Talant Dujshebaev pod wrażeniem gry najbliższego rywala jego zespołu: Czapki z głów
Norweski Kolstad będzie najbliższym rywalem Industrii Kielce w drugim grupowym spotkaniu Ligi Mistrzów w tym sezonie. Kielczanie zagrają w Skandynawii o pierwsze punkty, chcąc zmazać plamę po domowej porażce z Aalborgiem. Trener mistrzów Polski przestrzega jednak przed silnym i niedocenianym zespołem oponentów.
Industria Kielce zaczęła nowy sezon Ligi Mistrzów poniżej oczekiwań. Już w pierwszym meczu fazy grupowej przyjezdnym udało się obalić twierdzę przy ul. Drogosza, a sam zespół żółto-biało-niebieskich zagrał dalece od drzemiącego w nim potencjału. Teraz jednak przed kielczanami drugi mecz w tegorocznej edycji i szansa na przełamanie.
Rywalem mistrzów Polski będzie norweski Kolstad, który w pierwszej serii gier zanotował wysokie zwycięstwo nad Eurofarmem Pelister 31:22. Rezultat tej potyczki, a zwłaszcza łatwość, z jaką ekipa z Trondheim poradziła sobie z rywalami, wzbudziła wielki respekt u Talanta Dujshebaeva.
– Sam wynik samego meczu, który zagrali z Pelistrem, robi wrażenie, jednak gdy popatrzymy na zawodników, jakich posiadają, to uświadomimy sobie, dlaczego padł taki wynik. Mają świetnych zawodników. Czapki z głów dla nich za rozmiary tego zwycięstwa. Cały czas kontrolowali mecz z przewagą sześciu, siedmiu bramek. Jesteśmy bardzo skoncentrowani przed nachodzącymi zawodami – zauważył trener.
Kielczanie poszukają pierwszych punktów w tej edycji Ligi Mistrzów. Z perspektywy domowej potyczki z Aalborgiem czy nawet bardzo dobrego występu najbliższych oponentów w Macedonii klubowych wicemistrzów Europy interesuje tylko komplet "oczek". Pozytywnym sygnałem przed czwartkowymi zmaganiami jest z pewnością poprawiająca się sytuacja kadrowa zespołu.
– Nastroje są takie jak zwykle. Porażka z Aalborgiem nas bardzo bolała. Zawsze powtarzam, że polska liga i Liga Mistrzów to co innego. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Paczkowski i Thrastarson wracają do gry, ale nie stać ich na ten moment na udział w Lidze Mistrzów. Na krajowym podwórku będą na razie budowali formę, krok po kroku. Wiem, w jakiej sytuacji jesteśmy, nasz cel się jednak nie zmienia. Nie będziemy płakać, walczymy dalej. Ten cel to 24 punkty w grupie, margines błędu jest teraz mniejszy, ale nie poddajemy się – zaznacza.
Początek czwartkowego meczu o godz. 18:45.
fot. Anna Benicewicz-Miazga