Krajewski: Długo czekałem na ten moment
Orlen Wisła Płock odegrała się Łomży Vive Kielce za mecz, którego stawką było mistrzostwo Polski. "Nafciarze" w finale Pucharu Polski ograli hegemona z Kielc 34:27. – We wcześniejszych meczach z kielczanami graliśmy jak równy z równym – podkreśla skrzydłowy zwycięskiego klubu, Przemysław Krajewski.
Szczypiornista Orlen Wisły Płock odnosi się do taktyki obranej przez kielecki zespół, który sporo razy próbował przełamać obronę drużyny przeciwnej poprzez grę w polu z przewagą jednego zawodnika. – Żaden zespół nie mógł się dziś niczym zaskoczyć, mieliśmy o sobie bardzo dużo informacji. Dlatego też byliśmy przygotowani na grę rywali siedmiu na sześciu w ataku – zauważa.
Krajewski wraca na chwilę pamięcią do meczu, którego stawką było mistrzostwo Polski. W trakcie tamtego spotkania płocczanie zmagali się z plagą problemów, a więc licznymi wykluczeniami, czy kontuzjami. Podczas sobotniego finału atmosfera na parkiecie nie była aż tak gorąca, dzięki czemu ekipa Xaviego Sabate uniknęła wielu błędów i kłopotów. – Z naszej strony pomogło, że byliśmy w pełnym składzie, nie dostaliśmy czerwonych kartek i mogliśmy pozwolić sobie na dużo rotacji – mówi skrzydłowy.
Jednak największym bohaterem tego meczu był Krystian Witkowski, który w drugiej połowie rozegrał wielki mecz okraszony niemal 50-procentową skutecznością obron. – Zagrał fantastyczne – podsumowuje Krajewski. – Po blamażu, jaki zagraliśmy w Final4 Ligi Europejskiej, chcieliśmy zakończyć sezon na naszą korzyść i byliśmy bardzo zmotywowani. Choć mam trzydzieści pięć lat, to mój pierwszy Puchar. Podniesienie go to fantastyczne uczucie.
Fot. Patryk Ptak