Rywal wkurzony i niewygodny. Azoty znów zagrożą Vive Targom?
Kielczanie grać z Azotami nie lubią. To jednak wcale nie dziwi. W tym sezonie puławianie sprawili „żółto-biało-niebieskim” już wiele problemów. – Co tu dużo mówić – ten zespół nie za bardzo nam leży – mówił po ostatnim meczu z Azotami Mariusz Jurasik. Czy niewygodny rywal w sobotę znów pokaże pazur?
To się dopiero okaże, ale przesłanki ku temu by sądzić, że Vive Targi czeka w Puławach ciężki sprawdzian, są i to całkiem spore. Podopieczni Bogdana Kowalczyka w tym sezonie już dwukrotnie napsuli kielczanom sporo krwi. Zaczęło się jeszcze w październiku. Wtedy to, w Hali Legionów, Azoty przegrały w meczu ligowym zaledwie 23:27. Mistrzowie Polski zostali po tamtym spotkaniu wygwizdani przez część swoich kibiców. Od tego meczu minęło już sporo czasu, ale żaden inny krajowy rywal nie był tak bliski zdobycia kieleckiej twierdzy jak drużyna z Puław właśnie.
Do kolejnej potyczki obu drużyn – tym razem w rozgrywkach Pucharu Polski – doszło miesiąc później. Wtedy „żółto-biało-niebiescy” wygrali w Puławach 26:18. Wynik tego meczu może być jednak mylący. Przez długi czas spotkanie było bardzo wyrównane, jeszcze na początku drugiej połowy kielczanie prowadzili tylko 13:12. – Mieliśmy szansę wygrać z Vive. Mecz był ładny, wynik na styku i gdybyśmy tylko byli bardziej skuteczni... Nigdy nic nie wiadomo – narzekał po tamtym spotkaniu jeden z liderów Azotów, Grzegorz Gowin. – Widać, że Puławy nam nie pasują – tłumaczył z kolei Mariusz Jurasik.
Z tego też powodu w Kielcach nikt Azotów lekceważyć nie powinien. Tym bardziej, że puławianie na sześć ostatnich meczów (ligowych i w europejskich pucharach) wygrali aż pięć. Porażkę zanotowali dopiero w ostatni weekend, w pierwszym tegorocznym spotkaniu z płocką Wisłą. Strata punktów była jednak dotkliwa, bowiem „Nafciarze” rozbili u siebie Azoty aż 34:21. W tym meczu – ze względu na kontuzje – zagrać nie mogło jednak kilku podstawowych zawodników drużyny z Puław.
Część z nich nie zdąży się wykurować także do soboty. Przeciwko „żółto-biało-niebieskim” mogą nie zagrać Paweł Sieczka oraz Artur Witkowski. Pod znakiem zapytania stoi także występ Macieja Stęczniewskiego. W ostatnich dniach z drużyną nie trenował także jeden z liderów drugiej linii, Dmytro Zinczuk. Na parkiecie w sobotę powinien pojawić się za to były gracz kieleckiego klubu – i zarazem król strzelców ubiegłego sezonu oraz lider tegorocznej klasyfikacji – Wojciech Zydroń.
W Puławach narzekają na kontuzje, w Kielcach takich problemów na szczęście nie ma. W ostatnich dniach problemy zdrowotne dopadły jedynie Krzysztofa Szczecinę. Dalej rehabilitację po operacji barku przechodzi za to Michał Jurecki. Pozostali zawodnicy są gotowi do gry o zwycięstwo. Kluczem do sukcesu w sobotę powinna być skuteczność w grze ofensywnej. Drużyna z Puław słynie bowiem z bardzo dobrej obrony. W tym sezonie mniej goli od Azotów straciły tylko drużyny z Kielc oraz Płocka. Tak dobry wynik to w dużej mierze zasługa reprezentacyjnego bramkarza, Piotra Wyszomirskiego.
Bez względu na wszystko, kielczanie są absolutnym faworytem pojedynku z 4. zespołem PGNiG Superligi. Mecz z Azotami powinien być dla Mistrzów Polski dobrym przetarciem przed przyszłotygodniową konfrontacją z Celje Pivovarną Lasko. Tym bardziej, że sobotni rywal będzie bardzo zmobilizowany by pokazać się z jak najlepszej strony. – W ostatnim meczu przegrali wysoko, teraz są zranieni i będą chcieli poprawić swój wizerunek. Puławy są zmuszone do reakcji, ale my jesteśmy na to przygotowani – zaznacza w rozmowie z oficjalną stroną kieleckiego klubu szkoleniowiec „żółto-biało-niebieskich’, Bogdan Wenta.
Początek sobotniego spotkania o godzinie 18. Już dziś wiadomo, że mecz ten obejrzy komplet publiczności, czyli ponad 700 osób.
fot. Michał Janyst
Wasze komentarze
A mecz z Zagłębiem Lubin na wyjeździe? 33:35 (18:20) mimo iż mecz wyjazdowy to warto było wspomnieć, o tym że byli bliżej od Azotów, ale nie mniej mecz łatwy nie będzie, ale jeśli zawodnicy wyjdą na parkiet maksymalnie skoncentrowani i zagrają na 100% to mogą wygrać wysoko ;)