Seria zwycięstw przerwana, choć Korona nadal niepokonana w Kielcach. Z Zagłębiem remis
Korona Kielce zremisowała 2:2 w meczu 29. kolejki z Zagłębiem Lubin. Podopieczni Kamila Kuzery znów zdołali odrobić straty, wyrównać i wyjść na prowadzenie po dublecie Szykawki, jednak tym razem nie uniknęli utraty następnego trafiania. Wszystkie gole padły przed przerwą. Żółto-czerwoni przerwali serię sześciu domowych zwycięstw z rzędu.
Kielczanie wyszli na boisko podczas tego spotkania z dwiema zmianami w składzie, odnosząc się do ubiegłotygodniowej potyczki z Jagiellonią. Marcusa Godinho zastąpił Jacek Pogórski, natomiast w miejscu Dalibora Takaca zameldował się Nono, który wrócił po przymusowej pauzie podyktowanej nadmiarem żółtych kartek.
Pierwszy kwadrans zawodów przyniósł zgromadzonym na Suzuki Arenie kilka dogodnych sytuacji z obu stron. W ekipie Zagłębia niezwykle produktywny był Filip Starzyński, który napędził trzy obiecujące szanse na samym początku zawodów. Kielczanie odpowiedzieli indywidualnym rajdem Jakuba Łukowskiego czy uderzeniem Ronaldo Deaconu.
Obraz zawodów był bardzo wyrównany. Pomimo rzeczonych okazji trudno było doszukiwać się tych stuprocentowych. Taką na pewno nie była ta Zagłębia z 19. minuty, gdy goście objęli prowadzenie. Podopieczni Fornalika rozegrali szybki kontratak, który początkowo nie przyniósł wymiernych efektów. Lubinianie uspokoili grę. Futbolówka krótką chwilę krążyła miedzy nogami miedziowych, aż dotarła do Poletanovicia. Serb ustawiony w świetle bramki długo się nie zastanawiał i posłał, wydawało się, niegroźny strzał w stronę Konrada Forenca. Niestety na drodze do bramkarskich rękawic stanął jeszcze Miłosz Trojak, kierując przedmiot gry do własnej siatki obok bezradnego kolegi.
Na odpowiedź żółto-czerwonych trzeba było poczekać kilka dobrych minut. To goście nadal atakowali, to goście czuli się pewniej na placu gry. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 29. minuty, gdy gracze Kuzery doprowadzili do wyrównania. Ronaldo Deaconu posłał świetne dośrodkowanie z rzutu rożnego na głowę Evgeniyego Szykawki, a ten książkowo zamienił tę centrę na gola.
Od tej chwili perspektywy na drugie trafienie przechyliły się bliżej gospodarzy. Koroniarze dłużej utrzymywali się w posiadaniu, mieli coraz więcej z gry, co udokumentowali kolejną bramką Białorusina w 40. minucie. Tym razem 31-latek skorzystał z wybornego podania Jacka Podgórskiego, który w wyborny sposób obsłużył zgubionego z lubińskich radarów zawodnika.
Suzuki Arena odleciała, wyczekując na moment wytchnienia podczas przerwy. Nikt nie spodziewał się jednak tego, że Zagłębie zdoła podnieść się jeszcze przed zmianą stron. Żółto-czerwoni znów zostali zwiedzeni w bocznym sektorze boiska, gdzie po kombinacyjnej wymianie do piłki dopadł Kacper Chodyna. Gracz oznaczony numerem "26" zdecydował się na mocne podanie ziemią, a jego adresatem był Marko Poletanović. Pomocnik 15. ekipy ekstraklasy już bez udziału złocisto-krwistych umieścił futbolówkę w samym okienku bramki strzeżonej przez Forenca. Wynik końcowy po 45 minutach brzmiał więc 2:2.
Początek drugiej połowy stał pod znakiem brzydszej dla oka gry. Sędzia często sięgał po gwizdek, przerywając płynność meczu z uwagi na rosnącą liczbę fauli. Z biegiem czasu wydarzenia na placu boju coraz mocniej przypominały to, co działo się przed przerwą. Zagłębie łapało swój rytm, przeważało i wykazywało dużo większą inicjatywę od swoich oponentów.
Kluczową personą w szeregach ekipy z Dolnego Śląska był wspominany wcześniej Filip Starzyński. Mózg drużyny gości był regulatorem tempa rozgrywanych akcji oraz kreatorem kolejnych szarż. 32-latek często niepokoił swoimi centrami pole karne Konrada Forenca. Zresztą po jednej z takich sytuacji golkiper kielczan odniósł poważnie wyglądający uraz. Przerwa trwa dobrych kilka minut. Do zmiany już szykował się Marceli Zapytowski, jednak ostatecznie musiał obejść się smakiem. Były bramkarz miedziowych zagryzł zęby i ostatecznie dokończył niedzielne zawody.
A miał tego dnia pełne ręce roboty. Lubinianie nie odpuszczali defensywie Koroniarzy, stawiając ich pod nieustanną presją. Choć z drugiej strony przyjezdnym bramkowało konkretów. Beniaminek, momentami heroicznie, bronił wyniku dostępu do bramki, ale był w tym skuteczny. Finalnie oba zespoły podzieliły się punktami, a Koroniarze zakończyli serię wygranych przy własnej publiczności na sześciu potyczkach.
Korona Kielce – Zagłębie Lubin 2:2 (2:2)
Bramki: Szykawka 29', 40' – Trojak 19' (sam.), Poletanović 44'
Korona: Forenc; Zator, Malarczyk (Kwiecień 61'), Trojak, Briceag; Łukowski (Błanik 61'), Nono, Deaconu (Szpakowski 70'), Petrow (Takac 70'), Pogórski (Kiełb 87'); Szykawka
Zagłębie: Dioudis; Kopacz, Ławniczak, Grzybek, Starzyński (Pieńko 72'), Poletanović (Makowski 89'), Chodyna, Kłudka, Bohar (Gaprindashvili 62'), Kurminowski (Świerczok 72'), Łakomy
Kartki: Petrow, Trojak, Kwiecień
fot. Grzegorz Ksel