieszył się Vuković.
Środkowy pomocnik był zadowolony z gry swojego zespołu. – To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Korona na tle mocniejszego przecież przeciwnika nie wyglądała gorzej. Nie zasłużyliśmy w tym dniu na porażkę. Myślę, że to będzie przełomowy mecz. Musimy sami od siebie wymagać takiej gry jak dzisiaj. To przyniesie efekty. Jeśli się wygra, jest super. Jeśli przegra, to człowiek inaczej to znosi, bo wiedział, że dał z siebie wszystko – mówił „Vuko”.
Serb już dawno po żadnym spotkaniu nie był taki uśmiechnięty. Widać było wyraźnie, że z Vukovicia zszedł duży ciężar. – Nigdy nie bawiłem się w żadne intrygi. Przez cały swój okres pobytu w Polsce, a to już 10 lat, budowałem wizerunek człowieka, który zawsze daje z siebie wszystko. Tak też zawsze było w Kielcach. Tylko że wyniki są różne, czasami ta gra nie wychodzi... Dzisiaj graliśmy dla siebie i trenera. Oberwało się trenerowi, ale myślę, że nas spotkała nawet większa krytyka. Wierzę jednak, że teraz nadchodzą dla Korony lepsze dni – przekonywał Vuković. „Aco” dodał też, że piłkarzy mocno podbudowały oklaski, które usłyszeli, gdy schodzili do szatni w przerwie meczu. Podobnie jak rzut karny Patryka Małeckiego obroniony przez Zbigniewa Małkowskiego. – Po czymś takim człowiek dostaje dodatkowej energii, siła rośnie. To był ważny moment – twierdzi „Vuko”.
Serbski pomocnik w dzisiejszym spotkaniu obejrzał żółtą kartkę (sytuacja, po której z boiska wyleciał Radosław Sobolewski) i nie będzie mógł wystąpić w następnym meczu ze Śląskiem Wrocław. – Może nawet lepiej... Dzięki temu na pewno zagram w starciu z Legią Warszawa i nikt nie będzie mnie posądzał o to, że specjalnie łapię kartki, by nie zagrać na Łazienkowskiej – mówi Vuković.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze
TAK MA BYĆ, nie ma opierdalanja sie.
Walka i zostawione serce na boisku, czego można chcieć więcej.
A my jako kibice musimy ich mocno wspierać, mimo wszystko, na dobre i złe.
Na meczu z Ruchem, musi nas być 2 razy więcej, by chłopaki poczuli atmosferę a nasz doping niósł ich do zwycięstwa!
BRAWO KORONECZKO!!!
http://ekstraklasa.tv/ekstraklasa/1,91670,9411683,Interwencja_kolejki__Blysneli_specjalisci_od_karnych.html