Musimy sobie z tym poradzić i się przełamać
– Mamy świadomość, że nie wszystko wychodzi nam tak, jak chcemy – przyznaje Artsem Karalek tuż przed meczem Industrii Kielce z Eurofarmem Pelister. Kielczanie w czwartek przystąpią do domowego starcia o godzinie 20.45.
Kołowy mistrzów Polski zwraca uwagę, że przez obniżkę formy wkradła się również niepewność podczas gry. – Nie jest tak luźno, jak wcześniej kiedy to potrafiliśmy podejmować ryzyko, rzucaliśmy ponad 35 goli w Lidze Mistrzów, a tym bardziej w Orlen Superlidze. Teraz gramy zachowawczo, to siedzi w naszych głowach.
– Każdy sportowiec i zespół przechodzi w swoim życiu przez takie chwile. Oczywiście to nie może trwać do końca kariery. Musimy sobie z tym poradzić i się przełamać. To nie jest tak, że nie potrafimy realizować taktyki, że już nie umiemy grać. To siedzi w naszych głowach. I dobrze się stało, że mamy dwa mecze Ligi Mistrzów w domu. Zagraliśmy już z Zagrzebiem i mimo problemów daliśmy radę. Należy odczytywać na plus fakt, że pokazaliśmy trochę więcej w tym meczu – dodaje Karalek.
W czym tkwi problem? Skąd ta obniża formy? Szczypiornista nie jest w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. – Każdy może mieć swoją rację. My po prostu musimy przejść przez to i zacząć grać, żeby cieszyć się z tego, co robimy. Cieszyć się z faktu, że gramy na tym poziomie – zaznacza kołowy Industrii Kielce.
Dotychczas szczypiorniści "Iskry" wygrali cztery mecze, dwa razy kończyli spotkania podziałem punktów i dwa razy wracali do Kielc na przysłowiowej tarczy. To daje dziesięć "oczek" na koncie i trzecie miejsce w grupie A. Kielczanie mają tyle samo punktów, co drugi Aalborg Handbold, ale zarazem tylko jeden punkt więcej od OTP Bank - PICK Szeged. – Jak na naszą grę, jest nieźle – zwraca uwagę Białorusin.
– Co innego, że przy porażce spadamy na szóste miejsce. Dlatego musimy na to uważać. Mamy tego świadomość. Dalej chcemy być na pierwszych miejscach w grupie. Niezależnie od obecnej formy, wiemy na co nas stać i że możemy wygrać wszystkie mecze do końca. Wszystko zależy tylko od nas – dopowiada Karalek.
– Zmieniła się trochę nasza gra. Wcześniej rzucaliśmy ile chcemy, a teraz musimy robić wszystko, by rywal nie rzucił więcej od nas. Ostatnie dwa miesiące gramy bardzo dobrze w obronie. Do tej pory pomagał Miłosz Wałach, teraz wrócił Andreas Wolff. Musimy dawać z siebie jeszcze więcej, walczyć z samym sobą. Indywidualnie mam świadomość, że gram nie na tym poziomie, na którym jestem w stanie oraz że nie daję zespołowi tyle, ile powinienem. Zawsze staram się dać z siebie trochę więcej niż mogę. Każdy z nas małymi krokami będzie poprawiał swoją grę, na czym skorzysta cała drużyna – podsumowuje.
Fot. Maciej Urban