5 procent Korony Kielce. Co może się jeszcze wydarzyć?
To niewyobrażalne jak bardzo jeden mecz namieszał w planach Korony Kielce. Porażka w Opolu z tamtejszą Odrą 1:3 sprawiła, że żółto-czerwoni już niemal nie liczą się w walce o bezpośredni awans na najwyższy szczebel rozgrywek. Przemawia za tym chłodna kalkulacja.
Na Twitterze przedstawił ją Paweł Mogielnicki (@mogiel90). Jak wylicza, Korona Kielce ma obecnie niespełna 5 procent szans na wywalczenie w ostatnich dwóch meczach bezpośredniego awansu. Przed drużyną Leszka Ojrzyńskiego są Arka Gdynia będąca w posiadaniu ponad 31 procent, a także Widzew Łódź (64 procent szans na bezpośrednią promocję). Oczywiście na szczycie jest Miedź Legnica, której awansu już nikt nie zabierze.
Po porażce z gdynianami 1:2 wydawało się, że kielczanie stracili szansę na zajęcie drugiej lokaty, jednak po zadziwiającym wyjazdowym zwycięstwie 2:1 nad Widzewem, a także potknięciu Arki w starciu z Rzeszowem (1:4), Koroniarze nabrali wiatru w żagle. Wtedy wyglądało na to, że jeszcze nie wszystko stracone – wystarczy wygrać swoje i liczyć na kolejne upadki sąsiadów.
Tak się faktycznie stało, bo w 32. kolejce Fortuna 1. Ligi Resovia tym razem 4:1 ograła Widzew Łódź, z kolei Arka musiała uznać wyższość Miedzi Legnica, która wbiła miejscowym dwa gole bez żadnych strat własnych. I gdyby w tej samej serii Korona Kielce wygrała z Opolem, dziś jej szanse na bezpośrednie wejście na najwyższy szczebel rozgrywek wynosiłyby około 30-45 procent. Ekipa Ojrzyńskiego miałaby przed sobą tylko Widzew, do którego traciłaby jedno „oczko”, zaś Arka relokowałaby się na czwartą pozycję z punktem mniej od żółto-czerwonych.
Co robi Korona? Rozgrywa jeden z najgorszych meczów w sezonie grzebiąc swoje i nasze nadzieje. Niestety, dziś możemy tylko gdybać, do czego drużyna Korony dała nam ogromne pole do popisu.
Wszystkie drużyny walczące o bezpośredni awans przegrały, a status quo został zachowany. Kielczanie do drugiej lokaty tracą cztery punkty. Do końca rundy zostały tylko dwa mecze, do ugrania jest 6 punktów, a więc kalkulacja jest dość prosta – trzeba wszystko wygrać i liczyć na serię porażek u konkurentów. Szansa powodzenia wynosi niespełna... 5 procent.
Nie możemy wykluczyć, że po 33. kolejce ten rachunek wyniesie okrągłe „0”. Kielczanie u siebie podejmą GKS Katowice, zaś Arka i Widzew zagrają wyjazdy kolejno w Bielsko-Białej oraz Legnicy.
Realnie patrząc, Koronie pozostaje walczyć o jak najwyższą pozycję wyjściową do baraży. Przypomnijmy, że trzecia lokata (zawodnicy Ojrzyńskiego tracą do niej 2 punkty) daje dwie potyczki na własnym terenie i o to trzeba grać do samego końca.
Dziś największe szanse na znalezienie się w strefie barażowej mają Korona (95,3 procent), Odra Opole (dzięki ograniu żółto-czerwonych jej szanse diametralnie wzrosły do 82,1 procent), Arka (68,7 procent), Chrobry Głogów (53,5 procent), Widzew (36 procent), czy Sandecja (32 procent).
Niezależnie od obsady, wywalczenie tutaj promocji będzie szalenie trudne. Już poprzedni sezon pokazał, że w barażach może się wydarzyć dosłownie wszystko.
Fot. Grzegorz Ksel