Z obozu Lechii Gdańsk: Jesteśmy zmęczeni i zdziesiątkowani
Ciężki mecz w Krakowie, kilka dni później męczarnie w Łodzi i lada moment spotkanie z wiceliderem ligi – gdańszczanie przechodzą przez bardzo ciężki tydzień. – Nie da się ukryć, że czujemy w kościach te dwa spotkania. Jestem ciekaw, jak to będzie wyglądać z Koroną – powiedział Łukasz Surma, zawodnik Lechii.
W ostatnim spotkaniu ligowym Lechia Gdańsk przegrała na wyjeździe z Wisłą Kraków 2:5. Początek meczu zapowiadał zupełnie inny wynik. W 11. minucie bramkę zdobył Krzysztof Bąk i ciągu kolejnych minut gdańszczanie mieli kilka okazji, by ustalić rezultat starcia z krakowianami już w pierwszej połowie. Tak się jednak nie stało. Zespołem, który w później zdobywał bramki była Wisła. Gości stać było już tylko na drugie honorowe trafienie pod koniec konfrontacji. – Wynik dla mnie zupełnie niezrozumiały, bo stworzyliśmy bardzo dużo sytuacji podbramkowych, a do straconej bramki panowaliśmy na boisku. Wygrała na pewno drużyna skuteczniejsza. Wisła zagrała podobnie radosną piłkę w obronie, jak i my – stwierdził dla Lechia.pl Tomasz Kafarski, trener gdańszczan.
Po meczu z Wisłą, „Władcy Północy” w środku tygodnia rozegrali wyjazdowy mecz z ŁKS-em Łódź o awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Co prawda ekipa z Gdańska wygrała, ale dopiero po rzutach karnych. – To spotkanie było dla nas bardzo trudne. ŁKS postawił bardzo trudne warunki. Widać, że zasługuje na miejsce zajmowane w tabeli pierwszej ligi - jest to chyba najlepszy zespół na zapleczu ekstraklasy. Cieszę się z awansu do następnej fazy Pucharu Polski, bo w Łodzi nie było łatwo wygrać – podkreślił Kafarski na łamach oficjalnej strony łódzkiego klubu.
Warto dodać, że w dwóch wyżej wspomnianych spotkaniach, od pierwszej od ostatniej minuty (czyli łącznie 3,5 godziny) zagrało aż sześciu zawodników, którzy dużym prawdopodobieństwem zagrają również przeciwko żółto-czerwonym. – Nie da się ukryć, że czujemy w kościach te dwa spotkania. Jestem ciekawy, jak to będzie wyglądać. Ale Korona też grała w tygodniu mecz pucharowy więc jesteśmy w podobnej sytuacji – zaznaczył na łamach Gazety Wyborczej Łukasz Surma.
Lechia, po wysokiej porażce z „Białą Gwiazdą”, plasuje się na czwartej pozycji w lidze. Najbliższe spotkanie z Koroną będzie dla zespołu „Zielonych” próbą objęcia lokaty wicelidera, która obecnie przypada kielczanom. Nie będzie to łatwe zadanie, szczególnie, że w zespole Kafarskiego zabraknie aż czterech kontuzjowanych zawodników: Vytautasa Andriuskeviciusa, Marko Bajicia, Piotra Wiśniewskiego oraz Huberta Wołąkiewicza.
Marcin Kaczmarek nie ukrywa, że mecz przeciwko Koronie będzie dla niego wyjątkowy... głównie ze względu na styl gry jaki prezentują kielczanie. – Kiedy grałem w Kielcach (lata 2005-2008), ten zespół grał głównie do przodu i nic się nie zmieniło. Nie grozi nam scenariusz z derbów z Arką, gdzie rywal nastawiony był tylko na murowanie bramki. To będzie otwarty mecz, może paść dużo bramek – powiedział dla Gazety Wyborczej.
Fot. Paula Duda
Wasze komentarze