Moryto: Czasem mniej znaczy więcej
W 13. kolejce Ligi Mistrzów Industria Kielce rozegra domowy mecz z Kolstad. – Oni wiedzą, że jesteśmy osłabieni, pewnie też upatrują w tym szansy dla siebie – powiedział przed spotkaniem Arkadiusz Moryto, skrzydłowy mistrzów Polski.
Wczoraj (26 lutego) do licznego grona zawodników kontuzjowanych w ekipie „żółto-biało-niebieskich” dołączył Szymon Sićko (o czym więcej piszemy TUTAJ). W najbliższych pojedynkach kielczanie będą musieli sobie radzić bez: Tomasza Gębali, Hassana Kaddaha, Artsema Karaleka, a także Nicolasa Tournata. – Na pewno jest nam ciężko się po tym podnieść. Można powiedzieć, że mi się upiekło a Szymonowi chyba nie. Dzisiaj jest ciężki dzień i z pewnością trzeba przetrwać ten sezon. Będziemy dalej walczyć, czasem mniej znaczy więcej i może tak właśnie będzie. „Sici” życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia, żeby rehabilitacja przebiegła jak najlepiej po jego myśli i żeby wszytko wróciło do normy. Fajnie, żeby do nas to zdrowie wróciło, bo jest u nas w drużynie jeszcze kilka przypadków i ta szala odwróciła się na naszą korzyść – wskazywał 26-latek.
Przed kielczanami bardzo ważny w kontekście końcowego układu tabeli fazy grupowej Ligi Mistrzów pojedynek z Kolstad. Obie drużyny są cały czas w grze o awans do fazy play-off, jednak to goście przyjadą do stolicy regionu świętokrzyskiego w gorszej sytuacji. – Oni wiedzą, że jesteśmy osłabieni, pewnie też upatrują w tym szansy dla siebie. Praktycznie u nas nie ma komu grać i została ósemka, dziewiątka, może dziesiątka zawodników w polu, ale nie mamy kołowych i nominalnego lewego rozegrania. Mamy na prawy rozegraniu Alexa i Pawła Paczkowskiego, który też gra na skrzydle, więc nie może grać całego meczu. Jest ciężko i wiadomo, że Kolstad będzie upatrywał w tym swojej szansy. Tak jak powiedziałem, my nie poddajemy się, grany u siebie. Jeden zawodnik dochodzi w postaci naszych kibiców, więc będzie nam troszkę łatwiej. Czasem mniej znaczy więcej. Jesteśmy ograniczeni taktycznie przez braki kadrowe. Nasz atak opierał się na tych zawodnikach, którzy nie mogą zagrać. Był to istotny element naszej układanki, dziś naprawdę wypadły dwa a jeden z nich był kluczowy. Trzeba sobie teraz jakoś radzić, musimy szukać innych szans i możliwości w ataku i w obronie, żeby wygrywać mecze – analizował.
Sam Moryto wrócił do gry wraz ze wznowieniem sezonu po długiej kontuzji barku. – Bark nie wrócił jeszcze do pełni sprawności, ale po meczu z Gwardią jestem bardzo zadowolony z tego, że ból wystąpił przy dwóch rzutach z dwunastu. Jest z tym coraz lepiej. W Paryżu troszkę zatrzeszczało w pewnym momencie przy rzucie, ale już po Opolu mogę być zadowolony z tego jak funkcjonował mój bark – zaznaczył reprezentant Polski.
Wychowanek Kusego Kraków zdradził mediom jakie nastroje panują w kieleckim zespole. – Może włączenie szamana, byłoby dla nas rozwiązaniem. Wczorajsza noc była ciężka, bo powróciliśmy z Szymonem. Widok jak on to przeżywa oraz jak wygląda ta noga, to było ciężkie. Cały czas myśli się o tym, co może wydarzyć się jeszcze w tym sezonie najgorszego. Tak naprawdę co chwilę coś się dzieje i cały czas dostajemy kolejne ciosy. Praktycznie cały czas jest to z tyłu głowy, ale kiedy nadchodzi mecz to wraz z nim przychodzi myśl o stanięciu przeciwko temu, a także chęć przełamywania wszystkich przeszkód – zakończył Moryto.
Spotkanie Industrii z Kolstad zostanie rozegrane w najbliższy czwartek (29 lutego). Początek meczu w Hali Legionów o godzinie 18.45.
Fot. Materiały prasowe Orlen Superligi