Ruszt znowu się rozpala. „Farciarze” prawie gotowi na Indykpol
Wielkimi krokami zbliża się pierwszy z serii meczów o wszystko kieleckich „Farciarzy”. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza w pocie czoła przygotowują się do sobotniego spotkania z AZS-em Olsztyn. Jakie nastroje panują w drużynie? Sprawdziliśmy to na czwartkowym treningu Farta.
Nikomu nie trzeba uświadamiać jak ważny dla zawodników jest pierwszy mecz w play-outach, szczególnie, że w sobotę będą mieli przewagę własnego boiska. – W tej chwili liczy się tylko zwycięstwo. Nie ważne czy to będzie 3:0 czy 3:2, bo każde ma teraz taką samą wagę – przyznaje Jan Król. Dlatego mobilizacja w całej drużynie jest ogromna. Co było widać w wieczornym czwartkowym treningu, na którym zespół szlifował formę przed rywalizacją.
Zaczęło się oczywiście niewinnie, czyli od dokładnej siatkarskiej rozgrzewki. I panowała na niej... rodzinna atmosfera. Wszystko przez Tomasza Mgłośka, na co dzień trenera od przygotowania fizycznego w Vive. Jak wiadomo pan Tomasz jest mężem Marty Mgłosiek z domu Radzimińskiej, dlatego po zakończeniu treningu szczypiornistów postanowił nieco pomóc swojej wybrance w przeprowadzeniu rozgrzewki.
W tym czasie urocza pani Marta przygotowywała niespodziankę dla siatkarzy, mianowicie mały tor przeszkód, który był doskonałym dopełnieniem pierwszego etapu treningu. – Michał po przejściu obręczy mieliście wykonać pad na boisko! – upominała siatkarzy trenerka, która cieszy się wśród podopiecznych ogromnym respektem. – Tak jest! – zreflektował się Michał Kozłowski, posłusznie wykonując efektowne nurkowanie w twardy parkiet.
Potem „Farciarze” nie rozstawali się już z piłkami. W kulminacyjnym momencie zajęć trener Dariusz Daszkiewicz podzielił kadrę na dwie drużyny. Jedna ekipa w teorii wydawała się być zdecydowanie silniejsza, gdyż w większości składała się z pierwszej szóstki Farta. Wynik rywalizacji pokazał jednak, że w sobotę szkoleniowiec równie dobrze może liczyć na „zmienników”, którzy na parkiecie prezentowali się bardzo korzystnie.
Ostatnim punktem czwartkowych zajęć były ćwiczenia przyjęć oraz zagrywki, które mogą się okazać kluczowe w meczu z AZS-em Olsztyn. Po nich przez zawodników oblegany był asystent trenera Daszkiewicza Nicola Vettori, który przez cały trening skrupulatnie notował statystyki „Farciarzy”. Którzy siatkarze wypadli najlepiej? Odzwierciedlenie wyników na pewno zobaczymy już w sobotę w Hali Legionów.
Niestety do końca treningu nie dotrwał Piotr Łuka, który po jednym z bloków nieszczęśliwie wylądował na parkiecie. - Wydawało się, że Piotrek dochodzi już do siebie. Jedna kontuzja zaleczona, a tu dziś taki pech... Naciągnął Achillesa. Jest to sprawa sprzed chwili. Wkrótce dowiemy się jak to dokładnie wygląda – powiedział popularny „Daszek”.
W piątek przed zajęciami fizycznymi sztab szkoleniowy zaplanował analizę video meczów Indykpolu. Przygotowania teoretyczne z pewnością pomogą „Farciarzom” osiągnąć korzystny rezultat. Nic jednak nie uskrzydli kielczan jak doping ich publiczności, na który niezmiernie liczą nasi siatkarze. - Mam nadzieję że w najbliższym meczu kibice stworzą przynajmniej taką atmosferę jak z Jastrzębiem. Wtedy po zawodnikach było widać, że czują ten doping i lepiej im się grało. Hala jest specyficzna – trybuny są bardzo daleko od parkietu. Żeby stworzyć atmosferę siatkarskiego święta potrzebna jest duża liczba kibiców, a najlepiej, żeby to była pełna hala – marzy trener Daszkiewicz.
Zapraszamy do obejrzenia minigalerii z treningu "Farciarzy".
Czy Janek Król wypadł dobrze w statystykach? Odpowiedź w sobotę!
Wasze komentarze