Udane pożegnanie UMKS-u. Kosmiczny mecz Dziury
W niezłym stylu zakończyli drugoligowe rozgrywki koszykarze kieleckiego UMKS-u. Podopieczni Rafała Gila pokonali w sobotę Cracovię 82:77 i tym samym odnieśli trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu. Teraz kielczan czeka długa przerwa i wyciąganie wniosków przed kolejnym – zaczynającym się we wrześniu – sezonem.
Szkoleniowiec UMKS-u postanowił w ostatnim meczu w sezonie nieco porotować składem, w konsekwencji w pierwszych dwóch kwartach zagrały zupełnie inne piątki. – Zastosowaliśmy sporo roszad. Więcej zagrał Alan Jaworski, który w tym sezonie nie dostawał tylu szans. To jest moja główna porażka, bo w planach przed rozgrywkami założyłem sobie, że Alan w każdym spotkaniu zagra przez przynajmniej 10 minut. Myślę, że spisał się dzisiaj bardzo dobrze – mówił po meczu Rafał Gil. Duże zmiany nie wpłynęły jednak korzystnie na grę kielczan, bo przez całą pierwszą połowę to Cracovia była zespołem przeważającym.
Goście grali o wiele efektywniej, a zarazem efektowniej od kielczan. Prawdziwy szał radości na ławce rezerwowych Cracovii wywołały dwa przepiękne wsady Daniela Czepczyka. Chwil chwały pozazdrościł mu chyba jego brat Paweł, który niedługo później w równie widowiskowy sposób umieścił piłkę w koszu. Gospodarze natomiast myślami byli już chyba przy następnym sezonie, dlatego w spotkaniu z „Pasami” testowali różne warianty gry. – Ćwiczyliśmy elementy, nad którymi pracowaliśmy w czwartek i piątek na treningach, czyli transmisję ofensywną i łapanie zony na całym boisku. Szczególnie ta zona niezbyt dobrze nam wychodziła, bo przeciwnicy łatwo rozbijali ją podaniami, stąd tyle straconych punktów w pierwszych 20 minutach. Rezultat też mógł być inny, bo wiele piłek wyleciało nam przez dziurawe ręce – przyznał Gil. I było to widać na tablicy wyników. W pewnym momencie krakowianie prowadzili już 41:34. UMKS jednak w końcówce drugiej kwarty zniwelował straty do pięciu punktów.
Druga połowa także nie rozpoczęła się zbyt optymistycznie. Gdy goście prowadzili 51:44, wydawało się, że kielczanie są bardzo blisko kompromitacji. Perspektywa blamażu jednak zmobilizowała ich do lepszej gry, bo strata do „Pasów” zaczęła zmniejszać się z minuty na minutę. I tak na 5 sekund przed końcem trzeciej kwarty przy stanie 59:58 dla Cracovii kieleccy koszykarze przechwycili piłkę. Wtedy trener Gil przytomnie wziął czas dla swojej ekipy. – Chłopaki! Mamy dużo czasu! – krzyczał szkoleniowiec niejako parafrazując słowa Bogdana Wenty. Trzeba przyznać, że rozrysowaną przez trenera akcję zawodnicy wykonali wzorowo, dlatego przed ostatnią odsłoną prowadzili 60:59. – Po przerwie byliśmy już bardziej zdyscyplinowani i nie było wątpliwości, że ten mecz wygramy – powiedział Gil po rywalizacji.
Mogłoby być jednak różnie, gdyby nie nieziemska gra Krzysztofa Dziury. Doświadczony koszykarz nie tylko zdobywał mnóstwo punktów, ale także doprowadzał gości do rozpaczy swoimi kapitalnymi przechwytami. – Wielki szacunek dla Krzysia, bo to, co wyczyniał w końcówce meczu bardzo rzadko można zobaczyć na koszykarskich parkietach nawet najlepszych lig świata. Te jego przechwyty były fenomenalne. Wiemy, że jest specjalistą od wykradania piłek, ale to, co dzisiaj zrobił, przechodziło ludzkie pojęcie – chwalił swojego zawodnika szkoleniowiec UMKS-u.
Ostatecznie kielczanie wygrali z autsajderem rozgrywek 82:77.
Autorem artykułu jest Mateusz Kępiński.
UMKS Kielce – Cracovia 82:77 (21:20, 19:25, 20:14, 22:18)
UMKS: Bacik 8, Jaworski 2, Walczyk, Dziura 16, Hill, Tokarski 9, Miernik 13, Rzońca 13, Lewandowski 8, Busz 5, Kołacz 8
Cracovia: Dudek, Buczek 9, D. Czepczyk 8, Bryzek 24, Ciesielski 7, P. Czepczyk 18, Pabich, Kajor 8, Płaziński 3