Czerwony Nono i kolejny wyjazdowy remis Korony Kielce
Żółto-czerwoni niepisaną tradycję podtrzymali i kolejny mecz na wyjeździe zremisowali. 27. kolejka PKO Ekstraklasy w wykonaniu Korony Kielce i Górnika Zabrze zakończyła się wynikiem 1:1 i w konsekwencji podziałem punktów.
Do czwartkowego spotkania poprzedzającego święta, podopieczni Kamila Kuzery przystąpili do gry bez dochodzącego do zdrowia po zapaleniu płuc Jacka Podgórskiego. Na niegroźny uraz narzekał Dawid Błanik i nie było wiadomo, czy pojedzie do Zabrza, jednak ostatecznie pojawił się na ławce rezerwowych.
Dla obu zespołów było to bardzo ważne spotkanie, ponieważ oba walczą o utrzymanie i przed meczem były sąsiadami w tabeli PKO Ekstraklasy. Korona zajmowała 15. miejsce, zaś Górnik Jana Urbana plasował się oczko niżej, czyli już w strefie spadkowej.
Z tego względu determinacja po obu stronach już od pierwszych minut była wyraźnie widoczna. Zabrzanie z pierwszego trafienie cieszyli się już w 3. minucie spotkania. Miejscowi momentalnie zdominowali środek pola, Damian Rasak posłał prostopadłą piłkę do Kanjiego Okunukiego, a Japończyk bez problemu pokonał Konrada Forenca. Jednak po weryfikacji VAR okazało się, że piłkarz miejscowych był na spalonym i ten gol nie został uznany.
Poza tą akcją, pierwszy kwadrans w wykonaniu obu zespołów był raczej senny, ale już minutę później kielczanie zdobyli gola! Najpierw podanie z defensywy przez całe boisko, prosto na lewe skrzydło, posłał Kyryło Petrow. Tam na pełnym biegu futbolówkę przejął Marius Briceag, podciągnął akcję pod pole karne, by następnie złamać ją podaniem na środek pola karnego, prosto do nabiegającego Jakuba Łukowskiego. Kielecki najlepszy strzelec bez przyjęcia posłał futbolówkę do siatki drużyny przeciwnej powiększając swój dorobek do 10 goli!
Tuż po tej stracie gospodarze przystąpili do walki o jej odrobienie. Najpierw na listę strzelców w 24. minucie mógł wpisać się Daisuke Yokota, który strzelał z bliska po podaniu Okunukiego, ale tym razem żółto-czerwonych z opresji wyratował Forenc. Trzy minuty później kolejna japońska akcja – Yokota do Okunukiego, który wolejem próbował wstrzelić się w kielecką bramkę, lecz piłka nawet nie leciała w jej światło.
Kolejna akcja miała miejsce w 34. minucie meczu. Zabrzanie odnotowali przechwyt w środku pola, następnie piłka powędrowała do Yokoty, który od razu podał do Podolskiego, ten zaś wystawił futbolówkę na wolne pole do Okunukiego. Gracz Górnika próbował dokręcić piłkę tak, by ta wpadła do siatki tuż przy słupku, jednak rewelacyjną interwencją wykazał się Konrad Forenc. Bramkarz z Kielc wyciągnął się jak struna, odbił strzał i zażegnał krytyczną sytuację.
Miejscowi mieli inicjatywę sprawczą po swojej stronie, ale wyraźnie brakowało im przysłowiowej kropki nad "i" w postaci bramki. Za to Korona doskonale wykorzystała swoją okazję, korzystny wynik z pierwszej połowy obroniła i zeszła do szatni przy stanie 1:0.
Nieudany rzut rożny Korony, kontra Górnika i gol...
Jan Urban postanowił nie czekać i na inauguracje drugiej połowy uskutecznił jedną zmianę, gdzie Robert Dadok został zastąpiony przez Pawła Olkowskiego. Rezerwowy już 4 minuty później miał szansę na zmianę wyniku, jednak jego strzał z dystansu był mocno niecelny.
Pierwszy kwadrans drugiej części spotkania to kilka niezłych akcji po obu stronach, których jednak żadna z nich nie zdołała wykorzystać. W 60. minucie kielczanie dokonali dwóch zmian. Na boisku pojawili się Dawid Błanik oraz Marcin Szpakowski, którzy zmienili Ronaldo Deaconu i Marcusa Godinho.
"Błaniu" w transmisji telewizyjnej określony został mianem "ekskluzywnego rezerwowego", co nie powinno dziwić. Kielecki skrzydłowy z miejsca zabrał się do pracy przysparzając defensywie gospodarzy wielu problemów.
Niestety, zmiany nie uchroniły kielczan przed stratą bramki. W 65. minucie meczu Korona egzekwowała rzut rożny. Piłka spadła pod nogi Miłosza Trojaka, a ten zamykał akcję tak niefortunnie, że jego uderzenie odbiło się od nóg rywala i potoczyła się w kierunku kieleckiej bramki. Miejscowi poczuli krew i zbudowali z tej sytuacji kontratak, na której froncie znaleźli się Podolski oraz Piotr Krawczyk. Niemiecki zawodnik wystawił piłkę Krawczykowi, a ten pokonał Forenca. Dodajmy, że odnotował on gola 5 minut od wejścia na plac gry z ławki rezerwowych.
Po wyrównaniu zabrzanie ewidentnie uwierzyli w to, że mogą czwartkowy mecz wygrać. Gospodarze skomasowali ataki, a goście przystąpili do rozpaczliwej obrony. Ta była przerywana nielicznymi akcentami ofensywnymi ze strony żółto-czerwonych. W 80. minucie strzał na bramkę rywali w białych trykotach oddał Jacek Kiełb. Daniel Bielica interweniował na raty, ale piłki do siatki nie wpuścił.
W ostatnich minutach meczu kielczanie zdołali się wygrzebać z własnej połowy, próbowali zdobyć bramkę dającą 3 punkty, jednak ostatecznie nie zdołali sforsować defensywy drużyny przeciwnej. W 90. minucie drugą żółtą kartkę i w rezultacie czerwoną, ujrzał Nono. Przyjezdni przez 3 minuty musieli grać w osłabieniu, jednak nie dali się przełamać. Ostateczny wynik to 1:1. Korona zyskuje 1 punkt, a Zabrze traci 2.
Górnik Zabrze – Korona Kielce 1:1 (0:1)
Bramki: Krawczyk 66’ – Łukowski 17’
Górnik: Bielica – Dadok (46’ Olkowski), Bergstrom, Janicki, Janża – Yokota (60’ Krawczyk), Mvondo, Rasak, Okunuki (65’ Sekulić) – Podolski, Włodarczyk (60’ Cholewiak)
Korona: Forenc – Zator, Malarczyk, Trojak, Briceag – Godinho (60’ Godinho), Petrow (87’ Kwiecień), Deaconu (60’ Szpakowski), Nono, Łukowski (77’ Kiełb) – Szykawka (87’ Kostorz)
Żółte kartki: Dadok, Janża, Okunuki, Rasak – Godinho, Szpakowski, Nono
Czerwona kartka: Nono (za dwie żółte)
Fot. Grzegorz Ksel