Moja walka z pechową trzynastką

05-10-2010 16:40,

Nigdy przesądny nie byłem. Nawet gdy jakiś czas temu, trzynastego w piątek, złamałem rękę, nie zrzucałem winy na pecha. Tym bardziej nie przejmowałem się faktem, iż najważniejszym startem w bieżącym roku, będzie mój trzynasty maraton w karierze - 37. Berlin Marathon.

Cały etap przygotowań od listopada 2009 do września 2010 przebiegał wręcz idealnie. Poprawiłem „życiówki” na dystansie 10 km i w półmaratonie, przepracowałem bardzo solidnie okres bezpośredniego przygotowania startowego, odbyłem owocny obóz w Szklarskiej Porębie. Pozostał ostatni mocny trening – start na 10 km w Busku Zdroju. Biegło mi się fenomenalnie, szczyt formy miał przyjść za tydzień.

Niestety, zamiast dyspozycji życia, pojawiło się silne zapalenie gardła. Wszystkie znane mi naturalne sposoby walki z przeziębieniem zawiodły. Gdy ból osiągnął apogeum uniemożliwiające przełykanie śliny, udałem się do lekarza. Do startu pozostały 3 dni. Przepisany mi antybiotyk stanowił wyrok zakazujący startu w Niemczech. Czyżby cała praca na marne? Trzynasty maraton, jednak pechowy?

Nie zamierzałem tak łatwo skapitulować. Po powrocie z przychodni, obiecałem sobie, że do wieczora nie biorę antybiotyku. Jeśli ustąpi gorączka i ból gardła, nie wezmę go w ogóle. Uprawiając lata temu wspinaczkę sportową, poznałem kanony treningu mentalnego. Jest on niezmiernie ważny w sportach technicznych. Metody z niego zaczerpnięte, można z powodzeniem stosować przy leczeniu chociażby kontuzji. Pragnienie wyzdrowienia i pobiegnięcia maratonu, do którego szykowałem się cały rok, spowodowały, że postanowiłem mentalnie zmusić organizm do zduszenia choroby.

Nie wiem czy niemiłosierny ból i opuchnięcie gardła oznaczało ostateczną walkę organizmu z chorobą i rychłe jego zwycięstwo, czy moja nieparlamentarna rozmowa z samym sobą przyniosła efekt, niemniej jednak, z każdą godziną czułem się lepiej. Wieczorem co prawda temperatura nie spadła do wyznaczonej przeze mnie granicy przyzwoitości, ale antybiotyk i tak poszedł w odstawkę. W piątek rano wyszedłem pobiegać. Dałem radę zrobić tylko 6 km. Gardło już prawie nie bolało, pozostała jedynie gorączka, która wkrótce miała ustąpić. Wieczorem, pakując walizkę, wiedziałem, że do Berlina jadę. Nie byłem natomiast jeszcze pewny w jakiej roli – kibica, zawodnika, czy może pacemakera dla klubowego kolegi Roberta, który miał w Berlinie za zadania rozprawić się z trzema godzinami. Decyzję miałem podjąć w niedzielę rano, tuż przed startem.

Do stolicy Niemiec wyruszyliśmy w nocy z piątku na sobotę. Tylko się uśmiechnąłem odbierając na Okęciu kartę pokładową z miejscem nr 13. W autobusie lotniskowym wśród pasażerów rozpoznajemy Tomasza Lisa, znanego dziennikarza telewizyjnego i publicystę, ale też maratończyka, któremu towarzyszyła żona, Hanna Smoktunowicz. O dziwo nasza trójka wzbudzała dużo większe zainteresowanie, niż gwiazdy szklanego ekranu a to za sprawą koszulki Zenka z maratonu nowojorksiego.

W czasie podróży, z każdą chwilą czułem się lepiej. Czyżby koniec pecha? Zwątpienie pojawiło się ponownie, gdy kapitan naszego samolotu poinformował, iż z powodu mgły będziemy jakiś czas krążyć nad lotniskiem Tegel. Zacząłem się niepokoić, czy aby mój pechowy trzynasty maraton, nie popsuje startu współtowarzyszom podróży. Gdy czas wykonywania pętli nad lotniskiem przekroczył 30 minut, zaczęliśmy się zastanawiać jaki zasięg ma nasz malutki Embraer 145. Nim skończyliśmy dyskusję, steward poinformował, że podchodzimy do lądowania. Samolot zanurkował w szare czeluści. Widoczność była zerowa. Wypatrywaliśmy ziemi, jak marynarze Krzysztofa Kolumba lądu Indii. Będąc na wysokości około 50 m ujrzałem dachy budynków. Lądujemy, udało się! Przed nami i po nas nie wylądowała żadna inna maszyna.

