Mateusz Borek: Nie wiem czy będzie rondo Kiełba, czy od razu pomnik
Korona Kielce wraca do Ekstraklasy. To wydarzenie nie mogło umknąć znanym dziennikarzom, którzy w popularnym programie Kanału Sportowego "Misja Futbol" skomentowali sukces żółto-czerwonych.
- Na co kibice kieleckiej Korony mogą liczyć w następnym sezonie? - pytał Michał Pol. - Na Leszka Ojrzyńskiego - opowiedział Krzysztof Marciniak, dziennikarz Canal Plus. - To jest pewnego rodzaju gwarancja, jak zespół będzie grał, że zostawi serce i będzie walczył. Ojrzyński, tak naprawdę, w każdym klubie zostawiał po sobie dobre wrażenie. Te zespoły były "jakieś", charakterne. Kielce to jest jego miejsce na ziemi. Cieszę się, że on właśnie tam jest - dodał.
- Cieszę się również, że jest taka postać jak Adam Frączczak, który wrócił po bardzo poważnych kłopotach zdrowotnych. Nie mogło być inaczej, że decydującego gola o awansie zdobywa Jacek Kiełb, który też jest pomnikową postacią, jeśli chodzi o Kielce - kontynuował. - Nie wiem czy będzie rondo Kiełba, czy od razu pomnik - wtrącił Mateusz Borek.
Rozmówcy wspomnieli czasy niemieckich rządów oraz oczyszczający wpływ degradacji na klub ze Ściegiennego. - Dobrze, kiedy klub awansujący do ekstraklasy sportowo i infrastrukturalnie idzie na tym samym poziomie. Trzeba, też pamiętać moment, w którym Korona spadała, jakie tam było zmęczenie rodziną Hundsdorfer'ów i prezesem Zającem. Panowała tam tak zła atmosfera, drużyna nie miała tożsamości, więc często 1. liga potrafi być oczyszczająca - stwierdził Marciniak.
Mateusz Borek poruszył również kwestie kibiców na Suzuki Arenie. Frekwencja, poza wspaniałym pod tym względem meczem finałowym, w minionym sezonie, jak i latach, nie robiła wrażenia. - Ważne, aby kibic w Kielcach chodził regularnie na mecze. Często te trybuny świeciły łysinami. Pamiętam kadencję Krzysztofa Klickiego, na początku regularnie po 15 - 12 tysięcy widzów, potem miejsca w połowie stawki były traktowane jak wynik poniżej możliwości. Kibiców przychodziło znacznie mniej. Jest to miasto na tyle duże, że na każdym spotkaniu powinno zawitać około 10 tysięcy ludzi - przyznał.
Komentator TVP Sport odniósł się także do sytuacji kadrowej kielczan przed przystąpieniem do rozgrywek w elicie. Jego zdaniem skład żółto-czerwonych musi zostać poważnie wzmocniony. - Leszek Ojrzyński z Pawłem Golańskim muszą pracować. Ta drużyna potrzebuje 5/6 dobrych piłkarzy, aby myśleć realnie o utrzymaniu - ocenił.
Z podobnego założenia wychodzi prezes Korony. - Od poniedziałku zabieramy się do pracy. Żadnej rewolucji nie będzie, ale musimy zrobić konkretne wzmocnienia. Trzeba w tym wszystkim zachować chłodną głowę i stalowe nerwy, abyśmy nie wrócili do tego, co było kiedyś - przyznał Łukasz Jabłoński.
fot. Grzegorz Ksel