Nieudana pogoń Korony w Warszawie. Legia w "dziesiątkę" dowiozła skromne zwycięstwo
Korona Kielce przegrała 0:1 w Warszawie. Legia grała od 74. minuty w niedowadze, ale skutecznie uniemożliwiła gościom powrót do domu z punktami.
Szkoleniowiec Korony, Kamil Kuzera w stosunku do poprzedniego meczu dokonał dwóch zmian. Swoje pierwsze minuty dostał w tym sezonie Yoav Hofmayster, który dołączył do zespołu w tym oknie transferowym. Do pierwszej jedenastki wrócił z kolei Kyryło Petrov. Nieobecni w składzie na to spotkanie byli kontuzjowani Jakub Łukowski oraz, co ciekawe, Miłosz Trojak. Kapitan kielczan dołączył do listy poszkodowanych tuż przed wyjazdem do stolicy.
Przez większość czasu w pierwszej połowie Legioniści starali utrzymywać się przy piłce. Bardzo aktywny był Makana Baku, do którego koledzy często kierowali futbolówkę. W 13. minucie spotkania ciekawym podaniem popisał się Yuri Ribeiro, wypatrując w polu karnym Muciego, jednak Albańczyk nie przyjął piłki.
Spore zagrożenie zespół gospodarzy stworzył też w 15. minucie, kiedy to po rzucie rożnym piłkę piąstkował Dziekoński. Dopadł do niej Rosołek i mocnym strzałem z 20 metrów obił poprzeczkę. Chwilę później po centrze Baku do strzału z przewrotki złożył się Pekhart, jednak golkiper Korony stanął na wysokości zadania.
W 26. minucie, po centrze Kuna i sporym zamieszaniu w polu karnym, defensorom Korony nie udało się upilnować najbardziej aktywnego zawodnika w tym meczu, Makany Baku, który dopadł do futbolówki i mocnym strzałem z bliskiej odległości pokonał Xaviera Dziekońskiego.
Korona szukała swoich szans w wydłużonych podaniach do Szykawki, który starał się ją utrzymywać i rozgrywać do partnerów. Jednak nie wychodziło to zespołowi z Kielc najlepiej, gdyż w pierwszej części spotkania Koroniarze nie oddali nawet celnego uderzenia na bramkę Tobiasza. Dobrą okazję żółto-czerwoni mogli mieć w 37. minucie, gdy blisko pola karnego faulowany był lewy defensor Korony. Sędzia Sylwestrzak ustawił rzut wolny, a do przedmiotu gry podszedł Ronaldo Deaconu, przeniósł on jednak futbolówkę nad bramkę.
W drugą połowę złocisto-krwiści chcieli wejść odważniej, jednak pierwszy strzał należał do Legionistów. Na bramkę uderzał Patryk Kun, na wysokości zadania stanął Xavier Dziekoński. Chwilę później uderzał jeszcze Bartosz Slisz, jednak piłka zmierzała w sam środek bramki i nie stworzyła żadnego zagrożenia.
Koroniarze w drugiej części starali się wysoko naciskać na obrońców Legii, Ci jednak dobrze radzili sobie z wychodzeniem spod pressingu zakładanego przez złocisto-krwistych. W 65. minucie kibice z Kielc mogli zobaczyć pierwszy celny strzał swojej drużyny, uderzał Jacek Podgórski. Świeżo wprowadzony na plac gry zawodnik strzelił jednak zbyt słabo, by zagrozić bramce Tobiasza.
W 74. minucie wszyscy fani Korony mogli zobaczyć małe światełko w tunelu, gdyż po drugiej żółtej kartce z boiska wyleciał zawodnik gospodarzy, Artur Jędrzejczyk. Chwilę potem po zagraniu piłki w pole karne sędzia tego spotkania wskazał na „wapno”. Faulowany był Dalmau, jednak jak się okazało po analizie zespołu VAR, Hiszpan znajdował się na pozycji spalonej, więc grę wznowiła Legia. Przez resztę spotkania Korona była zmuszona do gry w ataku pozycyjnym.
Kielczanie byli bardzo blisko trafienia wyrównującego, ale znów zabrakło nieco szczęście i konkretów w szesnastce rywali. Szansa na pierwsze trzy punkty znów odłożona w czasie. Za tydzień złocisto-krwiści poszukają szczęścia w meczu z Zagłębiem.
Legia Warszawa – Korona Kielce 1:0 (1:0)
Bramki: Baku 26'
Legia: Tobiasz – Jędrzejczyk, Augustyniak, Ribeiro – Baku, Josue (60’ Elitim), Slisz (72’ Celhaka), Kun – Rosołek (72’ Kramer), Pekhart (60’ Gual), Muci (75’ Rose)
Korona: Dziekoński – Godinho, Zator, Hofmeister, Petrow (78’ Błanik), Briceag – Takacz (78’ Strzeboński), Remacle (65’ Czyżycki), Deaconu (65’ Podgórski), Nono – Szykawka (69’ Dalmau)
Żółte kartki: Slisz, Jędrzejczyk, Ribeiro – Kwiecień, Takac, Nono
Czerwona kartka: Jędrzejczyk (2 żółte)
fot. Michał Gajos