Nowy mistrz Polski, a może niemal pewne utrzymanie? Korona gra z Rakowem
Już dziś możemy poznać nowego mistrza Polski. Wszystko ma przesądzić się w Kielcach na Suzuki Arenie. Czy komplet publiczności przy Ściegiennego zobaczy koronację Rakowa Częstochowa, a może uniesie się w ekstazje po zaskakującej wygranej kielczan?
W niedzielę 7 maja o godz. 15:00 wybrzmi pierwszy gwizdek spotkania Korony Kielce z Rakowem Częstochowa w ramach 31. serii gier PKO Ekstraklasy. Już w pierwszej kolejce maja możemy poznać nowego mistrza Polski. Warunek jest jeden – ekipa Marka Papszuna musi podnieść z boiska Suzuki Areny choćby jeden punkt.
Taki remisowy wynik z pokorą i szacunkiem przyjmą z pewnością piłkarze Kamila Kuzery. Żółto-czerwoni nadal walczą o przystemplowanie utrzymania na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. W tym celu muszą zainkasować jeszcze kilka punktów. Wyliczenia statystyków mówią o czterech "oczkach" (w sumie 40), które miałby przesądzić o wykonaniu zadania. Koroniarze chętnie ukroją kawek z tego tortu pełnej puli, ale mimo wszystko nie porzucą starań o zgarniecie całego wypieku.
– Jeden punkt zawsze mamy przed meczem. To jest tylko, albo aż, 90 minut. W tym czasie może się wiele wydarzyć. Zespół i ludzie, których mam w drużynie oraz sztabie, są w stanie wygrać z każdym. Kiedy jesteśmy zdeterminowani i konkretni, w tym co robimy, możemy postraszyć każdego – uważa opiekun złocisto-krwistych.
W tym miejscu trzeba nadmienić, że ewentualny remis byłyby swoistą anomalią w zestawieniu dotychczasowych spotkań obu ekip. Wszak na 12 dotychczasowych konfrontacji nie odnotowano podziału punktów ani razu. Pięć partii na swoją stronę przechylili kielczanie, siedem – częstochowianie.
Ostatnie miało miejsce pod koniec października ubiegłego roku. Lider ekstraklasy pokonał drużynę Leszka Ojrzyńskiego 1:0 po golu z rzutu karnego. Wynik nie odzwierciedlił jednak dysproporcji w piłkarskiej prezentacji i pomyśle na futbol. Tamta Korona była jednak skoncentrowana na głęboką defensywę.
– Mecz w Częstochowie był specyficzny. Graliśmy mega nisko. Ostatnio Legia tak zagrała, ale inaczej zadziałały pewne rzeczy. Z Rakowem nie trzeba grać otwartego futbolu, ale na pewno do meczu trzeba podejść bez bojaźni i strachu. To tylko ludzie. Każdego można ograć – twierdzi Kamil Kuzera.
Niedzielna potyczka będzie wyjątkowa dla dwóch zawodników przyjezdnej ekipy – Marcina Cebuli oraz Witora Długosza. Byli gracze Korony wrócą na stare śmieci, gdzie mogą sięgnąć po najważniejsze klubowe trofeum w kraju na oczach ponad 14 tysięcy widzów. – To byłoby coś wyjątkowego. W Koronie spędziłem 14 lat. Ten klub zawsze będzie w moim sercu. Śledzę jej mecze. Wiem, że w niedzielę będzie komplet kibiców. Już wyobrażam sobie tę atmosferę. To byłoby fajne uczucie dla mnie – powiedział nam w wywiadzie ten drugi.
fot. Grzegorz Ksel
Czytaj również: Seria Percy Jackson