Kuzera: Była euforia, radość... Legia nie oddała nam pola
Korona Kielce tym razem rozegrała świetny mecz, przeciwstawiła się Legii Warszawa i wywalczyła awans do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski. Wynik po dogrywce to 2:1 na rzecz żółto-czerwonych. – Dziś byliśmy do bólu mega konsekwentni i zorganizowani – stwierdza po ostatnim gwizdku sędziego szkoleniowiec miejscowych.
Kamil Kuzera (trener Korony Kielce): Przydarzyło nam się kilka błędów, z czego jeden kosztował nas utratę bramki. Wszystko było zgodnie z założonym planem. Musieliśmy cierpieć, ale umieliśmy korzystać ze swoich atutów. Gratulacje dla zespołu, bo wykonał kawał roboty. Nawiązując do grafiki, którą zaprezentowaliśmy chłopakom przed meczem... Panowie, musimy iść w te góry!
Kluczowa była druga część dogrywki, kiedy to powiedzieliśmy sobie, że chcemy iść do końca. To dało drużynie trochę pewności. Jestem z nimi na co dzień, spędzamy ze sobą dużo czasu. I wiem, że oni chcą, są zaangażowani. Na ten mecz zrobiliśmy siedem zmian w wyjściowym składzie i wiem, że mam teraz problem przed następnym spotkaniem. Trzeba będzie się zastanowić, kto wyjdzie od pierwszej minuty. W szatni panuje dobra atmosfera i kto nie wyjdzie do gry, zrobi swoją robotę.
Takie wygrane mocno budują zespół. Dziś jesteśmy zadowoleni, emocje były niesamowite. Czy mieliśmy szczęście? Mocno na nie zapracowaliśmy, mieliśmy plan, zdawaliśmy sobie sprawę, z kim gramy. Wiedzieliśmy, że Legia będzie chciała prowadzić grę i rozegrała bardzo dobre spotkania, tak samo jak my. Sądzę, że dobrze się to oglądało. Dziś praca dała nam awans do następnej rundy. Legia nie oddała nam pola, chciała to wygrać i to za wszelką cenę. Mam nadzieję, że to nie zaburzy jej planów i wciąż będzie nas dobrze reprezentować w Europie. To wartość dodana dla polskiej piłki.
Co czułem po zwycięskim golu? Myślę, że to samo, co większość kibiców na Suzuki Arenie. Była euforia, radość, jednak trzeba było wrócić do meczu i to wszystko poskładać na tę jedną minutę, jaka nam została. Dla nas trwała bardzo długo, ale zespół się nie cofnął, tylko dalej chciał odbierać piłkę i to robiliśmy. Nie dało się w lepszym stylu pożegnać z naszymi kibicami na własnym stadionie. Dziękujemy serdecznie, że wspieraliście nas. Jesteście wartością dodaną tego klubu. Ci, którzy nie przyszli, mogą żałować. Warto odwiedzać Suzuki Arenę. Dziękujemy za wsparcie i liczymy na nie w pozostałych spotkaniach wyjazdowych.