Spacerek przed Kielem? Vive Targi gra z Gorzowem
– Zwyciężyć z Kielcami? To prawie jak wygrać szóstkę w totolotka – te słowa Filipa Kliszczyka najlepiej obrazują to, z jakim nastawieniem do stolicy świętokrzyskiego przyjeżdżają gracze GSPR Gorzów Wlkp. Ostatni zespół ekstraklasy zmierzy się w czwartek z liderem PGNiG Superligi. Czy kibice mogą liczyć na emocje?
Na te związane z widowiskowymi i efektownymi akcjami – pewnie tak. Na emocje wynikające z przebiegu spotkania, wyrównanej gry „bramka za bramkę” – raczej nie. Nie ma co się oszukiwać – w czwartek kibice zgromadzeni w Hali Legionów nie tyle będę się zastanawiać nad tym, czy ich pupile pokonają swoich rywali, ale jak dużą różnicą bramek to uczynią. Te słowa to wcale nie złośliwość skierowana w stronę zawodników z Gorzowa. To bardziej realny obraz sytuacji, ukazujący przepaść pomiędzy pierwszą i ostatnią drużyną tabeli.
Czwartkowi rywale kielczan na 12 ostatnich spotkań wygrali tylko raz. Gorzowianie w 19 kolejkach zgromadzili zaledwie 9 punktów, przez co ich sytuacja w tabeli powoli staje się dramatyczna. GSPR do bezpiecznego – dziesiątego – miejsca traci wprawdzie tylko trzy „oczka”, ale do końca sezonu zasadniczego ma bardzo ciężki terminarz (Vive Targi, Warmia oraz Stal Mielec). W klubie mówią otwarcie – utrzymać ekstraklasę w Gorzowie będzie niezwykle trudno. O wszystkim zadecydują i tak play-outy, ale GSPR będzie w nich jednym z głównych kandydatów do spadku.
Jakby tego było mało klub z województwa lubuskiego przeżywa poważne problemy finansowe. Od początku tego roku z zespołu odeszło czterech zawodników, w tym najlepszy strzelec drużyny, Wojciech Gumiński i kapitan Krzysztof Misiaczyk. Do pozostania w klubie udało się przekonać wspomnianego wcześniej Kliszczyka, który w latach 2001-2005 przywdziewał barwy drużyny z Kielc. To właśnie z jego strony należy spodziewać się w czwartek największego niebezpieczeństwa.
Osłabieni gorzowianie w sobotę mierzyli się we własnej hali z Orlenem Wisła Płock. Goście wygrali ten mecz bez najmniejszych kłopotów, 40:25. – To spotkanie pokazało jaka jest różnica między zespołem zawodowym, a prawie amatorskim – mówił po tym pojedynku opiekun GSPR-u, Henryk Rozmiarek. – Teraz jedziemy do Kielc i pewnie będzie można oczekiwać podobnego rezultatu – przyznał z rozbrajającą szczerością. On i jego zawodnicy mówią wprost – punktów w walce o ligowy byt trzeba szukać gdzieś indziej.
W Kielcach sytuacją rywala za bardzo się jednak nie przejmują. „Żółto-biało-niebiescy” bardziej niż czwartkowym meczem żyją jeszcze ostatnią konfrontacją z Rhein-Neckar Loewen oraz tym co czekać ich ma w najbliższą niedzielę. A wtedy to do stolicy świętokrzyskiego przyjedzie najlepsza drużyna Europy, THW Kiel. Można zaryzykować stwierdzenie, że mecz z niemieckim potentatem – mimo, że grany o „pietruszkę” (Vive Targi po ostatniej porażce z Rhein-Neckar Loewen straciły ostatecznie szanse na wyjście z grupy Ligi Mistrzów) – będzie dla kielczan o wiele ważniejszy niż ligowa konfrontacja z ostatnim zespołem w tabeli.
Mimo to, do Hali Legionów w czwartek warto przyjść. Tym bardziej, że następny domowy mecz w PGNiG Superlidze szczypiorniści Vive Targów rozegrają dopiero za miesiąc, 4 kwietnia. Wtedy to do Kielc przyjedzie Orlen Wisła Płock. Tych, którzy nie będą mogli jednak obejrzeć pojedynku mistrza Polski z ostatnim zespołem ekstraklasy (początek o godzinie 18.30), zapraszamy do naszego portalu, na relację z cyklu Scyzorykiem wyryte! Po meczu znajdziecie u nas także materiały z konferencji prasowej, wypowiedzi zawodników oraz trenerów, a także obszerną fotorelację. Polecamy!
fot. Paula Duda
Wasze komentarze