Po zostawieniu bagażu w hotelu, udaliśmy się do biura zawodów. Tam czekała na mnie miła niespodzianka. Organizatorzy, na podstawie mojego zeszłorocznego wyniku i planowanego tempa w nowej edycji biegu, przydzielili mnie do najlepszej strefy startowej, razem z elitą. Już wiedziałem że wystartuję, ba! że dam z siebie wszystko i zaryzykuję bieg na wynik, jaki sobie założyłem przed chorobą. Atakuję więc 2:40! Ciekawe co na to osłabiony chorobą organizm?

Wkrótce okazało się, że to nie jest jedyna niewiadoma, gdyż mocno się rozpadało. Po powrocie do hotelu przygotowałem wszystko do jutrzejszego startu. Przypinając do koszulki startowej numer z literką A, oznaczającą strefę startową, czułem się fenomenalnie. Kompletnie zapomniałem o chorobie, a może starałem się o niej nie myśleć? Nie przestawało padać. Spać położyłem się o 19:30. W końcu nic nie bolało, trzeba było nadrobić zaległości z całego tygodnia.

Pobudka o 5:30 w niedzielę. Odruchowo przykładam dłoń do czoła. Zimne! Budzę chłopaków, nie są zadowoleni. Jemy, pijemy i udajemy się na start. Lało całą noc, leje nadal. Nie przejmuję się tym, przedwczoraj nie wiedziałem, czy w ogóle będę w stanie przyjechać do Berlina. Do miasteczka maratońskiego ściągają tłumy biegaczy. Ma ich być 40 000!

Miny mają nietęgie. Mam wyrzuty sumienia, że to przez mój pechowy trzynasty maraton wszyscy będą biegli w strugach deszczu. Na dodatek od czasu do czasu zrywa się wiatr. Jest zimno! Rozgrzewka po błotnistych alejkach parku okalającego Unten den Linden Strasse, na której zlokalizowano prostą start – meta, powoduje namoknięcie butów i znaczne zwiększenie ich wagi.

W końcu wystrzał z pistoletu. Jak to na maratonie, staram się wyłączyć, oczyścić umysł, o niczym nie myśleć, zwłaszcza o dystansie jaki przede mną. Cały czas jednak pojawia się wątpliwość, czy aby jestem w stanie walczyć na 100%? Czy osłabienie chorobą da o sobie znać i kiedy? Wszystko mija po 15 km. Biegnie się nadzwyczaj dobrze. Nim się zorientowałem, mijam półmetek. Mam 4 sekundy zapasu (01:19:56). W drugiej części dystansu opady lekko się nasilają. Organizm coraz bardziej się wychładza. Na 35 km biegnę co do sekundy na wynik 2:40. Niestety, mięśnie polewane bez przerwy zimną wodą bolą coraz bardziej. Nie mogę utrzymać już tempa 3:47/km. Buty, koszulka i spodenki ważą coraz więcej.

Jednak pomimo zwolnienia, z łatwością wyprzedzam kolejnych zawodników. To bardzo mobilizujące. Na ostatnich kilometrach daję z siebie wszystko. Wpadam wykończony na metę. Wynik 2:41:08. Jestem bardzo zadowolony. Rekord życiowy poprawiłem o 2 minuty i 7 sekund! Z pojedynku z pogodą, chorobą, a przede wszystkim bzdurnym przesądem wychodzę zwycięsko!

Robert Odo ostatecznie także poprawił rekord życiowy, uzyskując wynik 3:03:00, natomiast Zenon Stępień, ponownie potwierdził swoją równą, wysoką formę na trasach biegów długich uzyskując czas 2:52:33. Następnego dnia, czytając w lokalnej, berlińskiej prasie artykuł zatytułowany „Bieg, czy już pływanie” zdajemy sobie sprawę w jak trudnych warunkach przyszło nam rywalizować. Pomimo obolałych nóg, z czystym sumieniem idziemy pozwiedzać.

P.S. Nie próbujcie tego w domu. Bieganie maratonu w deszczu po chorobie skutkuje zazwyczaj silnym zapaleniem zatok.

