Kuzera: Przegrywaliśmy tylko 0:1, a wyglądaliśmy jakbyśmy przegrywali 0:5. Poniedziałek był bardzo mocny
Zajmująca miejsce spadkowe Korona Kielce zmierzy się w piątek na Suzuki Arenie z Radomiakiem Radom. – Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że mieliśmy inne oczekiwania. Miało to inaczej wyglądać, chcieliśmy czegoś innego – mówi podczas konferencji trener Kamil Kuzera.
Oczywiście poza ciężkimi urazami, trener ma do dyspozycji niemal wszystkich piłkarzy. Więcej na ten temat napisaliśmy w naszym poprzednim tekście.
Przed żółto-czerwonymi starcie z Radomiakiem Radom. O ile klub z mazowieckiego ma na koncie 35 punktów i praktycznie może być pewny utrzymania, tak Korona znajduje się w krytycznym położeniu. Kielczanie mają 27 punktów, dwa "oczka" straty do bezpiecznej pozycji oraz ogromne problemy z wygrywaniem spotkań. Koroniarze pogorszyli swoją sytuację porażką w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą Poznań.
Zaraz po meczu w poniedziałek doszło do spotkania zespołu z trenerem, prezesem oraz dyrektorem sportowym. Kuzera stwierdza, że rozmowa była "mocna i rzeczowa". – Nie mówię tu o jakiś krzykach. Było emocjonalnie, docierająco do tego, w jakim punkcie jesteśmy. Rozmawiałem o tym z prezesem i od mojej rozmowy z piłkarzami bardzo dużo zależało. Nie widziałem u zawodników jakiejkolwiek spychologii tematu. Oni doskonale wiedzą, że na coś się umawialiśmy, ja pewnych rzeczy nie akceptuję, nie będę akceptował. Mamy jasno wytłumaczone, jaką Koronę ludzie w Kielcach chcą oglądać. Takiej Korony, jak z Wartą, na pewno nikt nie chce widzieć i musimy to jak najszybciej odwrócić – przyznaje Kuzera.
– To w jaki sposób przegraliśmy, jest niedopuszczalne. W najbliższym meczu musimy zapunktować, ale przede wszystkim zobaczyć swoją Koronę, a więc ambitną, dobrze grającą, walczącą o każdy centymetr i taką Koronę zobaczymy. Publiczność będzie z nami. To wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Wiemy, że wszyscy w nas wierzą, my też musimy uwierzyć w to, że możemy, potrafimy, ale musimy podeprzeć to czynami – uzupełnia.
Trener zwraca uwagę na negatywną przemianę mentalną piłkarzy jaka nastąpiła w trakcie starcia z Wartą. W jego ocenie, o ile przed meczem zawodnicy czuli się bardzo dobrze, tak po stracie gola nic z tego nie zostało. – Pod względem energii, przygotowanie do meczu, pomysł, samo wyjście, było dla mnie TOP. Natomiast zastanawiało mnie, co się dzieje w zespole, bo przegrywaliśmy tylko 0:1, a wyglądaliśmy jakbyśmy przegrywali 0:5. Czyli przestraszeni, niepewni swoich umiejętności... To był główny temat poniedziałkowego spotkania. Nie raz pokazywaliśmy, że mamy potencjał i spore umiejętności, ale ta wiara musi dziś wyjść na wierzch. Po tej rozmowie jestem troszeczkę spokojniejszy, bo nie było odpychania tematu od siebie, co często ma miejsce. Nazywamy rzeczy po imieniu, głos zabrała część chłopaków, po których się tego nie spodziewałem. Trzeba być odważnym, by powiedzieć koledze z zespołu, co mi nie pasuje. Należało to odciąć grubą krechą i zacząć patrzeć przed siebie.
Jakiego spotkania mogą się spodziewać kibice? – Na pewno dosyć zaciętego. W meczu z Rakowem pokazali mega zespołowość, chociaż często są odbierani jako zbiór indywidualności. W Łodzi troszeczkę inaczej to wyglądało. Widać u nich kierunek pracy, są zjednoczeni, nie odpuszczą starcia takiej kategorii. Będzie ciężka walka ale jestem przekonany, że wyjdziemy z tego zwycięsko – zapowiada Kamil Kuzera.
Szacuje się, że nawet siedem dodatkowych punktów mogłoby dać Koronie utrzymanie w elicie. Kielczanie w tym sezonie zmierzą się między innymi z Radomiakiem, Puszczą Niepołomice, Piastem Gliwice, a także Ruchem Chorzów, a więc z zespołami z którymi wręcz należy ugrać komplet punktów. Jednak trener, swoją odpowiedzią, wyraźnie daje do zrozumienia, że liczy on również na zwycięstwa z pozostałymi zespołami, czyli bijącą się o mistrzostwo Jagiellonią Białystok i Lechem Poznań. – We wtorek na treningu zadałem pytanie, który zdaniem chłopaków zespół jest dziś najlepszym na świecie. Wskazywali na Manchester City, Real Madryt itd.. To rzeczywiście zespoły topowe, z którymi kwestią czasu jest, w której minucie przegrasz. Natomiast na całe szczęście oni nie grają w polskiej ekstraklasie – kwituje.
– Życie napisało inny scenariusz i musimy się do tego przygotować. Potrzebna olbrzymia wiara w siebie. Taka, którą prezentują ludzie dookoła tego klubu, jak na przykład kibice, prezes, pracownicy. Dziś potrzebna jest widoczna zmiana nastawienia. Nie mamy łatwego momentu, ale zrobimy wszystko. Jest to możliwe, żeby się utrzymać w ekstraklasie. Granica błędu jest praktycznie zerowa, trzeba gonić, do rozegrania zostało mało spotkań, ale wiem, że damy sobie z tym radę – zapowiada szkoleniowiec.
Piątkowe starcie Korony z Radomiakiem na Suzuki Arenie rozpocznie się o godzinie 18.00.
Fot. Grzegorz Ksel