Zabrakło nam zamknięcia meczu na 2:0
Jeśli ktokolwiek może się cieszyć z remisu, jaki padł w niedzielę na Stadionie Śląskim, z pewnością do tego grona nie zalicza się Ruch Chorzów, który w zasadzie przegrał wygrany mecz. Gol na 1:1 padł w doliczonym czasie gry. – Nie możemy tracić takich bramek na 1:1 w takim kluczowym momencie – stwierdza grający dla "Niebieskich" Kacper Michalski.
Po ostatnim gwizdku sędziego na Stadionie Śląskim wybrzmiała gorzka wrzawa kierowana w stronę zespołu miejscowych. Dla chorzowian był to piętnasty mecz bez zwycięstwa. Jeśli beniaminek chce się utrzymać na najwyższym szczeblu rozgrywek, musi zacząć wygrywać. Na ten moment średnia pozyskiwanych punktów na mecz wynosi zaledwie 0,625. – Po remisie w takim momencie sezonu i biorąc pod uwagę nasze położenie, z pewnością nikt nie może się cieszyć – przyznaje Kacper Michalski, zawodnik drużyny miejscowej.
– Interesują nas tylko trzy punkty i zwycięstwa, a ich na razie nie ma. Czego nam zabrakło? Otóż zamknięcia meczu na 2:0. Byłoby więcej spokoju, nawet ta jedna stracona bramka niczego nie dałaby rywalom – dodaje piłkarz chorzowskiego klubu.
Mimo kolejnego niekorzystnego rezultatu, Michalski podtrzymuje, że drużyna wierzy w ostateczne utrzymanie drużyny w PKO BP Ekstraklasie. – Każdy na to liczy. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie. Minęła nasta kolejka, a my dalej nie mamy nastu punktów. Więc nie będzie łatwo, ale wierzę, że jako drużyna damy radę.
Kolejna konfrontacja Ruchu w niedzielę 3 grudnia. Tego dnia chorzowianie zmierzą się na wyjeździe z Cracovią. Dzień wcześniej Korona Kielce zagra przed własną publicznością z Lechem Poznań. Start o godzinie 20.00.