Piotr Rodzik

------------

Dziękujemy, że jesteś z nami i wspierasz twórczość dostępną na CKsport.pl. Kliknij w link poniżej i postaw naszej redakcji symboliczną kawę.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wasze komentarze

Rem2010-10-05 22:17:53
Piotrek, Piotrek, nasz chuligan!!!!
Gratuluje!!!!
mirka2010-10-06 20:58:50
Bardzo fajny artykuł:)
KBspwLyUpgUZnvXG2011-01-11 20:47:53
dXdyxQ <a href="http://ncanmkdngwkz.com/">ncanmkdngwkz</a>, [url=http://hhydzuxynbzo.com/]hhydzuxynbzo[/url], [link=http://vfmwlrnulubo.com/]vfmwlrnulubo[/link], http://hmwoboohxozz.com/

Ostatnie wiadomości

– Już mecz ze Stalą trochę nas zbudował, jednak po drodze przydarzyła się wpadka z Wartą, bo tak to nazywam, gdzie nie zagraliśmy dobrze i straciliśmy trzy punkty. Wygrana nad Radomiakiem pokazała, że musimy w siebie wierzyć, bo potrafimy grać. Jak jesteśmy zdeterminowani, bezpośredni oraz odważni, to takie taktyczne i typowo piłkarskie rzeczy same przychodzą – mówi przed poniedziałkową rywalizacją z Puszczą Niepołomice Jacek Podgórski, zawodnik Korony Kielce.
W poniedziałek Korona Kielce będzie chciała pokazać, że pogrom Radomiaka nie był dziełem przypadku i wygrać na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. Z kogo nie będzie mógł w Krakowie skorzystać trener Kamil Kuzera?
Przed 20-krotnymi mistrzami Polski rewanżowy mecz ćwierćfinału Orlen Superligi z KGHM Chrobrym Głogów. Sobotni (27 kwietnia) pojedynek może zdecydować o awansie do finałów ligowej rywalizacji.
– Piłka ręczna to taka dyscyplina, w której my, skoczkowie narciarscy, zostalibyśmy zmieceni z boiska. Widzę, że ten sport wyróżnia walka i zaangażowanie. I tak to powinno wyglądać – powiedział po meczu Industrii Kielce w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z SC Magdeburgiem znakomity polski skoczek narciarski, Dawid Kubacki, który oglądał go z trybun Hali Legionów.
Bartosz Frankowski będzie sędzią meczu 30. kolejki PKO BP Ekstraklasy, w którym Korona Kielce zmierzy się z Puszczą Niepołomice. Spotkanie przy ulicy Józefa Kałuży będzie 25 konfrontacją z udziałem „żółto-czerwonych” prowadzoną przez tego arbitra.
Podczas ćwierćfinałowego starcia Industrii Kielce z SC Magdeburg kontuzji doznał Michał Olejniczak. I choć samo zdarzenie wyglądało dramatycznie, uraz jest zdecydowanie mniej groźny niż spodziewano. To byłoby na tyle jeśli chodzi o dobre informacje, ponieważ kieleckiego szczypiornistę czeka dłuższa przerwa.
Industria Kielce w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów pokonała S.C. Magdeburg 27:26. – Trudno określić, jak układają się teraz szanse na awans – powiedział po spotkaniu Alex Dujszebajew, kapitan „żółto-biało-niebieskich”.
Industria Kielce w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów pokonała S.C. Magdeburg 27:26. – Na wyjeździe przy takiej grze w ataku pozycyjnym to może skończyć się nawet 10 bramkami straty – powiedział po spotkaniu Tałant Dujszebajew, trener „żółto-biało-niebieskich”.
W trakcie spotkania Ligi Mistrzów między Industrią Kielce, a Magdeburgiem, którego stawką jest awans do Final4 tych rozgrywek, potwornie wyglądające kontuzji nabawił się Michał Olejniczak.
Wielkie emocje w Hali Legionów podczas ćwierćfinałowego spotkania Industrii Kielce z Magdeburgiem w ramach Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski, przy głośnym wsparciu z trybun, walczyli niesamowicie i wygrali 27:26.
Korona Kielce w ostatnim meczu rozprawiła się na własnym terenie z Radomiakiem Radom aż 4:0. Żółto-czerwoni nie dali rywalom szans, zainkasowali komplet punktów i tym samym podtrzymują swoje szanse na utrzymanie w elicie. Kto Waszym zdaniem był najlepszym kieleckim zawodnikiem tego starcia? Ogłaszamy wyniki sondy!
