Juventus mało ważny. Mistrz Polski przyjeżdża do Kielc
Korona Kielce w ostatnich trzech spotkaniach ligowych zdobyła tylko jeden punkt i wyraźnie straciła rytm jaki prezentowała na początku sezonu. W sobotę będzie okazja, aby to zmienić! Kielczanie tym razem zmierzą się z Lechem Poznań, który w europejskich pucharach gromi, a w ekstraklasie zaskakuje bezsilnością.
Podopieczni Marcina Sasala w poprzednim spotkaniu przegrali na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 1:2. Nie był to dla kielczan szczęśliwy dzień. Tuż przed rozpoczęciem meczu ze składu wypadł Zbigniew Małkowski, który podczas rozgrzewki nabawił się kontuzji mięśnia dwugłowego uda. Potem było już tylko gorzej, w rezultacie czego „Górnicy” wygrali z żółto-czerwonymi w pełni zasłużenie.
Przyszły rywal Korony w swoim ostatnim starciu, mimo zdobycia kompletu punktów, pod względem piłkarskim wypadł bardzo blado. Słaba postawa lechitów w wygranym meczu z Polonią Bytom tłumaczona była ciężkimi treningami kondycyjnymi. Ale, jak zapowiadają piłkarze Lecha, tym razem problemów ze zmęczeniem prawdopodobnie nie będzie: – Mam nadzieję, że w spotkaniu z Koroną będziemy mieli więcej sił i świeżości niż w meczu z Polonią Bytom. W ostatnim tygodniu trenowaliśmy ciężko. Teraz zajęcia wyglądały inaczej i już łapiemy świeżość – mówi dla lechpoznan.pl Jacek Kiełb.
Poznaniakom ta świeżość w najbliższym okresie bardzo się przyda. „Kolejorz” w ciągu ośmiu dni zagra trzy spotkania, w tym z włoską „Starą Damą”. Szkoleniowiec lechitów jednak na razie nie myśli o europejskich pucharach, bo jak sam mówi – teraz najważniejsza jest ekstraklasa. – Spotkanie z Juventusem Turyn jest daleko i do tego czasu jeszcze sporo może się wydarzyć. Przed nami konfrontacja z Koroną. Kielczanie to dobra drużyna, która od początku tego sezonu plasuje się w czołówce tabeli. Trener Marcin Sasal pracuje tam już od roku i w tym czasie nadał drużynie własny styl gry. Jeśli chcemy wygrać, musimy bardzo dobrze zagrać zarówno w defensywie, jak i ofensywie – zaznacza na łamach oficjalnej strony Lecha Jose Maria Bakero.
Z grą ofensywną drużyny hiszpańskiego szkoleniowca w najbliższym spotkaniu może być duży problem. Sytuację kadrową lechitów skomplikował wypadek samochodowy Joela Tshibamby. Snajperowi wprawdzie nic się nie stało, ale ciężko określić kiedy pochodzący z Demokratycznej Republiki Konga piłkarz będzie mógł powrócić do treningów. W takim stanie rzeczy jedyną armatą ekipy z województwa wielkopolskiego będzie łotysz Artjoms Rudnevs, który jednak obecnie na brak formy nie narzeka.
Czy lekiem na wybornego snajpera Lecha będzie Zbigniew Małkowski? Trener Marcin Sasal, podczas przedmeczowej konferencji nie pozostawił wątpliwości – tylko cud sprawi, że kontuzjowany golkiper Korony w sobotę stanie między słupkami. Poza tym kielczanie z całym prawdopodobieństwem wystąpią w optymalnym składzie. Kibice żółto-czerwonych liczą na występ Andrzeja Niedzielana, którego w poprzednich starciach wyraźnie brakowało. – Jestem do dyspozycji. Nic mi nie dolega i jeżeli trener na mnie postawi, będę gotowy do gry – zapowiada „Wtorek”.
Kielecki snajper w ciągu dziesięciu meczów w żółto-czerwonym trykocie strzelił aż osiem goli. Niestety, ze względu na kontuzję, Niedzielan zmuszony był opuścić kilka ważnych spotkań. To jednak nie przeszkodziło mu w utrzymaniu lidera strzeleckiej tabeli ekstraklasy. – W ponad miesiąc tyle nastrzelałem, że moi konkurenci jeszcze nie zdołali mnie dogonić. Byli po prostu pod moją nieobecność nieskuteczni. Jednak moja pozycja w klasyfikacji strzelców nie jest najważniejsza. Fajnie, że jestem na czołowym miejscu, ale przede wszystkim liczy się sukces zespołu. Ważne, by w sobotę zdobyć trzy punkty. Fantastycznie będzie, jeżeli to ja strzelę zwycięską bramkę, ale podkreślam – liczy się zwycięstwo i rozmiary wyniku nie mają tutaj znaczenia – twierdzi reprezentant kraju.
Korona, mając tyle samo punktów co Legia Warszawa i Wisła Kraków, plasuje się na czwartym miejscu w tabeli. Ewentualna porażka, w najgorszym wypadku, mogłaby zakończyć się spadkiem żółto-czerwonych na ósmą pozycję. W przypadku poznaniaków może być tylko lepiej, bo mistrz Polski na dzień dzisiejszy okupuje mało zaszczytną dziesiątą lokatę.
W sobotę do Kielc przyjedzie wspomniany już wyżej Kiełb, były piłkarz Korony, który spędził tutaj okrągłe pięć lat. – Dla mnie najbliższe spotkanie jest wyjątkowe, bo zagram przeciwko byłej drużynie. Kiedy tylko ustalono kalendarz rozgrywek, od razu sprawdziłem kiedy gramy z Koroną. Fajnie będzie tam wrócić, ale jednocześnie trochę dziwnie, bo jestem już pod drugiej stronie barykady – mówi „Ryba”.
Przy okazji sobotniego spotkania warto przypomnieć, że „złocisto-krwiści” kiedyś „zwolnili” Bakero z funkcji trenera. Miało to miejsce w piątej kolejce, kiedy to kielczanie wygrali na wyjeździe z Polonią Warszawa 3:1. Teraz będzie to raczej niemożliwe. Dużo bardziej prawdopodobne jest nastomiast to, że jutro zobaczymy naprawdę ciekawe widowisko. – To będzie mecz na bardzo wysokim poziomie, a kibice oglądający ten pojedynek na pewno nie będą zawiedzeni – zapowiada Edi Andradina.
Mecz Korony z Lechem rozpocznie się w sobotę o godzinie 18:15. Relacja Scyzorykiem wyryte!, pomeczowe wypowiedzi, galerie zdjęć - to wszystko znajdziecie w naszym portalu. Zapraszamy!
Edi, daj spokój! Przecież to tylko Lech...
Przewidywane składy
Korona: Cierzniak – Markiewicz, Hernani, Stano, Mijailović – Sobolewski, Jovanović, Vuković, Korzym – Edi, Niedzielan.
Lech: Kotorowski – Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Henriquez – Injac, Krivets, Peszko, Stilić, Wilk – Rudnevs
Fot. Paula Duda
Wasze komentarze