Ojrzyński: Pierwsza połowa to katastrofa, pressing to kpina
Korona Kielce w drugiej połowie nawiązała walkę z faworyzowaną Pogonią i była krok od wyrównania. Jednak ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:2 i trzy punkty wędrują do Szczecina.
Leszek Ojrzyński (trener Korony): – Gratulacje dla Pogoni. Wygrali mecz, chociaż było gorąco pod ich bramką. Mieliśmy swoje sytuacje, jedną z nich bramkarz wyjął nogą, w kolejnej trafiliśmy słupek... Punktów nie mamy, goście dobrze się bronili, w pewnym momencie zmienili ustawienie na trzech stoperów, zwłaszcza że zaczęli mieć problemy. Niestety nie udało nam się zdobyć kolejnego gola.
Pierwsza połowa to katastrofa. Od pierwszego gwizdka przerażenie, strach. W 5. minucie prowokujemy rzut wolny, nie mamy prawa się tak zachowywać w środku pola. Dąbrowski trafił i zrobiło się nerwowo, trzeba było gonić. Gra nam się nie układała, zrobiliśmy jedną planową akcję, gdzie Szpakowski uderzył niecelnie. Wszędzie byliśmy spóźnieni, słabiej się prezentowaliśmy. Nasz pressing to była kpina. Momentami wychodziliśmy naciskać przy autach, ale to tyle w tym temacie. Dostaliśmy druga bramkę, Grosicki tylko czekał na taką sytuację. Musieliśmy dokonać dwóch zmian jeszcze w pierwszej połowie, by pewne rzeczy odwrócić. Pierwsza z nich była wymuszona, a poza tym mieliśmy plan, żeby szybko obudzić prawą stronę i skrzydło.
W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy grać odważniej. Bodźcem było dla nas zdarzenie, gdzie gol Pogoni na 3:0 nie został uznany. Zaczęliśmy grać z większą odwagą i nie skupialiśmy się na doskoku tylko do jednego zawodnika, tylko kontynuowaliśmy natarcie. Oczywiście dawaliśmy się złapać na kontrataki, jednak byliśmy w takiej sytuacji, że trzeba było grać va banque. Staraliśmy się odwrócić losy tego meczu, ale nie udało się, przez co kończymy go bez punktów. Dziękuję kibicom, którzy nas dopingowali i byli z nami na stadionie.
Graliśmy z bardzo dobrą drużyną i mogliśmy w tym spotkaniu ugrać więcej. Z faworyzowanymi zespołami gra się lepiej, bo nie mamy nic do stracenia. Trzeba podchodzić odważnie i nieasekurancko. My w pierwszej się nie obudziliśmy i trzeba było na to czekać do drugiej.
Przede wszystkim zamierzaliśmy w tym meczu nie stracić bramki. To się nie udało i jak przegrywasz, to tym bardziej musieliśmy szukać innych rozwiązań. Niektórzy na tym tracą i tak było w przypadku Dalibora Takaca. Nie grał źle, ale musieliśmy coś odmienić poprzez zmiany. Z kolei zmiana Zebicia podyktowana była kontuzją. Ma problem z żebrami. Jutro zrobimy prześwietlenie i jego brak może być dla nas problemem. To dotkliwy uraz dla zawodnika, zwłaszcza przy wyskokach i kontakcie.
Cieszę się, że wrócił do gry Łukasz Sierpina. Może w dwóch momentach można mieć do niego zastrzeżenie, ale po tak długiej przerwie wszedł do gry i próbował swoich sił, a także przypomnieć sobie jak to wygląda. Sądzę, że będzie lepiej. To bardzo dobrze, że wrócił, bo to zawsze jest alternatywa. My po kontuzjach i zawieszeniu potrzebujemy zawodnika, który może grać na boku obrony i wahadle.
Fot. Maciej Urban