W swoim trzecim sezonie w Lotto Superlidze Global Pharma Orlicz 1924 Suchedniów znalazł się w czołówce, ale tym razem medalu nie zdobył. Suchedniowska drużynę czeka jeszcze finał rozgrywek o Drużynowy Puchar Polski.
W ubiegły weekend na boiskach 1. Ligi rozegrano 28. serię gier. Upłynęła ona pod znakiem świetnego powrotu z zaświatów Wisły Kraków oraz kolejnych triumfów Lechii i Arki, które zdecydowanie uciekły reszcie stawki i pewnie kroczą po Ekstraklasę.
Korona Kielce poznała termin ostatniego meczu na Suzuki Arenie, w którym zmierzy się z Ruchem Chorzów.
Sławomir Szmal ogłosił chęć startu w wyborach na prezesa Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Legendarny bramkarz chce zreformować organizację zarządzającą rodzimym handballem, a o swojej decyzji poinformował na specjalnej konferencji prasowej.
Dwóch zawodników Korony Kielce: Piotr Malarczyk oraz Jewgienij Szykawka zostało nominowanych do najlepszej jedenastki 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Dla Białorusina jest to pierwsze tego typu wyróżnienie w trwającym sezonie.
W 29. kolejce Ekstraklasy padł absolutny rekord frekwencji w XXI wieku. Na Stadionie Śląskim spotkanie pomiędzy zaprzyjaźnionymi Ruchem Chorzów i Widzewem Łódź oglądało przeszło 50 tysięcy osób.
Maciej Giemza z Piekoszowa obok Kielc wraz z pilotem Rafałem Martononem zwyciężyli w pierwszej rundzie Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych – rajdzie Baja Drawsko Pomorskie 2024.
20-krotni mistrzowie Polski rozpoczynają decydującą rywalizację o Final Four Ligi Mistrzów. Do Hali Legionów przyjeżdża obrońca trofeum – S. C. Magdeburg.
Pogoń Siedlce niepokonana od dwóch miesięcy, a Radunia Stężyca z okazałym przełamaniem. Za nami 29. kolejka II ligi.
Grad goli na początek oraz na zakończenie kolejki. Tak minęła 29. seria PKO BP Ekstraklasy.
W środę (24 kwietnia) Industria Kielce podejmie Magdeburg w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. – Jestem gotowy na to, aby wprowadzić naszą drużynę do Kolonii – powiedział przed spotkaniem Alex Dujszebajew, kapitan „żółto-biało-niebieskich”.
Już w najbliższą środę (24 kwietnia) Industria Kielce podejmie Magdeburg w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. – Przed nami wymagający mecz, ale taki mamy etap sezonu – powiedział przed spotkaniem Arkadiusz Moryto, skrzydłowy „żółto-biało-niebieskich”.
Przed Industrią Kielce decydująca rywalizacja o awans do Final Four Ligi Mistrzów. – Magdeburg jest silniejszy niż rok temu – powiedział przed pierwszym spotkaniem Tałant Dujszebajew, trener „żółto-biało-niebieskich”.
Kolejną kolejkę mają za sobą zawodnicy występujący w RS Active IV lidze. W 24. kolejce Korona II Kielce wygrała u siebie 1:0 z GKS-em Rudki, a Orlęta zwyciężyły 6:0 z Arką Pawłów.
Po ostatnim zwycięstwie z Jagiellonią kibice Cracovii mogli złapać trochę pewności i uwierzyć, że spadek to bardzo odległa rzecz. Jednak po niedzielnej przegranej z Puszczą Niepołomice sytuacja w Krakowie jest bardzo niepewna, zwłaszcza jeśli spojrzymy na terminarz zespołu z Krakowa.
Za nami 19. kolejka grupy południowej I ligi TTCup.com, w której na co dzień gra Polonia Kielce. Ekipa ze stolicy naszego regionu pokonała w wyjazdowym starciu KTS MDC² Park Gliwice 6:4.
Miniony weekend przebiegł nam pod znakiem nie tylko piłkarskich i handballowych, ale również bilardowych emocji. Galeria Echo w Kielcach ponownie gościła najlepsze poolowe zespoły z całej Polski. Wśród nich gospodarz – Nosan.
SMS ZPRP Kielce wygrał dwa spotkania Ligi Centralnej, a Końskie wciąż pozostają niezdobyte. KSZO i Wisła z kolejnymi porażkami.
Suzuki Korona Handball Kielce przegrała we własnej hali w meczu 19. kolejki Ligi Centralnej Kobiet z ENEA Piłka Ręczna Poznań 32:34. Najskuteczniejszą zawodniczką kielczanek była Zofia Staszewska, zdobywczyni ośmiu bramek.

Copyright © 2024 CKsport.pl Redakcja Reklama

Projekt i wykonanie: CK Media Group